Pamiętam bardzo przyjazd Wyszyńskiego na KUL. To były takie bardzo wielkie owacje, przyjmowanie takie bardzo uroczyste przed KUL-em właśnie. Brama wyglądała nie tak jak obecnie, to zupełnie inaczej wyglądało. Trzeba by było poszukać w zdjęciach, na pewno jeszcze gdzieś tam się zachowały. Pamiętam takie owacyjne przyjmowanie Wyszyńskiego. Ten szum taki, jak to zwykle w takich sytuacjach. Czy na KUL-u zmieniła się atmosfera w jakiś sposób? Nie mogę powiedzieć, żeby to się aż tak bardzo zmieniło po 1956 roku. Pamiętam młodzież...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "Październik 1956"
udostępnienie online najcenniejszych zasobów", życie polityczne, Październik 1956, odwilż, Dyskusyjne Kluby Filmowe Współpraca z tygodnikiem „Po Prostu” W czasie tych wydarzeń odwilży i Października blisko związani byliśmy z pismem „Po Prostu”, który był takim ideowym tygodnikiem odwilży. I redaktorzy tego tygodnika przyjeżdżali do nas, myśmy jeździli do Warszawy. Byliśmy z nimi w ideowym kontakcie. Po pierwsze, informowali nas o tym, co się dzieje w Warszawie, co się [dzieje] w partii, co się dzieje w Polsce. Po drugie, z tego środowiska...
Rewolucyjna Grupa Studentów i pismo "Pod Wiatr" - Zygmunt Łupina - fragment relacji świadka historii
udostępnienie online najcenniejszych zasobów", życie polityczne, Październik 1956, odwilż Rewolucyjna Grupa Studentów i pismo „Pod Wiatr” Takim uznanym przez nas szefem był Jerzy Markiewicz, historyk, z roku starszego o rok ode mnie, który był wówczas przewodniczącym w Zarządzie Wojewódzkim Wydziału Studenckiego. Poza tym trzecim takim, było nas trzech nieformalnych, ale jednak takich wodzirejów, był Mietkowski, student prawa, nieżyjący już dzisiaj. Oprócz tego byli to studenci z poszczególnych uczelni, z poszczególnych lat, też i KUL-owcy, ale nazwisk nie pamiętam. [Mietkowski miał...
Ja z dwoma jeszcze kolegami zostaliśmy wyznaczeni do informacji w Fabryce Samochodów Ciężarowych. Nie chciano nas na bramie wpuścić, ale myśmy się uparli i telefonami ze strażnicy przy bramie dotarliśmy do takiej grupy robotników, którzy też stawali się rewizjonistami i oni nam pomogli przedostać się przez bramę, dostać się na główną halę, gdzie zeszli się robotnicy i myśmy tam przemawiali zapraszając ich na ten wiec. Czekając na wartowni przy bramie widzieliśmy taką kupę złomu. Strażnicy nas objaśnili, że to była...
W tej sytuacji zastały mnie wydarzenia „polskiej odwilży”. Odwilż przeżywałem jako student historii i stawałem się w czasie tej odwilży tym, co w partii nazywano rewizjonistą. To znaczy pozostawałem marksistą, ale z takim krytycznym stanowiskiem do wypaczeń występujących w Polsce Ludowej, do wypaczeń stalinowskich. Między innymi dawałem temu wyraz uczestnicząc w konkursach krasomówczych. W jednym z nich podjąłem taki wątek Stalina i wypaczania umysłów ludzkich przez kult jednostki. I mówiłem na temat odwagi, w tym i odwagi poglądów. Dałem tam...
udostępnienie online najcenniejszych zasobów", poglądy polityczne, komunizm Rola tygodnika „Po Prostu” w odwilży 1956 W [19]55 roku już zaczęły „Po Prostu” i pisma docierać do nas. A przecież w „Po Prostu” ukazał się taki cały cykl artykułów o ludziach Armii Krajowej. Zacząłem czytać to „Po Prostu”, które wcześniej było tygodnikiem Zarządu Głównego ZMP i leżało drętwe po lokalach zetempowskich nieczytane. A w [19]55 roku tam się zmieniła redakcja i zmienił się charakter tego pisma. Między innymi zaczęto podejmować krytykę działań...
