Urodziłem się w Tarnowie, więc nie jestem rodowitym Lublinianinem. To było w czerwcu 1938 roku. Do Lublina trafiliśmy z tego powodu, że mój ojciec pracował, budował drogi do Dębicy i z Dębicy do Mościc. W Mościcach z kolei jeszcze do dzisiaj są zakłady chemiczne, a wtedy produkowały amunicję. Było wiadomo, że jak się już zaczęła wojna – myśmy mieszkali wtedy Paszczynie, tam się urodziła moja siostra – wtedy był strach tam zostać. Zdawaliśmy sobie sprawę, że nadlecą ze dwa, trzy...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "Tarnów"
Człowiek, który chyba pierwszy zwrócił mi uwagę – ja czułem to podświadomie – na sztukę średniowiecza, malarstwo, rzeźby. Do dzisiaj jestem pod urokiem tego. Pozornie może nie ma tego w moim teatrze, ale gdzieś jest to dla mnie szalenie ważny rozdział przeżyć ludzkich, sacrum, tajemnicy. I on zrobił wspaniały zabieg wobec nas, studentów. Mianowicie on wcześniej nam pokazywał obiekty sztuki, malarstwo, rzeźbę, wożąc nas po Polsce, a potem żeśmy się zastanawiali, jaka jest tego struktura, jaki czas, jaka epoka, jaki...
Słyszałam, że ojciec babki był dosyć znanym jubilerem. Ta rodzina w Warszawie też mówiła, że on był dosyć znany; oni jeszcze mi pomagali, bo dowiedzieliśmy się niedawno, że miał dwóch braci. Lewinson mieszkał tutaj w Lublinie, był tu w styczniu 1863 i potem był posłany gdzieś na Syberię, tam spotkał córkę właściciela terenu, na którym pracował, pobrali się i przyjechali do Lublina, mając trzech synów. [Mój pradziadek], Mojżesz Maurycy Lewinson, nie jestem pewna, czy obu imion używał, był chyba najstarszy,...
[Nazywam się] Marta Vivien Lapa, pochodzę ze Stawickich i Żbików, urodzona jestem 4 lipca 1946 w Ottawie, w Kanadzie. Rodzice przyjechali w maju, a ja urodziłam się w lipcu. Jestem polski eksport. Mój tatuś pracował w sekcji dyplomatycznej, znał pięć języków, planował, żeby [po wojnie] uciekać z Polski i przyjechał w [19]46 roku w maju do Kanady, żeby pracować jako drugi sekretarz, a ja urodziłam się w lipcu. Cztery lata później, jak miał wrócić, zrezygnował i szukał azylu w Kanadzie....
Po podstawówce poszłam do szkoły pielęgniarskiej w Tarnowie. To było pierwsze tego typu technikum w tej części Polski. Do szkoły było bardzo dużo chętnych, pamiętam że były dziewczyny z całego kraju - z Augustowa, Szczecina, Sokółki, Oświęcimia, Olkusza, Iwonicza, Rzeszowa, nawet z Warszawy, bo tam też nie było takiej szkoły. W Lublinie tego typu szkołę otworzyli dopiero w 1962 roku. W szkole nie było źle, dawali nam stypendium, ale nie w formie pieniężnej, tylko np. mogliśmy w ramach stypendium za...
Do Lublina przyjechałam już jako pielęgniarka - Halina Marszałek - fragment relacji świadka historii
Skończyłam szkołę [pielęgniarską] w Tarnowie w pięćdziesiątym ósmym roku. Najpierw zaczęłam pracować w Tarnowie. Tam jeden miesiąc przepracowałam, ale nie bardzo mi to odpowiadało i ponieważ siostrę miałam w Lublinie, też pielęgniarkę, ona powiedziała żebym przyszła tutaj. Wtedy było dużo miejsc pracy, bo nie było pielęgniarek. W pięćdziesiątym ósmym roku pielęgniarek dyplomowanych w ogóle było bardzo mało. W Lublinie była [dwuletnia] szkoła pielęgniarska, tak zwana [szkoła] asystentek. One nie były po maturze, nie po liceum, ani nie po dziewięciu klasach,...
Czas spędzony we Lwowie, wysiedlenie z Poznania i przyjazd do Tarnowa Urodziłam się we Lwowie przed wojną, w 1926 roku. Ojciec został przeniesiony służbowo do Poznania w [19]35 roku czy może nawet w [19]34, z poleceniem żeby stworzyć klinikę stomatologiczną przy poznańskim Wydziale Lekarskim. Mój ojciec profesor Józef Jarząb był asystentem profesora Cieszyńskiego - to był znany stomatolog w przedwojennym czasie. Był bardzo ceniony, pochodził ze Lwowa, był to człowiek, który walczył o stomatologię nie tylko dentystyczną, ale też o...