Jak ktoś źle spojrzy a jest, mają ludzi brzydkie oczy, majo. […] nawet jak przyjdzie do obory nie, a wredne oczy ma takie, że spojrzy na to, to późni yyy kładzie się tak jak u nas koń. O jak, kurcz mi wlazł, jak koń, przyjechał kupiec do nas nie do ojczyma i spojrzał taką śmy mieli piękną klacz. On odszedł a ta jak torała się, jak wierzgała nogami. Mokra calusieńka była, cała mokra była.
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "Olbięcin"
Panny wychodziły na pole, z który struny wiater bedzie, z ty struny kawaler przyjdzie. […] brały plewy, plewy te co się młóciło i tak w wiaderko czy w coś i z który struny wiater z ty kawaler przyjdzie. Jak plewa to letko i wiała. A to z ognim tak samo .
To się przynosiło słomek, worek taki słomek, to był król. Stawiało się go w kącie, tego snopka, to był taki król tych świąt, no i było dwanaście, dwanaście tych potraw. No kluski z serem kluski ze, z tym z powidłami kluski z poliwko z jabłek to z makim. Ji to się sąsiad sąsiada prosił cała wieś się przechodziło tak, do każdego to późni pan aby łyżke broł tyle a tak już jeść ni mógł bo przecież gdzież to nie. Jak...
W sobotę jak się zaczęło [żniwa] to że to było dobry dzień, to już... bo w piątki nigdy się nic nie zaczynało. [...] Że to od Boga, od Matki Boskiej jest. […] Choć symbolicznie ale ten wią. ten snopeczek musiał stanąć. […] Bo jak się zakończyło to było wiankowe […]
Myśmy jak wyprowadzali krowy yyy pierwszy raz nad te nie, no to się zaznaczało krzyż. […] Tak, krzyż się robiło nie, jak się wychodziło paść krowy na te, na pierwsze pastwisko. To to dziadzio tak robił i myśmy robiły.
Bardzo dużo rodzice decydowali. Tyn nie bo bidny, tyn się nie umioł zachować, tyn matke w rynke nie pocołowoł. To była taka sprawa. Jak przyszed to musiał czopke dali zrucac, w rynke pocałować i dopiro, ło tyn to dobry. […] Albo stare się umówiły już, a młode musiały, choć choć to nie pasowało jedno do drugiego ale musiało.
Małe dzieci chodziły z gwiazdo, a to taku koze robiły starsze im i z kozu to chodziły, z taku drewnianu. To to chodziły to pamiętam. […] Taka koza tak tak, taka zrobiona była koza i tak chodziły z tym. […] Do każdej chałupy je prosiły, pytały się czy mogą. Tak, pytały się czy mogą iść. [Za kolędowanie] jajko dostały czy tam ciastko dostały, tam piniędzy nich nie dawał.
Na Trzech Króli to się piekło takie szczodroki takie małpy takie, takie, te lalki takie rozmaite jak chodziły to się dawało dziecium. To to to było. […] Chodziły. Jak ony tak mówiły: „Dajcie scodro pani, dobro pani dajcie scodroka”
Wiązało się, ździebła się z żytniej słomy prostej takiej robiło, i tu papierek, bibułkę się skra, omaszczało, przebijało się nitkę, przepuszczało się przez tam, przez te słomkę i znowu tutej papierek jakiś tam i to takie łańcuch się robiło, takie pająki różne się robiło. [...] Z papieru, z bibuły to wszystko.
Dzielnie się jajkiem Jajkiem się dzieliło. No gospodarz starszy czy dziadzio czy mąż czy ktoś, zawsze mężczyzna, jajko podaje rodzinie, jajko bioro. Całują się, życzą sobie i to jest całość.
Ony [sąsiedzi] miały dwie krów, myśmy miały jedno, nie. No i ta krowa ocieliła się, mlika ni ma, no i co to jest? Nie ma mleka, nie chce dać mleka, kopie. […] pod jabłonko wyoruje ojczym […] łożysko od krowy, jedzie naokoło, pod drugo jabłunko wykopuje drugie takie łożysko, tej krowy. Ale to nie było naszej krowy, tylko czyjeś. Mamusia poszła do sąsiadki […] a tam taka starsza kobita była i mówi: „Madejko, co się dzieje, taka i taka sprawa”–„Ni...