75% to było żydostwa w Puławach. Rzeźnicy byli nasi, piekarze nasi, Instytut sobie, Weterynaria sobie. I klika była znów samych wojskowych, tych sierżantów, plutonowych, poruczników, to znowu było osobno kółko i bawili się zawsze w kasynie. Byli wodniacy, żyli Wisłą, ich utrzymanie to była Wisła. Oni brali towar, brali ryby, wszystko Wisłą żyło. Była fabryka żelatyny, była rzeźnia. To były te dwa punkty, które ja pamiętam. Do fryzjera przed wojną to nie chodziłam, bo byłam za młoda. Mama się czesała...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "Żydzi"
Z takich sławnych historii – poszedł na komitet na czele pochodu studenckiego. Ten Marzec w Lublinie przebiegał trochę inaczej niż gdzie indziej, przynajmniej z dwóch względów. Bardzo dużo wyższych oficerów KW MO, w tym SB, studiowało zaocznie prawo. Dla nich ten tytuł pułkownik magister to tak jakby herb, tak był ważny, bo raz, że rotowali ich tam w tych strukturach swoich co jakiś czas, kto nie miał wykształcenia najpierw podstawowego, potem średniego, potem wyższego, to szedł na przymusową emeryturę, dwa...
Ja w [19]38 na [193]9, kiedy chodziłam do [szkoły] Unii Lubelskiej, miałam nadzwyczajną nauczycielkę, profesor Anielę Chałubińską, która w liceum matematycznym, bo ja właśnie do takiego chodziłam, prowadziła lekcje nie geografii – ona była geografką – ale przedmiot, który nazywał się nauka o Polsce współczesnej. I w ramach tych zajęć każda z dziewcząt miała za zadanie chodzenie po jakiejś dzielnicy Lublina i [obserwowanie] ludzi, miasta, domów, kanalizacji, zadrzewienia i tak dalej, i tak dalej. Ja miałam wyznaczone śledzenie życia na...
Żydów w Lublinie to było dosyć sporo przed wojną. Bardzo, bardzo, bardzo dużo. 40ybSRGREQR3RZLHG]LD?DE\PWDNMDNMDZWHG\UR]XPRZD?DP*HQLHE\?RMDNLFK takich zatargów z nimi, żeby ich jakoś tak nienawidzić po prostu. Dla mnie to powstało, ten antysemityzm taki, to ja to zaobserwowałam jak Hitler przyszedł do władzy. Jak Hitler przyszedł do władzy, to akurat przyszedł ten taki antysemityzm do tych Żydów, takie nastawienie. Niszczyli, młodzież tam, jeździli studenci pamiętam, propagowali, no mieli hasła takie żeby nie kupować u Żydów, bojkotować i tak dalej, to wtedy mi...
"Moi rodzice pochodzą z bardzo religijnych domów" - Sarah Tuller - fragment relacji świadka historii
„Moi rodzice pochodzą z bardzo religijnych domów” Moja mama przeszła przez I wojnę światową. Ona była wychowana w tym miasteczku [w Krasnymstawie], w domu, gdzie raczej nigdy nic nie brakowało i raptownie nie było co jeść – tam było sześcioro dzieci - pięć dziewczynek i jeden chłopak. Chłopak był najmłodszy, a starsza siostra była bardzo delikatna, umarła jak była młoda. I moja mama była ta najsilniejsza, ona była ta silna dziewczyna. Jej rodzice [byli] bardzo religijni, tak że mój dziadek,...
W Dubience było 50yb ludności wyznania mojżeszowego, [pozostałe] 50yb to byli Polacy [katolicy] i prawosławni. Rynek w 99ybE\?ZU NDFKVSR?HF]QRFL*\GRZVNLHM. To była zwarta grupa - jak jednemu Żydkowi źle się działo czy biedny się żenił, zakładał rodzinę, to wszyscy po prostu składali się [żeby mu pomóc]. Była taka solidarność między tą społecznością. Ojciec opowiadał, że jak między nimi były jakieś nieporozumienia, to rabin decydował o wszystkim. To co powiedział rabin było święte. Pamiętam jeszcze z dzieciństwa, że tu gdzie jest przystanek...
Układy z Żydami były jak najbardziej ludzkie – społeczność żydowska przed wojną Kiedy mieszkałem jeszcze przed wojną przy Bychawskiej, to tam mieszkał szewc, nazywał się But. Wcale nie miał za dobrze. Miał chyba troje dzieci, najmłodsza, Humka, spała w szafce, bo nie mieli miejsca do spania. Przychodziła do nas, bo u nas można było lepsze jedzenie zjeść. Była zawsze szczęśliwa, jak przyszła na śniadanie, a jak już na obiad została, to nie wiedziała, jak mamie ma dziękować. U nich było...
To jest 1939 rok, to już jest ostatnia klasa, bo ja w 1939 roku skończyłam te 6 klas szkoły powszechnej. No, to może tak... Z lewej strony fotografii stoi nauczycielka od polskiego, pani Klarman. Pani Klarmanowa była też narodowości żydowskiej, ale jak już powiedziałam, była wspaniałą nauczycielką! Tu jeszcze szukam pana Zonera, mojego nauczyciela geografii… Być może, że jego nie było wtedy... Bo tu jeszcze jest jakiś taki nauczyciel z prawej strony, starszy, siwy pan, ale ja nie wiem, czego...
