Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Żydowscy handlarze w Rykach - Marianna Pańkowska - fragment relacji świadka historii AudioTekst

Ryki po pierwszej wojnie, jak mama mi mówiła, były spalone, zniszczone. I ten właściciel, ten dzierżawca dał taki kawał pola i pobudował baraki tak zwane. To były z desek mieszkania z dachem, deski na wysokość nad głową. I tam bardzo dużo właśnie żydowskich rodzin mieszkało. Nie było podłogi, glina, drzwi. Oni tam nawet mieli sklepiki. No, sklepik to było, że beczka ogórków, beczka śledzi, cebuli, o coś takiego. Pamiętam niektóre sklepy, ale, Boże, jakby to dzisiaj nazwać sklepem to nie...

Czytaj więcej

Żydowski księgarz w Rykach - Marianna Pańkowska - fragment relacji świadka historii AudioTekst

Był jeszcze księgarz, to znaczy miał papierniczo-księgarski, to mówiło się księgarnia, ale tam on tylko podręczniki miał. Zapomniałam jak on się nazywał, był bardzo przystojny ten pan, ten Żyd. To u niego zawsze tak było, że tato podpisał taką z nim umowę: nas chodziło do szkoły ja, siostra i dwóch braci, czwórka dzieci w Rykach, więc jak trzeba było zeszyt, gumkę czy ołówek czy książki to już u niego się brało, on zapisywał. I bracia to często oszukiwali, brali dla...

Czytaj więcej

Żydowskie handlarki obnośne - Marianna Pańkowska - fragment relacji świadka historii AudioTekst

I pamiętam były takie dwie starsze Żydówki. Dzisiaj by nikt nie uwierzył w to nawet, jak dziś idzie się do sklepu, do supermarketów. Dwie Żydówki ubrane w spódnice, na głowie miały takie czepki, jak to dawniej były, białe, to znaczy musiało być kiedyś białe, ale później to nie było, a tu było koronką obszyte. Dzisiaj tak by nikt nie chodził. I w okularach były, a jedna miała tylko jedno oko. I one we dwie chodziły wokół Ryk po wioskach tych...

Czytaj więcej

Legenda o zabijaniu dzieci na macę - Marianna Pańkowska - fragment relacji świadka historii AudioTekst

To był sabat, sobota, szabas. To były takie bułki szabasówki i takie mace białe. Gdzieś kiedyś tu spotkałam krakersy, podobne są jak mace i też są dobre. Biały placek taki mocno nadziurkowany, na czym on upieczony, nie wiem, ale to było dobre. No, ciekawe dla nas, dzieci. Starsi ludzie to zawsze mówili i straszyli: „Uważaj, nie idź tam, bo cię złapią na macę”, ale ja wiem czy to ktoś dowiódł tego? Możliwe, że w ich Talmudzie to jest. To są...

Czytaj więcej

Domowe jedzenie - Marianna Pańkowska - fragment relacji świadka historii AudioTekst

To, co jedliśmy, lubię. Lubię kapustę, kartofle, zsiadłe mleko. Jak byłam w Paryżu teraz, we Francji, to zięć przywoził z Bretanii zawsze takie duże worki, sobie i dla siostry, bo sam Paryż miał paskudne ziemniaki. Takie jak i tutaj teraz, przekroi się i to nie wiadomo, wielkie, żółte, twarde, ni brukiew, ni ziemniak. [W domu] Były zawsze dwie krowy, było własne mleko, ogród mama warzywny robiła, olbrzymi, duży. Było swoje wszystko. Wiedziała, jak posadzić ziemniaki: nie można było sadzić ziemniaków...

Czytaj więcej

Życie zgodnie z naturą - Marianna Pańkowska - fragment relacji świadka historii AudioTekst

Gdyby to było szkodliwe, to by zachorował z tego brudu i umarł. Ale jeżeli sobie normalnie żył, a tylko krócej, to znaczy, że chyba to nie było. Na przykład u nas były krowy dwie zawsze i trzeba było paść, kury pilnować, żeby sąsiadów nie obskubywały, nie kopały – trzeba zawsze było pracować. Od dwóch lat, już jak chodziłam, to trzeba było coś pracować, opiekować się młodszą siostrą, bo mama nie miała czasu, bo było rodzeństwa dużo, ojciec pracował. I paśliśmy...

Czytaj więcej

Śmiertelność przed wojną - Marianna Pańkowska - fragment relacji świadka historii AudioTekst

Tam gdzie ja mieszkałam, nie przypominam sobie śmierci dziecka. Pamiętam, jak byłam w szkole, to koło szkoły mieszkała taka pani, to zginął chłopiec, ale on bawił się w piasku i furmanka jechała z góry i po prostu nie zauważył ten i najechał go. To było straszne. I poza tym nie przypominam sobie. Ja chorowałam na odrę, co skóra czerwona jest, tak światło razi bardzo w oczy. No to mama mi postawiła, powiedzmy, coś tam do picia, coś do jedzenia, co...

