Jak żeśmy pojechali do kościoła do Chodla, to tam żydostwo było, dużo Żydów w Chodlu. W Bełżycach też. W Bełżycach, co jest ten park, to przecież kiedyś, jak jeździły moje rodzice na targ coś tam kupować, sprzedawać, to mnie brały, no to był targ tam, gdzie rynek w Bełżycach, na środku. Takie błoto było, i tam Żydów dużo było, przychodziły, kupowały. Mamusia potem poszła do sklepu, to mówiła, że pójdziemy do Ślamiuny, bo jest duży sklep. Tam były tylko żydowskie...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "Bełżyce"
A później tych partyzantów znowuż… To było tam, co jest pomnik w Bełżycach. Przywieźli tych aresztowanych, bo były poaresztowane dużo z tego terenu tutaj. Wtenczas nawet i samolot latał, tośmy tutaj z wioski uciekali na pola, bo nie wiedzieliśmy, co tu się będzie [działo]. Słychać było strzały, aby w Bełżycach. I tam było dużo osób wybite. To później jak te Niemcy odjechali, to pojechaliśmy z kilkoma kolegami do Bełżyc zobaczyć. To jeszcze leżały te nieboszczyki tam wybite, drutami pozwiązywane do...
We wtorki były jarmarki [w Bełżycach]. Ja tak za dużo nie mogę opowiedzieć, bo jeszcze byłem młody, to za dużo nie wiem. Ano [wiem], że Żydy łapali na macę. Żydy łapały dzieci takich i mace piekły i krew wyciągały z nich. To było takie na wioskach [powiedzenie]: „Nie jedź do Bełżyc, bo złapią cię Żydy na macę!” Każdy się bał. Starsze to się nie bali tak, ale z dzieci… no sam to specjalnie nie jeździłem, tylko jak pojechałem to z...
A tam w Bełżycach to było bardzo dużo, było tych Żydów tam kupę. Przeważnie ony i szewce były i buty robiły, to pojechałem, to miarę wzięły i buty zrobiły. Nie pamiętam nazwisk [Żydów], były takie, co targowali i mieli materiały odzieżowe, obuwnicze. Szlamiankę pamiętam. Bogate to były Żydy, ony materiały miały takie odzieżowe. Bo teraz to jest więcej gotowizny wszędzie, a kiedyś to trza było materiał kupić i krawce te żydowskie były też w Bełżycach, oni szyli też tak samo....
W pewnym okresie [byłem świadkiem represji], zwłaszcza, jeśli chodzi o Żydów. Kiedy ich zniszczono tam... To trudno nazwać obozem, ale w każdym bądź razie skupisko, getto żydowskie, w otoczeniu ich świątyni. Zgromadzono ich w swoim czasie, wykopano olbrzymi dół, zastrzelono i wrzucano, przysypując wapnem. Te ciała się ruszały tak później, pęczniały, wchodziło to w górę. To widziałem. Widziałem egzekucję na małżeństwie. Ten pan nie miał nogi. Położono ich tak, nad tą zbiorową mogiłą i strzelano do nich. A nas przyłapano,...
Pamiętam samoloty, które latały nad Bełżycami, pamiętam takie żyjące ognie reflektorów, co je tam wyłapywały, ostrzał... Był piękny wrzesień, słoneczny. Ostrzały, reflektory były w nocy, ale w dzień było widać te samoloty i strzały też było słychać. Przelatywały samoloty, ale bombardowania nie było. Nikt nie stacjonował [u nas], tylko gdzieś przy okazji. Przy marszu tych wojsk, to pamiętam: raz, dwa – sporo tego wojska było w obrębie zabudowy. [Z Niemcami] nie było problemów. Jakoś tak nienagannie [się zachowywali], tak jak...