To zdjęcie, które w tej chwili trzymam w ręce, jest zrobione na ulicy Żmigród, ale nie pamiętam numeru domu. Tam była moja szkoła. To jest zdjęcie z trzeciej klasy, o czym świadczy ten zapis na odwrocie zdjęcia. Szkoła numer 19 na Żmigrodzie. Data też jest zapisana na odwrocie, 13 maja 1936 roku. Po środku zdjęcia są dwie nauczycielki z nami. Jedna, ta pani z lewej - starsza, to jest pani Maria Górska, późniejsza teściowa mojej przyjaciółki. Następna pani, wiem, że...
Mój mąż był dziennikarzem i przyjaźnił się z takimi Żydami w Białymstoku, którzy potem wyjechali [do Izraela]. To było wcześnie bardzo, bo to były lata pięćdziesiąte. [Oni] byli w takim obozie, gdzie się uczyli hebrajskiego, bardzo tęsknili do Polski, pisali do nas listy. A potem okazało się, że do Szwajcarii [pojechali] i mieszkali [tam].
W czasie okupacji to myśmy to wszystko widzieli, tą zagładę Żydów. Ja mieszkałam na Chopina 18 w czasie okupacji i na stację gonili tam Żydów – było [ich] bardzo dużo w takich myckach, w tych chałatach – i kazali im „Alleluja” śpiewać. Ja wyszłam na balkon i byłam przerażona. W ogóle nie widziałam [wcześniej tylu Żydów], bo na Lubartowską się nie chodziło, człowiek nie widział tych Żydów. W czasie wojny jeden Żyd z Łodzi był, ale nie mam pojęcia, dlaczego...
Przychodziła do nas taka Żydówka, Chajka, która sprzedawała herbatę. To były takie duże pudła z metalu, otwierane i zawsze na wierzchu leżały łyżeczki takie, dodatkowo dodawali. Ponieważ u nas [łyżeczki] były pewnie lepszego gatunku, to te od Żydówki gdzieś się rzucało.
Ja jakiś czas mieszkałam w Parczewie przy ulicy Kolejowej, to jedna z bocznych ulic. Naprzeciwko nas były takie domki jakby wiejskie i w [jednym z nich] mieszkała taka rodzina żydowska, ten ojciec jeździł na wieś i sprzedawał garnki, właściwie wymieniał garnki na jakieś produkty, a [córka] bawiła się ze mną, oprócz innych polskich [dzieci]. Chajka się nazywała. Obok nas był taki dom okropny i tam był sklepik żydowski, do którego mi nie pozwoliła mama chodzić, bo było brudno i okropnie....
Był sklep na ulicy Krakowskie Przedmieście materiałów piśmiennych… jak on się nazywał…który należał do Żyda, Kestenberga. I duży sklep, i bardzo ładny sklep, i większość młodzieży zaopatrywała się tam w zeszyty, ołówki, to co miał sklep tego rodzaju. W 1939 roku na wiosnę zaczęli studenci uniwersytetu lubelskiego pikietować ten sklep i przykleili do szyby napis „Nie kupuj u Żyda”. Ja, kiedy tylko przechodziłam, wchodziłam do tego sklepu, bo ich syn to był moim kolegą. To powiedzieli koleżankom, co tu jest...
Ten Fawka dobrze robił. I nawet wiem gdzie, w którym miejscu mieszkał. Na rogu, na rogu ale prawie przy końcu, jak się idzie tymi [pocieniami]. Od razu się wchodziło, pamiętam, do jego warsztatu. On miał mieszkanie osobliwie, a warsztat osobliwie, nieduży. Pamiętam, że był Żyd elegancki, czysty i urzędował, po polsku mówił. Robił buciki. Mi do ślubu robił lakierki, pantofle. Piękne, błyszczeli się. Czarne, słupkowe. Na obcasie. Z rodziną Fawka [mieszkał]. A jego córka... Proszę patrzeć na ten garczek. To...
Żyd, należał do młyna, do Gumieniaków. Już nie ma znaku tego młyna. I zabili go gdzieś jak szedł do młyna, ale ona leciała... Czy leżał już tam koło młyna? Ja tego nie powiem, tylko leciała Żydówka, pamiętam jak dziś, troszkę miała buzię taką, niby na bok z jednej strony. I łamała ręce, krzyczała: „Aj waj, mame nie kote ni”, „Aj waj, mame nie kote ni” – zabili tego jej syna. I tak płakała. Gdzie popadł, bił Niemiec! Gdzie popadł. Ale...
Żyd wziął co bądź i poszedł na ulice - wziął co nie bądź na plecy - igły, tam jeszcze co i poszedł do chłopa. I żyli. Jeden był bidniejszy, drugi był bogatszy, to sady kupowali, pilnowali w nocy, bo chodzili ludzie kraść jabłka, to Żyd pilnował w nocy. Budę take se robili. Dobrze żyli Żydy, dobrze. Żydy robili pantofli, Żydy mieli takie swoje wszystko zegrane. On w sobotę nic nie zrobił, tylko szła kobieta z naszej ulicy, paliła, wodę nosiła,...