Ja wychodzę, serce mi bije, gorąco, wołam tych swoich, a stoi taki fotograf, był w Łochowie z synem. Podchodzi do mnie i mówi: „Panie, jak mnie pan z synem nie weźmie do tej brygady, to ja powiem, jacy wy kolejarze jesteście”. Co miałem zrobić? „Dobrze. Jest pan kolejarzem”. I rzeczywiście, na drugi dzień już nie idziemy. Kazali nam zebrać się o godzinie ósmej. Zabieram ja tych moich kolejarzy, ustawiam ich rzędem i mówię: „Słuchajcie, jak wyjdzie oficer, ja będę rozmawiał,...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "Łochów"
Przyszedł dzień ostateczny w Łochowie, bo któregoś ranka stukanie, walenie do drzwi. Wszyscy mężczyźni zebrać się za przejazdem kolejowym. No to zabierają się, kobiety z dziećmi lizą także, na bok. Tu zebrali wszystkich mężczyzn. Przez jakąś godzinę chodzili po chałupach i nawet tu i ówdzie strzał było jaki słychać. Pytają, czy jest tłumacz jaki. Zgłosiłem się. Stanął na podwyższeniu pan porucznik i mówi: „Proszę tłumaczyć. Jeżeli tej nocy wasi bandyci będą strzelali do naszych żołnierzy, którzy jadą ze wschodniego frontu,...
Był na przykład pan Burzym, który miał rozlewnię oranżady. Ta rozlewnia to też był cyrk, dwóch robotników. Załatwił sobie butlę z gazem, nalewał i sprzedawał. Pan Burzym miał syna, Irek miał na imię. W butach chodził oficerskich, taki cwaniaczek, młodszy był. Szczycił się, że on jest akowcem. No i słucham, a opowiadają dziewczyny te z fabryki, że wczoraj pojechali do lasu rowerami, bo mają pistolet i ćwiczyli strzelanie z tego pistoletu. Mnie jak poznali już bliżej, to: „Słuchaj, Jurek, chodź...
Na drugi dzień jedziemy do tego Łochowa. Z Piotrkiem wychodzę, żeby coś kupić do jedzenia. Wychodzimy na ulicę Nowy Świat. Idziemy kawałek, aż tu nagle podjeżdżają samochody ciężarowe, wyskakują mundurowi i wszyscy do ściany, karabiny do ściany, do budynków dociskają. A byliśmy akurat na samym rogu, na szczęście, ulicy, dzisiaj pierwsza boczna od Nowego Światu i chodu biegiem, uciekliśmy. Oni nie zauważyli nas. W ten sposób znowuśmy się uratowali przed łapanką, która niewątpliwie by nas zabrała. No i później już...
Nazywałam się Syma Najberg. Mama [miała na imię] Fryda Menucha, urodzona w Łęcznej, tatuś [miał na imię] Awracham Mosze, też pochodził z Łęcznej, tam się pobrali. Mama z domu Rochman, babcia z domu była Cymerman. Okazało się, że miałam kilka ciotek, jedna Hinda, druga Ester Ita – według tych zapisów, które znalazłam w [urzędzie] w Łęcznej. Urodziłam się w Łęcznej koło Lublina. Dokumenty z datą mojego urodzenia są zniszczone, tak że swojej daty urodzenia nie znalazłam [w urzędzie w Łęcznej],...
Myśmy mieszkali w Łochowie niedaleko kolei i widziałam, jak te pierwsze transporty były odkryte, jechała młodzież. I to mi się rzuciło bardzo w oczy, że ta młodzież nie była tak ubrana. Oni jechali w stronę Treblinki. Czasami zrzucali listy, że jadą do roboty, ale to mi się bardzo rzuciło w oczy, że ta młodzież nie była ubrana. A potem jechały transporty i już były zupełnie zakryte.
Nie pamiętam tego, bo byłam bardzo mała, jak rodzice wyjechali z Łęcznej do Warszawy. Na ulicy Nowolipki w Warszawie był warsztat, [gdzie] wyrabiali własnoręcznie dachy, gonty i tam tatuś pracował. Ale dlaczego oni opuścili Łęczną? Ja myślę, że jakiś czas tam panowały choroby i ludzie się rozjechali. Według dokumentów brat jeden umarł, jak był jeszcze malutki. [Myślę, że dlatego] wyjechali stamtąd. Po tej strasznej wojnie, którą przeżyłam, zapomniałam wszystko z dzieciństwa, nic nie pamiętałam. Pamiętałam tylko, że miałam rodziców, dwóch...