Nazywam się Michał Wiśliński. Urodziłem się 12 marca 1931 roku w Zastawiu koło Bełżyc. Dziadków pamiętam bardzo dobrze. Obaj, o ciekawe, nazywali się Wiślińscy. I obaj mieli te same imiona: Michał. Mama nie zmieniła nazwiska. Jeden i drugi mieszkali w Bełżycach. Byli rolnikami. A jednocześnie jeden z dziadków zajmował się bednarstwem. Beczki robił, takie różne rzeczy do gospodarstwa domowego. Babcie w domu pracowały. Jedna była Dobrowolska, druga nie wiem. Rodzice byli rolnikami, mieli gospodarstwo rolne, mieszkali przez cały czas tam...
okupacja niemiecka ; Niedrzwica Duża ; Niedrzwica Kościelna ; Żydzi ; represje hitlerowskie ; Żydzi w Niedrzwicy ; Bełżyce ; mienie pożydowskie ; stacja kolejowa w Niedrzwicy ; Niemcy ; okrucieństwo ; barbarzyństwo Zagłada Żydów z Niedrzwicy Z okresu okupacji pamiętam wiele przykrych momentów i do dziś jestem pod ich wrażeniem. W Niedrzwicy było bardzo dużo rodzin żydowskich, choć nie potrafię ocenić, ile dokładnie. Wszystkich przeniesiono do Bełżyc, a ich majątki zostały rozkradzione i zdemolowane. Jak żeśmy przechodzili przy tych...
dwudziestolecie międzywojenne ; PRL ; współczesność ; garncarstwo ; Urzędów ; Bęczyn ; praca garncarza ; wyroby garncarskie ; sprzedaż wyrobów garncarskich ; targ w Opolu Lubelskim ; targ w Józefowie ; Opole Lubelskie ; Bełżyce ; targi ; Warszawa ; Kraków Targi Garncarz nie mógł handlować – nie miałby kiedy. Jego praca polegała na wytwarzaniu – był rzemieślnikiem. Żydzi przyjeżdżali i zabierali towar od każdego garncarza. Kupiec miał konia, bo trzeba było jeździć po targach, nie jak dziś samochodem,...
światowa, kirkut, synagoga, mykwa, Żydzi Kirkut, mykwa i synagoga w Bełżycach Były kamienie, [macewy], to rolnicy zabierali, kosy ostrzyli. Pozabierali to wszystko, a było ze trzydzieści tych mogił. Miesiąc [minął] i nie było tego. Pod studnie brali, żeby [było gdzie] wiadro stawiać. Była mykwa, to się schodziło po schodach tam do studni, ja nie widziałem tego, ale matka opowiadała, że się chrzcili, w tej mykwie. Do tej mykwy schodziłem, bo to po schodach [się szło], nawet tam zajrzałem, [ale] bałem...
Bez przerwy w radiu mówili, że kto Żydów przechowuje, to jak się dowiedzą [Niemcy], to [go zabiją]. [Na] Podolu [ pewien gospodarz ukrywał Żydów], zginął na Zamku [Lubelskim], bo ktoś tam doniósł na niego, przyjechali Niemcy i zobaczyli, że Żydzi są. W Jaroszewicach ukrywał Żydów, dopóki było złoto to Żyda ukrywał. Żydzi nie byli głupi, [nie ukrywali się w jednym miejscu], ty idziesz tu, ja idę tu [się ukryję]. Spotykali się, wieczorem, żeby [sprawdzić czy żyją jeden z drugim]. [W...
[W Bełżycach] zostało około stu dzieci żydowskich i ze cztery kobiety, [byli trzymani] w szkole. Gdzieś tydzień po tej egzekucji, podjeżdża dziesięć furmanek na parę koni, matka mówi: ,,Na pewno będą dzieci wywozić.’’. Tak było, że Ukraińcy przyjechali samochodem i na każdą furmankę po dwóch poprzydzielali tych Ukraińców. Wyprowadzali te dzieci, tak do dwunastu lat, [posadzili ich] na furmanki po dziesięć osób. Myśmy polecieli ścieżką i widzieliśmy to wszystko, jak schodziły te dzieci po dziesięć, jedna furmanka odjeżdżała, druga podjeżdżała...
Taka [tak zwana] Szlamianka schowała się gdzieś tam w bóżnicy pierwszego dnia [egzekucji] i tam siedziała przez tydzień. [Kiedy] już nie słyszała strzałów, chciała wyjść [z kryjówki, niestety] nogę złamała i miała otwarte złamanie. Ojciec przyszedł z miasta i mówi, że: ,,Szlamianka ma nogę złamaną, tam jest pod bóżnicą i prosi, żeby wody jej przynieść.’’. Pobiegliśmy z bratem i patrzymy jest, zakrwawiona, płacze. Tam był pracownik gminy, te ciuchy [po Żydach] wyrzucał, bo tam gdzieś miał przyjechać szmaciarz, zabrać. Przyjechały...
