Moja edukacja szkolna rozpoczęła się w miejscowości, w której się urodziłem, w Derewicznie – sześć lat, potem siódma klasa w Komarówce Podlaskiej. Wówczas był system siedmioklasowy w szkole podstawowej. Moi rodzice bardzo chcieli, żebym został księdzem, wobec tego nakierowywali mnie na naukę w takim liceum, które by zbliżało do tego celu. Ja sam starałem się o przyjęcie do szkoły morskiej. W tym czasie dane o szkołach miałem tylko z ogłoszenia prasowego, więc znalazłem taką szkołę i zgłosiłem się, jednak nie...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "Derewiczna"
To był Polak z Warszawy, u nas założył sobie sklep. A co on tam wyrabiał. To są makabryczne sytuacje, po prostu nie mieści się to w głowie, jak można było takie rzeczy robić. Któregoś dnia powiedział, że przywiózł sobie z Warszawy jakąś kuzynkę. I przywiózł taką dziewczynkę, która miała szesnaście lat. Ale jej nie wolno było nigdzie wychodzić. Tylko na ogród czasami. No więc ojciec mój do niego mówi: „ Dlaczego? ” „ A bo ona się wstydzi ” ....
Niemcy wkroczyli do nas 10 października. To pamiętam jak dzisiaj, bo 10 października, w tym czasie, śnieg spadł u nas i akurat szedłem od stryjka drogą przez wieś. I zauważyłem, że jadą samochody, już nie kawaleria, tylko samochody. No więc uciekaliśmy gdzieś tam w podwórko, kto się znalazł na drodze. A oni wjeżdżali i na tej drodze głównej bardzo duża ilość gęsi była, bo gospodarze to chowali i ze względu na pierze, i na mięso, i na jaja, trzeba było...
Byli w szkole Żydzi, ale w początkowych klasach. Bardzo byli dobrze traktowani. A jak była religia, ksiądz przyjeżdżał z Komarówki na religię, to Żydzi mogli sobie wychodzić, kto chciał, a jak chcieli, mogli słuchać sobie i nikt z dzieci nie dokuczał z tego powodu.
Nasza zabawa to się odbywała przeważnie na podwórkach, albo na pastwiskach. To było co? Dwa ognie, palant, i tam inne takie gry, biegi. Takie raczej dla utrzymania sprawności, ale tam jakichś wyczynów nie było.
Urodziłem się na wsi lubelskiej, w Derewicznej. To jest koło Komarówki Podlaskiej, powiat Radzyń. Do Radzynia miałem 20 kilometrów, 18 miałem do Parczewa, 27 do Międzyrzeca, 35 do Białej Podlaskiej i 19 do Wisznic. Tam się wychowywałem, tam chodziłem do szkoły podstawowej i tam przeżywałem swoje dzieciństwo. Był to okres dosyć trudny, trzeba było się i uczyć i pomagać rodzicom w domu i wszystko trzeba było pogodzić razem. Jeżeli chodzi o jakieś warunki, to jak pamiętam, sklepu na wsi nie...