[Na zdjęciu, które posiadam] jest grota Matki Boskiej w Kraśniku Starym, w okolicy małego kościółka, tam jest taki duży kościół i mały, to ten mały kościół. Świętego Ducha chyba się nazywa ten kościół. W ogrodzeniu otaczającym kościół jest właśnie ta grota. Budowaliśmy [ją] wszyscy, cała młodzież, tak po prostu żeby jakąś pamiątkę zostawić. Tutej jest mój ojciec [Antoni Szubartowicz], w kapeluszu, już po cywilnemu, i tu ja jestem, wtedy byłam w szkole jeszcze, jakiś beret mam na głowie. Grota zbudowana...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "PRL"
Tu jest mój ojciec [Antoni Szubartowicz] z moją siostrą, Basią, jak już była taka panienka. Ojciec jest w mundurze Andersa. Mój ojciec [był] już postarzały, już włosy siwe. On dość szybko posiwiał.
To jest zdjęcie ojca [Antoniego Szubartowicza] z Anglii, albo nie wiem, z jakiegoś kraju może przez które przechodzili, ale chyba z Londynu, bo on stacjonował w Londynie. [Na zdjęciu widać] takie konie, to mi się zdaje, że to z Londynu jest, ale też nie jestem pewna. Tu [na rewersie] coś pisze. A, podpisy ludzi, którzy tam byli, ale to chyba nic nie daje. To jest mój ojciec. [Kolejne zdjęcie] to na pewno z Londynu, ten lew. Tu jest ojciec w...
Tu [na zdjęciu] jest ojciec [Antoni Szubartowicz], ja, siostra Basia. A to ja, taka dziewczyneczka mała, nieduża, chociaż tu już prawie ojca doganiam. A ojciec oczywiście już po powrocie z Anglii. A to jest nasze zdjęcie z moją mamą, ja, siostra Basia i moja mama. Moja mama miała na imię Janina. Taka rodzina była.
To [jest] moje zdjęcie jak jeszcze byłam w podstawowej szkole, w mundurku szkolnym, z warkoczykami, taka dziewczynka. Fotografka nazywała się pani Taborska. W rynku [w Kraśniku] miała zakład i ja kiedyś dostałam od jakiegoś wujka parę złotych i poleciałam sama do tej pani fotograf. Nie wiem, jakoś lubiłam widocznie się fotografować. Pobiegłam sama do niej, to to pamiętam i ona mnie posadziła na krześle, ja się nawet nie uczesałam, tu widzę włosy mi spadają i ona mi takie zdjęcie zrobiła....
[Posiadam zdjęcie, na którym] jest mój ojciec [Antoni Szubartowicz] jako młody poborowy, z tym że on na ochotnika poszedł do wojska w wieku nie wiem [jakim]. On się urodził w 1901 [roku], czyli to musiało być w 1917 albo 1918 roku, no bo w 1920 już brał udział w tej bitwie warszawskiej z Piłsudskim, czyli musiał wcześniej do tego wojska już wstąpić. No i [to jest] takie zdjęcie jego, jedno z takich bardzo wczesnych, pierwszych zdjęć. Ojciec jest w mundurze,...
To jest plan osiedla podoficerskiego podoficerów 8. pułku piechoty Legionów, które powstało w latach 1936–1939 z wydzielonych dóbr majątku Michalewskiej, która miała tutaj tereny podlubelskie, ziemskie. Ten plan mniej więcej jest zrobiony według stanu na rok 1945. Teren zakupiony przez podoficerów został podzielony na działki, przeważnie trzy tysiące metrów powierzchni, niektóre były trochę mniejsze, ale głównie były po trzy tysiące metrów. Na tym osiedlu geodeci wytyczyli ulice przyszłe, ulice te nie miały nazw. Tutaj jest ulica jedna, tutaj druga, i...
To jest moje zdjęcie jak miałem lat szesnaście. Chyba kilka dni po aresztowaniu, bo ja byłem aresztowany i zaraz umieszczony na ulicy Cichej, przewieziono mnie na pół godziny na Chopina 18. Tam była siedziba Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego i tam zrobił mi fotograf to zdjęcie w tych trzech pozach. To była normalna procedura dla każdego osadzonego. Profil, en face i taki skośny, i z nakryciem głowy. A to jest budynek wtedy Cicha 7, taki miała numer, dzisiaj Cicha 8. Budynek,...