Jedną rzecz trzeba powiedzieć, KUL był od wojny do [19]56 roku i później znowu w getcie. Był omurowany wysokim murem, tak by można było powiedzieć. Starano się, żebyśmy my nie mieli z innymi kontaktu, i starano się, żeby inni nie mieli kontaktu z nami. To nie było zawsze skuteczne, ale na taką masową skalę, no to było skuteczne. Nie było skuteczne w tym sensie, że na przykład przed Październikiem mnóstwo profesorów zostało wyrzuconych z uniwersytetów, na przykład przyjeżdżał tutaj profesor...
Rozpocząłem studia w październiku. Cała Polska była wzburzona, po prostu. Wydarzenia na Węgrzech [były] trochę później. One też się w październiku zaczęły, ale nie od samego początku. Ponieważ było wiadomo, że tam bardzo dużo krwi się polało i chodziły takie plotki, że szpitale, krew, lekarstwa są przede wszystkim dla żołnierzy sowieckich, że Węgrzy nie mają, dla nich krwi brakuje, no to ludzie, przede wszystkim studenci, ustawiali się w stacji krwiodawstwa. No, kolejki były olbrzymie, żeby oddać jak najwięcej krwi. Ale...
; Armia Radziecka ; Rosjanie Październik 1956 w Legnicy Trzy czwarte Legnicy było pod nadzorem rosyjskim, a jedna czwarta to Polacy. W okresie transformacji trwał koszmar – ludzie wylegli na ulicę. Rosjanie zapowiedzieli, że jeżeli ktoś wkroczy na ich terytorium, to będzie zabity, będą strzelać bez ostrzeżenia. Rosjanie chodzili po jednej stronie ulicy, od środka swoich koszar przy murach, a myśmy chodzili po drugiej stronie, żeby nie dopuścić do tego, żeby ludzie się tam zbliżali. Zdarzały się bardzo nieprzyjemne sytuacje,...
Manifestacje w miasteczku akademickim pamiętam październikowe. Wielkie. Tam był prawie stutysięczny wiec. Byłem na tym wielkim wiecu. Te tereny są dzisiaj zabudowane. Mnie się zdaje, że nie było wtedy Chatki Żaka, że to gdzieś tutaj na tym obszarze [się odbywało]. Tam było około stu tysięcy ludzi, to była połowa mieszkańców Lublina, tak się mówiło. Ogromny wiec! Umyka mojej pamięci, jaka była inspiracja. To musiało być zaplanowane, dlatego że specjalnie przyjechał delegat z Komitetu Centralnego. Komitet Centralny reprezentował profesor Adam Schaff,...
Do zawodu wszedłem w 1956 roku. W 1955 roku ukończyłem studia, później pracowałem przez krótki czas w Warszawie, w Centralnym Instytucie Dokumentacji Naukowo-Wydawniczej, w bibliotece i w wydawnictwie, a stamtąd przeszedłem za taką przychylną i sympatyczną namową do „Słowa Powszechnego”. „Słowo Powszechne” było wydawane przez Stowarzyszenie PAX i miało swoje oddziały w wojewódzkich miastach. Miałem kilku kolegów, którzy pracowali w Stowarzyszeniu PAX w Warszawie, również i w prasie, i zaproponowali mi pracę w Lublinie, a jako, że ożeniłem się tutaj,...
Powiedziałbym, że należałem do grupy obserwatorów i jakoś biernie mogłem się ustosunkowywać do tych wydarzeń, które miały miejsce. Przede wszystkim zostało we mnie to wielkie niedowierzanie i taki sceptycyzm wobec tego wszystkiego, co się wydarzyło, już od chwili śmierci Stalina, później śmierci Bieruta. To cały czas dla mnie był pewnego rodzaju teatr, a nie takie spontaniczne wydarzenia, które miały miejsce wtedy. Na pewno one były spontaniczne, ale w pewnym sensie to był teatr polityczny [także]. Nie miałem w sobie przekonania,...
W tej chwili sobie nie przypominam, co akurat się wtedy, w październiku 56 roku działo. To jest oczywiste, że działo się wiele rzeczy. Ale generalnie, zmienił się, zasadniczo, stopień presji politycznej. Tak. Październik 1956, to była taka „odwilż”. Nawet więcej. To był tak zwany „październik gomułkowski”. Bo wcześniej kilka razy było zmniejszenie tej tak zwanej „śruby partyjnej”, politycznej. I to się nazywało „odwilż”. No a potem nastąpiło z powrotem „przykręcenie” tego. To było kilka fal takich. No a tu, w...
