To jest plan osiedla podoficerskiego podoficerów 8. pułku piechoty Legionów, które powstało w latach 1936–1939 z wydzielonych dóbr majątku Michalewskiej, która miała tutaj tereny podlubelskie, ziemskie. Ten plan mniej więcej jest zrobiony według stanu na rok 1945. Teren zakupiony przez podoficerów został podzielony na działki, przeważnie trzy tysiące metrów powierzchni, niektóre były trochę mniejsze, ale głównie były po trzy tysiące metrów. Na tym osiedlu geodeci wytyczyli ulice przyszłe, ulice te nie miały nazw. Tutaj jest ulica jedna, tutaj druga, i...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "Zabawy dziecięce"
W pobliżu były domy żydowskie i ja się lubiałam bawić z tymi dziewczynkami i one też. Pamiętam Fajgę [Koghut]. Taki Dolek był. Była rodzina państwa Pomeranców. To byli tacy bogatsi Żydzi, no i właśnie najlepiej się lubiłam z tym Żydem – tym Dolkiem ich – bawić. Bawiliśmy się zawsze w strzelaninę, w wojnę, on mnie uczył, on był starszy ode mnie chłopiec. Ale wszystkich ich wystrzelali. Oni byli bogaci, zamożni Żydzi, z czego, to ja nie wiem, takich szczegółów to...
Kiedyś z koleżankami poszłam na łyżwy, kiedy [rzeka Krzna] nie była za bardzo zamarznięta i wpadłam – ona taka głęboka nie była, ale jakiś pan nas ratował z dziewczynkami. I wtedy dostałam zapalenia oskrzeli, to pamiętam, jak mama bańki stawiała – okropna sprawa te bańki, więc wrzeszczałam jak opętana. A poza tym, jak mama pozwoliła, to chodziła ze mną nad tą Krznę, tylko nie bardzo można było później [chodzić], po bombardowaniu było tam dużo min i często były wypadki na...
My na początku w Łukowie to nie mieszkaliśmy na Międzyrzeckiej. To była główna aleja, która szła od dworca, w samym centrum Łukowa. Dopiero potem rodzice się przeprowadzili na ulicę Międzyrzecką. To była piękna kamienica. Cały dół myśmy zajmowali, a górę zajmował major Karski, który później zginął w Katyniu. On miał syna – Ziuczka, Ziuka. Ten major był bardzo niemiły. Ale myśmy jako dzieci właśnie z tym chłopaczkiem żeśmy się bawili, z tym Ziukiem. Dziwne, to był major, ale na bohatera...
Ja byłam małym dzieckiem – jedynaczką, to się tak mówi – dziecko trzymane pod kloszem. Moi rodzice bardzo pilnowali, ja tak nie mogłam sobie jak inne dzieci latać. Moja mama – wieczny anioł stróż. Czasami do dziewczynek latałam żydowskich, czy do Dolka [Pomeranca], żeśmy się bawili, ale to wszystko było pod okiem mamy, tak że ja, jako mała, to nie mogłam tak sobie paradować. Zawsze za rękę z mamą albo z tatą musiałam chodzić, jak chciałam pójść – czy na...
To był domek pojedynczy, przy samej ulicy Międzyrzeckiej. Bardzo ładny. Mieliśmy dwa pokoje i wynajmowaliśmy też dwa pokoje, były cztery pokoje z kuchnią. Potem nam, w czasie okupacji, Niemcy jeden pokój zarekwirowali i tam mieszkał Niemiec – bahnshutz – kolejarz. On się specjalnie nie zamykał, tam na ścianach wisiały karabiny, rewolwery, bronie i Führer oczywiście. Tak że to jako małe dziecko pamiętam, bo tam czasami zaglądałam, to widziałam właśnie tego Führera na ścianie wiszącego. Nazywał się Willi Schaefer, nawet to...
Pamiętam, chociaż miałam wtedy dwa lata, może trzy, bo moja najmłodsza siostra urodziła się dwa lata po mnie, [a ona miała] chyba [wtedy] blisko końca [jej] pierwszego roku życia, [jak] ze starszą siostrą upychałyśmy ją w wózek do lalek i woziłyśmy po ogrodzie. Pamiętam moment, to musiał być koniec sierpnia – ojciec szedł do wojska, bo został zmobilizowany, [był] w mundurze już. Pamiętam ten moment, jak wychodził z domu. Takie mam urywkowe wspomnienia. W 1941 roku była epidemia odry. We...
Urodziłam się w miejscowości Żurawie, to jest mała wieś położona na Lubelszczyźnie, gmina Turobin, powiat Krasnystaw. Rodzice moi – Zofia i Józef Książkowie – pracowali tam, prowadzili szkołę podstawową, oboje byli nauczycielami. A ja, w dosłownym tego słowa znaczeniu, urodziłam się w tej szkole. Okresu przedwojennego w zasadzie nie pamiętam, fragmentaryczne wspomnienia mam z pierwszych lat wojny. [Szkoła podstawowa] to był duży budynek. [Był tam] szeroki korytarz jak się wchodziło, po lewej stronie mieściły się dwie duże klasy szkolne, a...
Wigilia świętego Jana, czyli Noc Świętojańska. W czasie, kiedy na obszarze dzisiejszego zalewu płynęła rzeka, to na jednej z kładek zbierała się młodzież. Dziewczęta przygotowywały wianki, które puszczały potem na wodę. Towarzyszyły temu piosenki i przyśpiewki. Paliło się ognisko. W nieco późniejszym wieku piliśmy przy tym wino. Ostatnią Noc Świętojańską obchodziliśmy przed rokiem 1970. Zaraz potem ten krajobraz został rozkopany. Rozpoczęły się prace przygotowujące do wypełnienia tych łąk wodą i utworzenia zalewu. Ale w latach 60. rzeka jeszcze płynęła swoim...