Czytaj więcej

Przedwojenny patriotyzm - Marianna Pańkowska - fragment relacji świadka historii AudioTekst

Był taki kierownik [szkoły], pan Pytlakowski, jego syn był oficerem wyższym gdzieś na Kresach Wschodnich. Przyjechał do szkoły kilka razy, przychodził do ojca, do kancelarii. Widać było, że jakiś taki z odznaczeniami. I sam ten kierownik nasz, ojciec tego wojskowego był bardzo dobrym patriotą. Jak mówił, to mówił do dzieci, to podstawowa szkoła to są przecież jeszcze tacy lekkoduchy, że tak powiem, nie pojmują wielu rzeczy, ale ja pamiętam, że bardzo sugestywnie mówił i mógł przekonać. Dobrym był Polakiem, obywatelem....

Czytaj więcej

Dęblin-Irena i Ryki przed wojną - Marianna Pańkowska - fragment relacji świadka historii AudioTekst

To mówią albo Irena, albo jeszcze była nazwa Vorstadt, z niemiecka. Bo wiele nazw pozostało, na przykład podatki jak tato płacił to była „fajer kasa.” W Zajezierzu była jednostka łączności wojskowej, tam mój brat cioteczny odbywał służbę. Stacja była, te budynki dość stare, tam kolejowe rodziny mieszkały. [Były] zakłady remontowe parowozowni, gdzie tato pracował, później jak wrócił z Rosji z tej pracy maszynisty. W Rykach [w majątku] był dzierżawca, bo właściciel [był] Marchlewski – to był hrabia – ale jak...

Czytaj więcej

Wizyta w Dęblinie i Rykach po latach - Marianna Pańkowska - fragment relacji świadka historii AudioTekst

Jak później już byłam, po iluś latach po wojnie, no to tam zalesione, lasy, domki się zmieniły, tak że trudno nawet było ślad [znaleźć]. Byłyśmy z siostrą tam ze 3-4 lata temu chyba, z trudem poznałyśmy, tylko po jednym gospodarstwie, bo drzewa rosły, a naszych śladów już nie było. Wszędzie pobudowano, są tory inne, podwójne, do tych składów amunicji. Tak że zmienione jest wszystko bardzo. Trzydziesty któryś rok, a dwa tysiące któryś to jest straszna różnica. W Rykach są ślady...

Czytaj więcej

Żydzi w Dęblinie-Irenie i Rykach - Marianna Pańkowska - fragment relacji świadka historii AudioTekst

W Irenie mieszkało dużo rodzin żydowskich, tak samo i w Rykach. Później mi mówiono, że w Rykach na łąkach za młynem Skalskiego zginęło koło 3 tysięcy właśnie Żydów. Mnie się wydaje, że być może to byli uciekinierzy z innych miejscowości, bo w samych Rykach 3 tysiące to było może wszystkich ludzi, choć żydowskich rodzin było dużo więcej [niż polskich]. Ja sama miałam znajomych kilka bardzo miłych, sympatycznych, ale nie wiem czy ktoś przeżył. Te koleżanki przynosiły nam macę. To były...

Czytaj więcej

Historia rodziców - Marianna Pańkowska - fragment relacji świadka historii AudioTekst

Ojciec był wcześnie sierotą, znaczy matka zmarła, jak tam opowiadali. Ojciec był z 1881 roku, pamiętam to, ponieważ w czasie okupacji to ja chodziłam załatwiać rentę dla ojca. Wiem, że mama była młodsza od ojca dużo lat, bo ojciec był 1881, a w [19]12 roku brali ślub i mama miała zaledwie skończone 16 lat. Więc ta różnica tutaj to kilkanaście lat było. I ojciec był w Ameryce, przypuszczam około [190]9-[19]10 roku. A to historia taka bardzo osobista. Była tutaj carska...

Czytaj więcej

Szkoły w Rykach - Marianna Pańkowska - fragment relacji świadka historii AudioTekst

W [19]30 roku poszłam do szkoły od września. Dwa lata byłam w jednej szkole w Rykach. Do Ryk żeśmy chodziły takim gościńcem dworskim, aż na drugi koniec tam, pod warszawską stronę już, to było ze trzy kilometry. Ciężko było: jak dziś patrzę to jednak straszna różnica, jakie dzieci musiały pokonywać wtedy trudności. Niesamowite. Trzy kilometry po takim polu, zmarzniętym śniegu. Czasem się skracało drogę przez te dworskie pola, żeby było bliżej. No to było niebezpieczne, bo raz spadłam z takiego...

Czytaj więcej

Żydzi w Rykach - Marianna Pańkowska - fragment relacji świadka historii AudioTekst

Jeżeli chodzi o Żydów to wspomnę jeszcze, że ja przyjaźniłam się i bardzo pamiętam miłe wspomnienia z Ryk jeszcze, ze szkoły. Była taka Estera Brycman, jak ona pięknie śpiewała! Miała piękny głos, w chórze szkolnym już w szóstej klasie śpiewała. Były takie dwie Lipińskie, jedna Sonia, a druga nie pamiętam, to z moim bratem chodziły. I później było dwóch chłopców. Dużo zginęło ich od razu w [19]39 roku. W Rykach były takie stawy, tam gdzie miał młyn Skalski, ojciec tego...