Niektórzy tam [w areszcie Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego przy ulicy Cichej 7] siedzieli od kwietnia [1950 roku], ja siedziałem od maja [1950 roku], i gdzieś tak od września, można powiedzieć, już nie brano nas na przesłuchania, po prostu siedzieliśmy, a tu czas biegł, szkoły się zaczęły, lekcje w szkołach. No a z nami właściwie nic się nie działo, więc rodzice zmówili się trochę, rozmówili się, żeby wystąpić do prokuratury w Warszawie, a bo dlatego, że lubelska prokuratura wojskowa cały czas...
Z takich sławnych historii – poszedł na komitet na czele pochodu studenckiego. Ten Marzec w Lublinie przebiegał trochę inaczej niż gdzie indziej, przynajmniej z dwóch względów. Bardzo dużo wyższych oficerów KW MO, w tym SB, studiowało zaocznie prawo. Dla nich ten tytuł pułkownik magister to tak jakby herb, tak był ważny, bo raz, że rotowali ich tam w tych strukturach swoich co jakiś czas, kto nie miał wykształcenia najpierw podstawowego, potem średniego, potem wyższego, to szedł na przymusową emeryturę, dwa...
Jak to w domu kultury, również robiłem różne inne rzeczy. Pomagałem przy organizacji różnych imprez mając jakieś tam doświadczenie z teatru, bo jednocześnie jeszcze byłem przez kilka lat w teatrze, pracując w WDK. Zacząłem robić składy, byłem również zecerem, jestem, nadal. Jak coś trzeba zrobić, to złożę. Nie ma dla mnie żadnych tajemnic kaszta i zrobienie składu, po prostu najpierw, patrzyłem na ręce mistrza Budynkiewicza jak on to robi i sam zacząłem. Jak już Rysio Tkaczyk [zmarł] to cały kształt...
Oni tak zmanipulowali, żeby sobie zapewnić większość w tym Sejmie, że 35yb mandatów będzie w wolnych wyborach, w których Solidarność tak samo będzie startować na równych prawach, a 65ybE G]LH]LFKQRPLQDFMLWHMSDUW\MQHMWDNLHM1o a Senat stuprocentowo będzie wybrany demokratycznie. No i Solidarność się na to zgodziła. Wydawało się, że to przegrana sprawa, no bo 35ybFRPR*QD]UREL?"1Lc się nie da zrobić. No ale uważam, że to było genialne. W wyborach okazało się, że wszystkie te mandaty, te 35yb, ale i te 100yb do Senatu, wygrała...
Nakaz pracy do Pszczelej Woli Przy rozdawaniu świadectw maturalnych [w Technikum Pszczelarskim w Pszczelej Woli] przedstawiciel Ministerstwa Rolnictwa każdemu z nas wręczał nakaz pracy z podanym miejscem i adresem. To wszystko było z góry ustalone. Nakaz pracy obowiązywał, bo nie było innej możliwości zatrudnienia czy korzystania ze studiów. Tylko 20ybDEVROZHQWyZPRJ?RNRQW\QXRZD?HGXNDFM .ROHJDLNROH*DQND]RVWDOi wytypowani i ukończyli studia. Pamiętam do dzisiaj słowa przedstawiciela ministerstwa: „Jesteście oficerami w rolnictwie i dzięki wam to wszystko dopiero pójdzie do przodu. Teraz jest trudno, ale wasze dzieci...
Do knajp chodziliśmy rzadko, bo było niewiele pieniędzy. Najczęściej wybierałem się do baru mlecznego na Krakowskim Przedmieściu, blisko Ogrodu Saskiego. Tam biała bułka z masłem i mleczną kawą to było coś pysznego. Za mostem na Bystrzycy, vis-à-vis fabryki maszyn rolniczych, był bar, który nazywał się bodajże W-Z. Ponieważ zajęcia wychowania fizycznego na ogół kończyły się późnym wieczorem, to zwłaszcza z kolegami – bo na weterynarii wówczas przyjmowano tylko 10ybG]LHZF]W?FKRG]LOLP\GRWHJREDUX-DNVL ZFKRG]L?RWo nie bardzo było widać kto tam jest, tyle było dymu....
