HGIS Lublin to serwis zawierający informacje o historii miasta i regionu, który umożliwia wyszukiwanie informacji na temat osób, wydarzeń, miejsc i źródeł. Informacje te prezentowane są na interaktywnych mapach, wykorzystujących historyczne źródła kartograficzne.

Serwis dedykujemy naszemu zmarłemu koledze Tadeuszowi Przystojeckiemu.

HGIS Lublin to serwis zawierający informacje o historii miasta i regionu, który umożliwia wyszukiwanie informacji na temat osób, wydarzeń, miejsc i źródeł. Informacje te prezentowane są na interaktywnych mapach, wykorzystujących historyczne źródła kartograficzne.

Serwis dedykujemy naszemu zmarłemu koledze Tadeuszowi Przystojeckiemu.

Teatr NN
×Strona tego Wydarzenia wymaga sprawdzenia, niektóre informacje mogą być nieprawidłowe lub może ich brakować.

Naganne zachowanie policjanta żydowskiego

Funkcjonariusz Żydowskiej Służby Porządkowej Artur Bregman, podjął interwencję przy ul. Majdan Tatarski 21, gdzie zamieszkiwali Szprynca i Mordechaj Abuś Szrajbmanowie z dzieckiem. Policjant żydowski zarządał od Szpryncy Szrajbman wydania kluczy do komórek przylegających do budynku, czego ta odmówiła. W komórkach mieli zostać ulokowani nowi lokatorzy, co było związane z brakiem mieszkań w getcie na Majdanie Tatarskim. W wyniku odmowy, Bregman pobił Szrajbmanową. Po pewnym czasie przybył Mordechaj Abuś Szrajbman, który staną w obronie żony. Świadkiem zdarzenia była Chana Holender /zam. Majdan Tatarski 21/. Na skutek brutalnego pobicia, poszkodowani złożyli na policjanta skargę:

Staje wezwana Szrajbman Szprynca - lat 33 [...]: W domku moim są dwie komórk, jedna to komórka Weinberga, w drugiej stoją rzeczy moje i Gabrielowej. Kiedy więc policjant zgłosił sie krytycznego dnia, ażebym dała mu klucze z obu komórek, oświadczyłam mu, że jedna komórka nie jest moja, a co do drugiej, to klucza nie dam, gdyż raz bez Gabrielowej kluczy dać nie mogę, a po drugie, że mam małe dziecko i ponad 5-miesięczne dziecko sąsiadki, więc nie mam możliwości wyjęcia tych rzeczy, że za godzinę przyjdzie mój mąż z Gminy, to wtedy uczynię zadość poleceniu. Policjant wezwał mnie, abym poszła z nim na posterunek, na co oświadczyłam, że z powodu dzieci teraz na posterunek pójść nie mogę, że jak wróci mąż, to się to załatwi. Na to policjant oświadczył mi, że na posterunek pójdę i 2 razy uderzył mnie pałką w pośladek. Kiedy dziecko w skutek tego zaczęło płakać, starałam się go odepchnąć od siebie, a wtedy pchnął mnie na łóżko i uderzył kułakiem w oko tak silnie, że ono momentalnie nabrzmiało z równoczesnym wylewem krwi, mówiąc: "szczęście Pani, że ma Pani dziecko na ręku". Prosiłam policjanta, aby zamknął drzwi, na co wypchnął mnie z mieszkania, wyszedł i stanął przy drzwiach zamkniętych.

Nieprawdą jest, ażebym obraziła go jakimkolwiek słowem, albo mu wymyślała, wyrażenia "szczeniak taki bije mnie i męża" użyłam dopiero na posterunku, jak również nieprawdą jest, abym podrapała kobietę, którą miał do komórki wprowadzić.

Kiedy zawiadomiony o wszystkim mąż przyleciał do domu, zwrócił się on do policjanta z pytaniem: "Jakim prawem bił Pan moją żonę" bez jakichkolwiek wymyślań i kiedy otrzymał na to odpowiedź, że tak mu się podoba, zwrócił się do mnie i biorąc mnie za rękę powiedział: "Chodźmy do dr. Altena, on mieszka tu blisko i ja się tam zapytam, jakim prawem bije on moją żonę". Wyszliśmy oboje - ja z dzieckiem na ręku, a koło furtki dr. Altena policjant powiedział: "Nie pójdziecie nigdzie, tylko na posterunek", chycił mego męża i uderzył go pałką po głowie dwukrotnie tak silnie, że mąż oblał sie krwią i upadł [...].

[...] Raz jeszcze kategorycznie stwierdzam, że ani ja, ani mąż mój, ani jednego słowa obraźliwego przez cały czas w odniesieniu do policjanta nie użyliśmy, a już zmyślonym jest twierdzenie jego, jakobyśmy chcieli na niego się rzucić, względnie go pobić.

Zeznanie złożył również Mordechaj Abuś Szrajbman:

[...] Zawiadomiony, że żona moja została strasznie pobita, po przyjściu do domu zastałem żonę, siedzącą na łóżku, już pobitą, z okiem nabrzmiałym, z dzieckiem na ręku, a obok niej stojącego policjanta. Zapytałem go wówczas: "Jakim prawem Pan bił moją żonę" [...] na co otrzymałem odpowiedź: "Tak mi się chciało". Biorąc wówczas żonę za rękę, powiedziałem do niej, ażeby ze mną udała się do dr. Altena, aby mu pokazać, jak ją pokrwawili. Żona, posłuszna temu wezwaniu, wyszła ze mną z domu, a za nami szedł policjant. Po drodze oświadczył on, że nie pozwala nam pójść do dr. Altena, natomiast, abyśmy poszli na posterunek policji. Przed furtką mieszkania dr. Altena policjant zagrodził mi nogą drogę i bez jednego słowa uderzył mnie pałką po głowie dwa razy. Po drugim tym uderzeniu upadłem, po paru minutach ocknołem się, policjant chwycił mnie z tyłu za ubranie, po czym udaliśmy się na posterunek.

Na posterunku żona moja, która po drodze ani słowa nie mówiła do policjanta, istotnie wyraziła się słowami: "Taki szczeniak bije mnie i męża", natomiast po drodze ani z moich, ani z żony ust, nie padło ani jedno obraźliwe słowo pod adresem policjantów.

Na policji twierdził Bregman niezgodnie z prawdą najpierw, że żona porwała się go bić, a następnie twierdził, że kiedy ja przyszedłem, to znów ja chciałem go bić, po czym znowu utrzymywał, że żona moja podrapać miała tę kobietę, która do komórki miała być wprowadzona.