W pamięci miasto kwitnące, w rzeczywistości szare i brudne ‒ pierwszypowrót do Lwowa po wojnie - Krystyna Chruszczewska - fragment relacji świadka historii [TEKST]
Pierwszy raz [po wojnie wróciłam do Lwowa] gdzieś pod koniec lat [19]70. Udało mi
się załapać na wycieczkę handlową. Zwykłym turystom było trudno, ale kolega mnie
jakoś wcisnął i wyruszyłam z ludźmi, którzy jechali tam handlować. Wtedy właśnie
znalazłam grób rodzinny mojego pradziadka i dziadka. Ojciec mniej więcej nakreślił
mi jak tam trafić i trafiłam. Lwów był wtedy żałosny. W pamięci odtwarzałam go jako
miasto piękne, kwitnące, a tu było miasto szare, brudne i bardzo zaniedbane.
Pomyślałam sobie, że dobrze, że ojciec jednak nie oglądał takiego Lwowa.
Teraz, póki mam jeszcze trochę sił, jeżdżę do Lwowa przynajmniej raz w roku.
Obecnie jest on przepięknym, europejskim całą gębą miastem. Odświeżonym, bo
trudno powiedzieć odbudowanym. Lwów nie był specjalnie zniszczony w czasie...