Czytaj więcej

Rodzina Osiaków - Małgorzata Borówko - fragment relacji świadka historii Tekst

Osiakowie pochodzą spod Ryk, tam jest dużo Osiaków. Jak mój dziadek twierdził, nazwisko Osiak pochodzi od łosiak, czyli chłop pańszczyźniany hrabiego Łosia, czy to prawda, czy to nieprawda – tego nie wiem. Dziadek urodził się w Rykach, w rodzinie chłopskiej. To był zabór rosyjski, więc mój pradziadek musiał odbywać służbę wojskową rosyjską, która jakoś nie trwała tak demonicznie długo, jak zazwyczaj, jakoś wrócił po chyba 20 latach, a nie 30 i objął gospodarstwo, prowadził to gospodarstwo. Ale miał taką żyłkę...

Czytaj więcej

Wysiedlenie z Wielkopolski w 1939 r. - Tadeusz Baszyński - fragment relacji świadka historii AudioTekst

To historia mniej pewnie znana, ale w Wielkopolsce już w grudniu [19]39 roku Niemcy wysiedlali mieszkańców tamtych ziem w sposób typowy dla Niemców. Przychodziła policja czy gestapo, stukali wczesnym rankiem do drzwi i w ciągu kilku minut kazali się spakować i zabierali do punktu zbornego, a stamtąd wagonami przewozili gdzieś na wschód. My wyjeżdżając nie wiedzieliśmy, dokąd nas wywożą. Był to jeden z pierwszych transportów, jakie z Wielkopolski wychodziły, bo było to już 10 grudnia 1939 roku. Nasz transport zatrzymał...

Czytaj więcej

Napad na sklep Bata w Rykach - Józef Grabowski - fragment relacji świadka historii WideoTekst

W 43 roku, czy to było pod koniec 42, partyzanci AK zrobili napad na sklep Bata. A sklep Bata to ogromny sklep, służył na zaplecze Niemcom. I on się mieścił w Rykach. A Ryki to była przejezdna droga, która łączyła Warszawę z Lublinem. Tam było targowisko i sklep. Jarmarki się tam odbywały też, bo to zbiorowisko ludzkie było. Zrobiono magazyn w naszym domu, w naszym gospodarstwie, bo było na uboczu, no i mieli zaufanie do ojca. Bo tatuś powiedział, jak...

Czytaj więcej

Junaki - Marian Lewtak - fragment relacji świadka historii Tekst

Moi bracia za Niemca byli w Junakach: młodszy w Podlodowie, za Wieprzem, średni w Puławach. W Podlodowie było lotnisko i jak trwała wojna z Rosjanami, stamtąd samoloty startowały i leciały na Rosję. W niedzielę, jak nie pracowali, przyjeżdżali do domu. Brat przyjechał z Podlodowa i mówi: „Wiesz co, jedź za mnie, pobędziesz tam ze dwa, trzy tygodnie, a ja tu trochę pooram”. I pojechałem za niego. To była moja przygoda z Junakami, taki jeden przypadek. Jeździliśmy do lasu, a tam...

Czytaj więcej

Przyszłość kuśnierstwa - Leokadia Górniewska - fragment relacji świadka historii Tekst

Dokąd żyjemy, dotąd są nam potrzebne zawody, bezapelacyjnie. One muszą być. Nie wierzę, żeby przyszedł czas, kiedy w ogóle nie będzie kuśnierzy. Są nam potrzebne skórzane buty – skórzane, a nie plastikowe, bo noga musi oddychać. Musimy się ubrać. Panowie noszą skórzane kurtki. Teraz naprawdę nie ma komu wszyć suwaka czy wyczyścić skóry. Lubimy, żeby meble były obite skórą, ponieważ ładnie wyglądają. W samochodach siedzenia są poobijane skórą, motocykliści mają nią poobijane motory. Dla nich specjalne są szyte skórzane spodnie...

Czytaj więcej

Do tej pory jestem w cechu - Leokadia Górniewska - fragment relacji świadka historii Tekst

W cechu jestem do tej pory. Bo pracownicy w zakładach państwowych, to wiadomo, że nie muszą należeć. Ale ja, jako zakład prywatny, oczywiście, jestem w cechu. Co roku mamy walne zebrania. Jak porównam zebrania sprzed dziesięciu lat a obecne, to jest duża różnica. Przedtem było tyle ludzi, że nie mieścili się w sali. Teraz jest nas dosłownie garstka. To jest naprawdę smutne, bo zawody są potrzebne. Brak nam kaletników, szewców, tapicerów, garbarzy. Kożuszników i kuśnierzy też jest mało.

Czytaj więcej