Holokaust, egzekucja, Ukraińcy, Niemcy Egzekucja Żydów w Bełżycach w czasie II wojny światowej Z mojego okna w domu to było wszystko widać, jak się to wszystko odbywało, gdzie ten dół straceń [był], jak podchodzili. Miałem siedem lat wtedy. Tu nikt z całych Bełżyc, nie będzie wiedział, co ja tutaj widziałem. W czerwcu w [19]43 roku zaczęły się egzekucje, [wtedy] przyjeżdżały co dzień dwa samochody Ukraińców, to było około gdzieś pięćdziesięciu osób i na motorze przyjeżdżało trzech esesmanów i oni to...
[Z czasów przedwojennych w Bełżycach nikogo konkretnego nie pamiętam]. Oczywiście [rodzice] mieli również relacje z Polakami. Ma się rozumieć, żyli pośród polskiej populacji, mieli dobrych przyjaciół, sąsiadów, z którymi dogadywali się szczególnie dobrze. Później było z tym więcej trudności, kiedy przyszła wojna i cóż, każdy patrzył na własny interes. Moim rodzicom udało się utrzymać kontakt z niektórymi polskimi rodzinami, które jeszcze im pomogły, ale niewiele. Bo też za wiele nie mogli im pomóc… Zawsze więc w czasie wojny, tak jak...
Nie znam niestety imion moich dziadków, przede wszystkim dziadków ze strony ojca. Cała rodzina mojego ojca zginęła w tych wydarzeniach. Mój dziadek i moja babka, których mam jeszcze zdjęcia. Mój ojciec miał też siostrę. Były dwie siostry, z których jedna zmarła przed wojną, a druga także – podczas tych wydarzeń. I byli jeszcze inni członkowie rodziny, bliscy kuzyni, w tym ojciec mojego [przybranego] brata, który nazywał się Sznajderman. No więc zapomniałem opowiedzieć o tym epizodzie. Nie pamiętam już jego imienia,...
Nazywam się Simon Fersztman, po hebrajsku Simcha, urodziłem się 1 maja 1936 r. w Bełżycach. Przeżyłem więc te kilka lat przed wojennymi wydarzeniami razem z moimi rodzicami i członkami mojej rodziny, z których większość, oczywiście, zginęła w czasie wojny. Kilkoro z nich zdołało wyjechać i ułożyć sobie życie za granicą, przede wszystkim w Brazylii. Na temat tej przedwojennej części [mojej biografii] mam niestety mało wspomnień, poza tym, że było to dzieciństwo, które wydawało mi się szczęśliwe, bo żyliśmy w Bełżycach...
Powiedziałam do mamusi, żebyśmy poszły pierwsze, po co mamy to wszystko oglądać. Wszystko jedno, zabili tatusia, zabijają wszystkich Żydów, po co nam tutaj stać i to wszystko widzieć. Wtedy mamusia mi powiedziała, żebyśmy czekały do końca, zobaczymy co tu będzie. Całe życie myślę, że gdybym się zwróciła do tego esesmana wcześniej, bardzo możliwe, że uratowałabym moją mamusię też. [Niestety] nie wiedziałam ile kobiet on chce.
Mnie tam było bardzo ciężko i [miałam] bardzo niemiły wypadek, bo kiedy byliśmy w Bełżycach, [to] w żaden sposób nie mogłam znaleźć miejsca gdzie był ten grób. Przeszła jakaś pani, Polka, starsza, zwróciłam się do niej, pytałam ją gdzie tu była synagoga. Wiedziałam, że z drugiej strony synagogi jest ten grób. Ona uciekła ode mnie, tak jakbym była trędowata. Nie odpowiedziała mi, uciekła ode mnie, nic nie znalazłam. Powiedziałam do męża: „Do Lublina nie chcę jechać, nie mam w Lublinie...
Tatuś handlował drewnem i w styczniu [19]39 roku otworzył też skład drewna do budowy, na Zamojskiej, na rogu Miłej. Między tymi, którzy kupowali drewno był ze wsi jakiś starszy pan i tatuś zawsze myślał, że starsi ludzie rozumieją życie lepiej jak młodzi. Zapytał go: „Panie Skrzypek, będzie wojna?”. On mu odpowiedział: „Będzie wojna. Jak w mieście nie będzie dobrze, to uciekajcie do nas.”. 9 września od rana aż do nocy bombardowali, późno wieczorem rodzice postanowili, że zostawimy wszystko i uciekniemy...