Niemcy postanowili, że Żydzi mają żyć w getcie i wychodzić tylko z przepustką oraz znakiem, że są Żydami. Na początku wychodzili z tym znakiem z przepustką, a potem już nie mogli wyjść. Likwidacja [getta] w Łochowie była bardzo szybka, bo to było niedaleko Treblinki i co raz przychodzili, robili łapanki i ci ludzie nie wracali. Tatuś też nie wrócił pewnego razu. Ludzie się wałęsali grupami po ulicach. W jednym pokoju żeśmy mieszkali z rodziną, która miała pięcioro czy sześcioro dzieci...
To najgorsze, że ja nie pamiętam, jak oni się nazywali. To było w Łochowie, to była ta pierwsza odważna, co mnie odłączyła od losu moich braci i mamy. Była w tym czasie jej córka czy jej siostra z Saskiej Kępy z Warszawy i ona mnie na drugi dzień przywiozła do Warszawy. Ja byłam u niej jakiś czas, nie pamiętam ile. Nie wychodziłam, byłam zawsze zamknięta w tym pokoiku, czasami w łazience. Ale w pewnym czasie ona się bała, nałożyła mi...
To wpływa [na mnie] cały czas. Czasami w nocy nie mogę spać. Nie chcę okazywać tego dzieciom ani nikomu, bo każdy ma swoje przeżycia, ale to działa cały czas. Osiem lat temu byłam w lesie, tam gdzie zamordowali mi rodziców i braci. Ludzie mnie przywieźli na to miejsce. Potem [listownie] zapytałam jeszcze tego Bronka, co myśmy byli ukryci [u niego] w stodole. On wiedział dużo. Ja go zapytałam: – Powiedz mi dokładnie, gdzie leżą zwłoki moich braci i moich rodziców....
Polska nie była gotowa do wojny. Ja pamiętam, że w szkole zbierali pieniądze, [robili] składki dla polskiego wojska. Pierwszy rozkaz był [taki], że nauczycielka nie może się fotografować razem z nami, bo między dziećmi znajdują się dzieci żydowskie. To był pierwszy rozkaz. Sprzed wojny pamiętam, że zawsze mówili Polacy: „Żydzi do Palestyny”. Wtedy zrozumiałam, że my należymy do tego kraju, że to jest [nasz] historyczny kraj.
Wiem, że Polska nie była gotowa do wojny. Pamiętam, że w szkole zbierali pieniądze i składki dla polskiego wojska. Pierwszy rozkaz [mówił o tym], że nauczycielka nie może fotografować się razem z [uczniami], bo między dziećmi znajdują się Żydzi. Jak się zaczęła wojna, już nie byłam dzieckiem, już musiałam być dorosła, bo już nikogo nie miałam. Wybuch wojny. Bombardowali domy i koleje w Łochowie. Myśmy mieszkali niedaleko kolei. Widziałam pierwsze transporty. Jechała młodzież w stronę Treblinki. Czasami zrzucali listy, że...
Po wojnie byłam kilka miesięcy u Orłowskich. Poszłam do trzeciej klasy. Pamiętam, że nauczycielka mówiła, że mam ładny głos, byłam w chórze. Nawet zaproponowali, żebym była w chórze w kościele. Po wojnie Orłowski został aresztowany, bo prześladowali Armię Krajową. Pamiętam jak przyszli NKWD w nocy i zaczęli szukać. Chcieli aresztować Halinę, ale jej tatuś zgłosił się na jej miejsce. I aresztowali Orłowskiego. Siedział w więzieniu kilka miesięcy. Wrócił bardzo chory. Ja też zaczęłam chorować po tym wszystkim, bo życie nie...
Pierwsze moje wspomnienia z dzieciństwa zapomniałam. Pamiętałam tylko, że miałam rodziców i nazywałam się Syma, i że miałam dwóch braci. Do dziecięcych wspomnień zwróciła mnie koleżanka, Regina Malińska. Babcia Królowa była jej babcią. Jak przyjechałam do Izraela w 1947 roku, to dostałam od niej list. Dałam znak, że jestem przy życiu, może ktoś mnie szukał, i wysłałam list i paczkę do Łochowa, do rodziny Królowej. I dostałam odpowiedź, że nikt się nie pozostał. Koleżanka Renia Malińska napisała mi serdeczny list,...