Krwawy napad na Marszałka. "Nieznani sprawcy" zbiegli bezkarnie.
Onegdaj przechodził ulicą Marszałek Jan, zam. przy ul. Krawieckiej 31. Został on znienacka napadnięty przez jakichś nieznanych mu osobników, którzy zadali mu szereg ran w głowę, poczem zbiegli bezkarnie, nie zatrzymani przez nikogo. Marszałek, zbroczony krwią, udał się do Pogotowia Ratunkowego, gdzie udzielono mu pomocy. Na uwagę zasługuje fakt, że terror łobuzerji wzmaga się w soboty i niedziele. Jest to prawdopodobnie w związku z wypłatą sobotniej pensji dla pewnej kategorji pracowników i znaczniejszym spożyciem alkoholu (wiadomo, że to ostatnie jest dziś bardzo zalecane i ułatwiane na każdym kroku. Złośliwi twierdzą, że niedługo ludność przedmieść m. Lublina będzie chodziła uzbrojona od stóp do głów lub ewentualnie założy sobie jakiś wydział, gwarantujący jej bezpieczeństwo.