Październik 1956 Wiec warszawski – wiec lubelski Jestem na drugim roku studiów i jest zebranie Zrzeszenia Studentów Polskich. Przy okazji powiem, że Zrzeszenie Studentów Polskich w moich czasach to była jedyna organizacja, która dawała nadzieję, bo to była organizacja powszechna, do której należała cała młodzież, łącznie z KUL-em. Zajmowano się tam wszystkimi sprawami, z wyjątkiem polityki, ideologii, bo to od tego było ZMP, a my byliśmy w Zrzeszeniu Studentów Polskich od nauki, kultury, turystyki, ekonomii. My byliśmy rodziną w tym...
Październik 1956, Andrzej Burda „Czynnik młodzieżowy” Jeszcze jedna okoliczność związana z moim przewodniczeniem ZSP, mianowicie jeszcze był taki wiec przedwyborczy, bo w 19[57] pięćdziesiątym siódmym roku odbywały się chyba przyśpieszone wybory po tym październiku i w sali [Juliana –przyp. red.] Marczewskiego, dzisiaj się inaczej nazywa, było zebranie i profesury, i studentów, i oczywiście mnie bardzo namawiano, żeby utrącić pewnego kandydata, a kandydował minister oświaty i nauki, bo to wtedy było razem. Było zacieranie rąk u niektórych, że będziemy mieć posła...
Powstanie na Węgrzech – 1956 rok W 1956 roku na Węgrzech zaczęła się masakra. Oddawaliśmy krew, nosiliśmy różne artykuły spożywcze. To wszystko miało być zebrane i zawiezione transportem (trzy duże samochody ciężarowe) do Budapesztu. Ponieważ byłem zaangażowany trochę w tych sprawach, to się zgłosiłem na tak zwanego konwojenta. W tym czasie ukazywał się w Lublinie dwutygodnik „Pod wiatr” Tam był reportaż z Budapesztu. Jak to zobaczyłem, to oczywiście się przeraziłem. Ale sobie pomyślałem: „Pojadę. Tylko muszę wziąć z sobą odpowiednie...
UMCS, Chatka Żaka, Kitówna Zenobia, Komitet Centralny PZPR, Wiesław Gomułka, Ryszard Bender Odbył się wielki wiec przy domach akademickich Pierwszy rok moich studiów przede wszystkim zaznaczył się tym, co się działo w 1956 roku tutaj w Lublinie. Była to tak zwana polska odwilż polityczna, czyli wiosna październikowa. Tak to się mówiło. Próba przewrotu czy reformy politycznej. Stalinowski terror absolutnie poszedł w zapomnienie. Teraz miało być już wszystko bardzo demokratycznie, sprawiedliwie, słusznie, mądrze i pięknie. Tutaj, podobnie jak w Warszawie, odbywały...
Wybór Lublina wynikał z mojej pewnej nieśmiałości. Przemyśl ma najlepsze związki kulturalne, naukowe, edukacyjne z Krakowem, z Uniwersytetem Jagiellońskim. Uniwersytet Jagielloński w ogóle jeszcze w szesnastym wieku, jeszcze w średniowieczu otwierał w Przemyślu swoje filie, szkoły, miał pod opieką Przemyśl. Przemyśl z Krakowem przecież były razem w Galicji, Przemyśl na trasie Kraków – Lwów był znanym i cenionym miejscem. Po prostu nie miałem odwagi przyznam szczerze, nie miałem odwagi [iść na studia do Krakowa], bo wydawało mi się, że to...
Człowiek liczył na to, że będzie inaczej. Taka jakaś [była] atmosfera ulgi. Ale ci mądrzejsi ludzie, na przykład jak wujek przyjechał do nas, i tam się nieraz zeszło trochę rolników, bo się znali, bo to koledzy przecież i do szkoły chodzili razem, to mówił: „Uważajcie, to nie będzie nic lżej. Za 3 miesiące, najdłużej pół roku, będzie to samo, albo jeszcze gorzej”. No i to się sprawdziło później.
Byłam tam wtedy, pamiętam wiece na miasteczku uniwersyteckim, przed tymi pierwszymi budynkami. Jak jest ten dość duży plac, więc tam był ten wiec. Ja też krzyczałam: „Precz”. Po wiecu chyba rozeszliśmy się do domu. Nie było jakiegoś takiego wydarzenia, które by mi się zarejestrowało w pamięci. Krzyczano: „Precz z Rokossowskim”, „Precz ze Związkiem Radzieckim” i wszyscy to podchwytywali. Pamiętam to doskonale, bo uczestniczyłam w tych wiecach, to już był taki człowiek bardziej dorosły. Poza tym mieliśmy nadzieję, że może się...