Mój ojciec zawsze był bardzo związany z wodą – był świetnym pływakiem i chciał żeglować. Zresztą później, jak już zrobiłem patenty żeglarskie, to ze mną trochę pływał. Sam nie posiadał nigdy patentu żeglarskiego, poza patentem żeglarza jachtowego. To on zapisał mnie na pierwszy kurs nad jeziorem Piaseczno. Polubiłem osoby, które to prowadziły, ten klimat. Podobało mi się ceremonialne podnoszenie bandery, po którym mogliśmy żeglować swobodnie w dowolną stronę. Później były Mazury, które mnie zauroczyły, bo to duża przestrzeń i można...
Przyszedłem [do wodociągów] w 1990 roku. Wtedy otwierał się Zachód, bo jak człowiek za PRL-u wyszedł na ulicę, to jeździły same polskie samochody, z jakimś wyjąteczkiem drobnym, gdzieś tam można było zobaczyć jaką Ładę czy Dacię, czy pojedyncze jakieś Mirafiori. Później, minęło pięć lat, i już polskich prawie nie było… Był taki okres, że wysłał mnie prezes z kolegami po zakup kamery do prześwietlania kanałów. To były dość poważne pieniądze wtedy. Dzisiaj takich grup pomiarowych w wodociągach jest kilka i...
Jeszcze jak pracowałam, to nie było żadnego spektaklu w teatrze, na którym bym nie była. Ja chodziłam tak: na wszystkie spektakle i na wszystkie operetki w Teatrze Muzycznym. Poza tym, co jeszcze z takich dobrych rzeczy z tego okresu, bo dużo rzeczy było naprawdę bardzo dobrych i o tym się nie pamięta. Na przykład kwestia wycieczek i krajowych, i zagranicznych. W granicach moich miesięcznych poborów, znaczy moich i męża, każdego było stać na te wszystkie wycieczki, na wczasy. Dzieci miały...
Moim zdaniem teraz jest dobrze. Nastąpiła zmiana orientacji politycznych. Unia Europejska to jest wielka rzecz. Miałem takie zadanie służbowe jako ówczesny wojewoda, żeby w ramach kampanii przedakcesyjnej do Unii Europejskiej spotykać się z ludźmi. Nikt sobie nie wyobraża, ile mnie spotkało wyzwisk różnego rodzaju, jak ludzie niejednokrotnie w sposób prymitywny reagowali. Organizowaliśmy spotkania w każdej gminie, w roku 2003 na wiosnę odbyłem ponad sto pięćdziesiąt takich spotkań. Objeździłem całe województwo, żeby ludziom wytłumaczyć. W różnych miejscowościach to wyglądało różnie, czasami...
[Możliwość kupna towarów] zmieniła się błyskawicznie: od tych tektur na chodnikach, poprzez największy wynalazek być może w historii Polski, czyli szczęki – takie metalowe urządzenie, które było straganem, jednocześnie można było zamknąć w nim towar i zostawić na noc. Stały te szczęki przy każdej ulicy i oferowano tam najróżniejsze rzeczy. Oczywiście konkurencja dosyć szybko zaczęła zbijać cenę, bo mieliśmy hiperinflację. W roku [19]89, to było 6ybZVNDOLURNXDSRWUDQVIRUPDFML, kiedy zwolniono w pełni ceny, był wzrost o 95yb7RE\?DRF]\ZLFLHZLHONDLQIODFMD– inflacja galopująca, ale jednak tempo...
[To, że zmiany będą musiały nastąpić i trzeba to wykorzystać było dla większości chyba oczywiste]. Dlatego moment wyborów był dla mnie po prostu świętem, końcem pewnego etapu. Włożyłem czystą koszulę, garnitur i poszedłem do urn oddać w wolnych na 35ybZ\ERUDFKJ?RV3DPL WDPDWPRVIHU XOLF\?ZLHONUDGR?JG\VL okazało, że ten wynik był tak dobry, niesamowity. Przecież w wyborach do Senatu było 99,9yb, weszło dziewięćdziesięciu dziewięciu kandydatów z „Solidarności” i jeden kandydat spoza „Solidarności” – brat kardynała [Józefa] Glempa. Można przyjąć, że wynik był do zera....