Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

"Był sobie raz" – prapremiera i premiera spektaklu Teatru NN

"Był sobie raz..." - spektakl Teatru NN
Witold Dąbrowski i Bartłomiej Stańczyk w spektaklu "Tajbełe i demon", fot. Krzysztof Lisiak

Spektakl przygotowany w Teatrze NN.

Wykonanie: Witold Dąbrowski.

Muzyka: Bartłomiej Stańczyk.

Reżyseria: Tomasz Pietrasiewicz.

Premiera: 28 kwietnia 2001 roku.

Opis i recenzjeBezpośredni odnośnik do tego akapitu

Był sobie raz... to pierwsza opowieść Teatru NN powstała w ramach Opowiadania historii.

Był sobie raz... to adaptacja opowiadania I. B. Singera O tym jak Szlemiel szedł z Chełma do Warszawy. Jest to historia chełmskiego Żyda - Szlemiela, który znudzony życiem w swoim miasteczku postanawia wyruszyć do w drogę do wielkiego Lublina (w opowiadaniu Singera jest Warszawa). Idąc do miasta gubi drogę i wraca do rodzinnego domu. Przekonany jednak o tym, że nie może być to ten sam Chełm, który opuścił upiera się, że znalazł się w miejscu identycznym ale nie tym samym. Po długich i zabawnych kłótniach z żoną, dziećmi, sąsiadami i radą miasta odkrywa dla siebie prawdę, że na świecie istnieje wiele Chełmów, z podobnymi domami i mieszkańcami, a cały świat to jeden wielki Chełm.

Witold Dąbrowski

Zdecydowaliśmy, że pierwszą historię, którą chcielibyśmy opowiedzieć będzie historia Szlemiela, który z Chełma – legendarnego miasta głupców, wyruszył do Warszawy. Historia ta, zaczerpnięta z folkloru żydowskiego, spisał Isaac Bashevis Singer a my dokonaliśmy jej adaptacji. Po wielu próbach stało się dla mnie jasne, że opowiadana przez Witka  Dąbrowskiego historia musi być poddana jakiejś formie teatralizacji. Powstała w ten sposób pierwsza opowieść Teatru NN, która nazwaliśmy "Był sobie raz". Wtedy też nastąpiły narodziny Witka jako opowiadacza – dodajmy wspaniałego i niezwykłego opowiadacza.

Opowieść Był sobie raz oraz dwa następne O tym jak Fajwł szukał samego siebie i Tajbełe i jej demon utworzyły rodzaj tryptyku. Każda z tych historii opowiadana była przy akompaniamencie innego instrumentu: akordeonu, kontrabasu i klarnetu. Tu trzeba podkreślić bardzo ważną rolę muzykantów, którzy, w każdej z tych opowieści, byli ich integralna częścią. Wykonywana przez nich muzyka dodawała coś specjalnego opowiadanym historiom. 

Tomasz Pietrasiewicz

Tak jak siostry Czechowa wzdychały do Moskwy, tak głupek Szlemiel z opowiadania Singera zapragnął szukać lepszego i ciekawszego życia w Lublinie. Nigdy tam nie dotarł, pomimo mozolnej wędrówki. Miasto, do którego trafiał pełen entuzjazmu i nadziei, to wciąż był jego uprzykrzony Chełm, ze swymi równie uprzykrzonymi mieszkańcami. Cały świat jest Chełmem, a Chełm jest całym światem – dochodzi do słusznego wniosku Szlemiel. Ucieczki nie ma, tak jak nie można uciec od samego siebie. 

Ta prościutka z pozoru i zabawna historia, wywodząca swój żywot z folkloru żydowskiego, nosi w sobie ogromny ładunek egzystencjalny. O dziwo, okazuje się też wspaniałym tworzywem teatralnym. Aby wydobyć te atuty na scenie, trzeba jednak prawdziwego mistrzostwa. W spektaklu Był sobie raz Teatru NN mamy do czynienia z takim właśnie przypadkiem (...).

(...) Spektakl Był sobie raz w płaszczyźnie fabularnej jest śmieszną opowiastką o Szlemielu, pewnym Żydzie z Chełma. Punkt wyjścia stanowiło opowiadanie Izaaka B. Singera, lecz jak twierdzą znawcy, powiastki tego typu były niezwykle popularne, ich autorzy pozostawali często zupełnie nieznani. Akcja z reguły toczyła się w Chełmie; o części chełmskich Żydów przyjęło się wtedy mówić – pewnie z odcieniem swoistego ciepła – że to „mędrcy z Chełma czyli głupcy”. Jedną z typowych postaci tych historyjek był właśnie Szlemiel, oferma i nieudacznik, zabawny mędrek, na swój sposób cwany. Nie byłoby Szlemiela i owych „mędrców z Chełma” ani też spektaklu Był sobie raz, gdyby nie najwyższego piękna anioł, jak się później okazało – trochę nieuważny, któremu powierzono niebywałej rangi misję: rozdzielenia po ziemskim świecie dusz mądrych i głupich. (...)

Grzegorz Józefczuk Szlemiel, medrek i oferma

Właściwie nie była to typowa premiera. Tomasz Pietrasiewicz, szef Ośrodka „Brama Grodzka - Teatr NN”, który trochę zaniedbał w swej dyrektorskiej działalności ten drugi człon nazwy instytucji i rzadko się ima reżyserii, konsekwentnie nazywał ją otwartą próbą generalną. Jego prawo, próba miała jednak odpowiednią oprawę i zacną premierową publiczność zgromadzoną w Cafe Szeroka 28, która spektakl Był sobie raz jak najsłuszniej przyjęła entuzjastycznie.
Przedstawienie jest kameralnym drobiazgiem teatralnym, kontynuacją idei działającego w tej knajpce pod Bramą Grodzką Najmniejszego Teatru Świata i jako takie nie może otrzymać sążnistej recenzji, jakkolwiek w 20-25-minutowym spektaklu było takie nasycenie formy i przezabawnej, przewrotnej treści, że nie można rzeczy potraktować jak jakiejś błahostki. Na takim łomżyńskim Festiwalu w Walizce mógłby ten w gruncie rzeczy monodram zrobić oszałamiającą karierę i uważam, że powinien tam być koniecznie wysłany. Odtwórcy roli Szlemiela Witoldowi Dąbrowskiemu i towarzyszącemu mu na akordeonie i wokalnie Bartłomiejowi Stańczykowi bardzo się to należy (...)
.

 

Powiązane wydarzenia

Zdjęcia

Wideo

Inne materiały

Kategorie

Słowa kluczowe