partyzancki Spartanina, cegielnia, Bychawa, szkoła niższych dowódców, oddział partyzancki Nerwy, bitwa pod Pawlinem, projekt Lublin 1944-1945 – trudny fragment historii Wstąpiłem do oddziału Spartanina, następnie dostałem się do oddziału Nerwy W [19]43 roku wstąpiłem do Oddziału Spartanina. Taki był dowcip o tym oddziale, że Spartanin dalej nie odchodzi od Bychawy, dopóki nie widzi z daleka komina cegielni. Bo on był właścicielem tej cegielni przed wojną. I śmieliśmy się zawsze, że ho, ho, już komina cegielni nie widać, to już musimy...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "Pawlin"
To był młody chłopiec. Miał te swoje dwadzieścia siedem lat czy sześć. Myśmy go bardzo wszyscy, nie mogę powiedzieć kochali, ale w każdym razie był dla nas jakimś takim wzorem. Miał dużo takiej no, powiedziałbym werwy. Poza tym umiał zachować z jednej strony dyscyplinę, z drugiej strony taki bardzo przyjacielski stosunek. U Nerwy był duży porządek. Przede wszystkim nie wolno było wódki pić. To na ogół przy Oddziałach Partyzanckich, to się rzadko zdarzało. Za picie alkoholu, to się dostawało na...
W ogóle jeśli chodzi o Oddziały Partyzanckie, to one się mniej więcej dzieliły na Oddziały Leśne i Oddziały Lotne. Oddziały Leśne operowały tam, gdzie były duże kompleksy lasów i siedzieli oni tam mniej więcej w jednym miejscu. Mieli ziemianki, mieli jakieś tam swoje ukrycia. A Oddziały Lotne to były oddziały, które operowały w terenach, gdzie nie było dużo lasów. Taką zasadą najważniejszą było, że Oddział Lotny nie może dłużej być w jednym miejscu, jak jeden dzień, dlatego że jak będzie...
Nauka na tajnych kompletach i dalsza edukacja - Gabriela Partyka - fragment relacji świadka historii
Przez rok czasu tam chodziłam. W zimie byłam u wujostwa, a w lecie jeździłam rowerem. Było po osiem, po dziesięć osób. Oni mieli kilka grup takich, dlatego, że nie wszystkich było gdzie pomieścić nawet. A był taki dzień, że nawet do szkoły nas zabrali, bo pusto było, nie było w szkole nikogo, ale tak to bał się ten nauczyciel, ten kierownik szkoły, że jak ktoś doniesie, to wszystkich zabiorą. Ja na przykład uczyłam się łaciny, niemieckiego, historii. Przede wszystkim historii....
Jeśli chodzi o ulice, to był taki gościniec, nieutwardzony normalnie, jak polna droga podobnie. U nas nazywało sie „zopłocie”. Poza stodołą był gościniec, którędy przyjeżdżały furmanki, a po drugiej stronie domu znowu była ścieżka przez całą wieś, udeptana, jakby od sąsiada do sąsiada. Każden się budował nad rzeką. Studnia to mało u kogo była. Jak pamiętam dawniej to wodę brali, takie u nas były źródła, to z tych źródeł. Wiem, że ja nosiłem wodę nieraz. Chodziłem po wodę, to sie...
Cukier drogi był, bo kosztował złotówkę za kilogram, a jak kobiety poszły do pracy, do majątku, to zarobiły złotówkę za dzień pracy. To znaczy, na kilogram cukru pracowało się przez dzień w majątku takim. Dziennie pracownik taki to mógł zarobić na wsi dwa złote jak chodził gdzieś, robotnik, mężczyzna – tak jakby dwa kilogramy cukru. Taka była relacja cen. Niedaleko Radawca były dwa majątki duże. Pozostałości tam jeszcze są w Radawcu. Duże obszary ziemi, lotnisko całe do majątku należało, te...