Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

Historia Nadji Zubariewej (z d. Fiszczuk) - Grebla Szeroka (obwod winnicki)

"Opowiedziała mi kiedyś moja mama, że kiedy jeszcze się nie urodziłam..."Bezpośredni odnośnik do tego akapitu

Moja prababcia - Zinaida Solovej (ur. 1885 r.) mieszkała z córką Nastią i dwiema wnuczkami Niną i Lubą, na wsi Grebla Szeroka (obwod winnicki).

W 1933 roku u pradziadkom władza zabrała wszystko. Zabrano ziemię, bydło, ptaki, rozebrano chatę drewnianą, drzewo wywieziono do innej wsi i tam zbudowano z niego szkołę. Prababka z córką i dwiema wnuczkami przez sześć lat mieszkały w ziemiance, i cały czas pisały listy do Moskwy do Stalina. Pomagał im w tym znajomy prawnik, Żyd. Po sześciu latach przyszło rozporządzenie z Moskwy, aby przywrócić im starą chatę i dać trochę ziemi.

Na wsi mieszkało tylko trzy rodziny żydowskie. Wnuczka jednej z tych rodzin teraz jest naszą sąsiadką. Ale bardzo blisko zżyta była moja rodzina z żydowską rodziną Grojsów, którzy mieszkały w miasteczku Chmielnyk, siedem kilometrów od naszej wsi. Prababcia - Zinaida i babcia Nastia często nosiły im drewno, pomagały w gospodarstwie, a rodzina Grojsów wspierała ich różnymi produktami i pieniędzmi.

Pewnego razu późnym wieczorem, w styczniu 1942 roku, do chaty mojej prababci przyszedł szef policji miasta Chmielnyk, gdzie mieszkała rodzina Grojsów, Stepan Suszko. Moja rodzina go dobrze znała. Jego majątek władza też zabrała. Wiedząc o bliskich relacjach mojej rodziny z rodziną żydowską, pan Stepan przyszedł powiedzieć, że od rana jest planowana łapanka, oraz rozstrzeliwanie wszystkich ludzi narodowości żydowskiej.

Prababcia Zinaida pobiegła do Chmielnyka. Kiedy rodzina Grojsów usłyszała taką nowinę, bardzo się przestraszyła, wszyscy zaczęli płakać, nie wiedzieli co dalej robić i gdzie iść. Wtedy prababcia Zinaida zaproponowała im kryjówkę w jej domu na wsi. W nocy doprowadziła Grojsów do siebie do domu. W rodzinie Grojsów był Mojżesz, jego żona Cela, dziewięcioletnia córka Polina, i siostra Celi - Masia. Mojżesz był dobrym stelmachem, umiał robić furmanki, koła, sanie. W dzień chodził pracować, a na noc wracał do nas. Na wsi znało go dużo ludzi, ale nikt Niemcom nie wydał.

Kobiety chowały się u nas na piecu przez trzy tygodnie. Wnuczki Lubę i Ninę babcia sadzała obok pieca, targała im włosy, malowała twarze nalewką z orzecha włoskiego i mówiła wszystkim, że one są bardzo chore, żeby nikt nie wchodził do chaty i żeby długo nie zatrzymywał się w gościach.

W nocy ukrywane schodziły z pieca, czesały się, myły, jadły. Po trzech tygodniach Mojżesz znalazł przewodnika i poszedł z rodziną w stronę polskiej do granicy. Bardzo długo nic nie wiedzieli moi krewni o rodzinie Grojsów.

W 1999 r. do nas przyjechała rodzina Poliny Popyk (z d. Grojs) z Kurska (Rosja). Pani Polina opowiedziała, że wszyscy, których ukrywaliśmy - pozostali przy życiu. Jednak w tym czasie żyła już tylko ona. Korespondowaliśmy z Poliną i z Rosą, córką Masi. Ona mieszkała w Stanach, a w 2002 r. skończyła 90 lat.

Історія Надії Зубаревої (Фіщук), Широка Гребля, Вінницька обл.

 

«Розповіла колись мені мати, що коли я ще не народилася...»Bezpośredni odnośnik do tego akapitu

Моя прабабуся - Зінаїда Cоловей (1885 р.н.) жила з донькою Анастасією та двома внучками Ніною та Любою в селі Широка Гребля, Вінницької обл.

В 33-му роках прабабусю і прадідуся «розкоркулили». Забрали усю землю, всю худобу та птицю, розібрали дерев'яну хату. На 25 возах вивезли дерево з розібраної хати у село Великий Митник і там побудували з нашої хати школу. Прабабуся з донькою і двома внучками, шість років жили в землянці, і весь цей час писали листи в Москву до Сталіна. Допомагав їм у цьому знайомий адвокат, єврей. Після шести років прийшло розпорядження з Москви, повернути стару хату та клаптик землі.

З євреїв, то в селі проживало лише три родини. Внучка однієї з цих родин зараз живе у нас по-сусідству. Але дуже близько родина спілкувалася з єврейською сім'єю Гройсів, які жили у сусідньому містечку Хмільник. Прабабуся Зіна та бабуся Настя часто носили їм дрова, допомагали по господарству. А сім'я Гройсів допомагала моїм рідним продуктами та грошима.

Це трапилось пізнім вечором, у січні 1942 року, коли до хати прийшов начальник Хмільницької поліції Степан Сушко. Рідні його добре знали. Він теж був «бувшим куркулем». Степан прийшов, аби сказати моїм рідним, знаючи, що вони дуже дружать з однією єврейською сім'єю, що зранку планується облава, а за тим і розстріл всіх людей єврейської національності.

Бабуся Зіна одразу ж відправилась пішки до Хмільника, де жила родина Гройсів. Почувши таку страшну звістку вони страшенно злякалися, почали плакати і не знали що їм далі робити і куди йти. Бабуся Зіна запропонувала їм сховатися у них дома в селі. Уночі, того ж дня бабуся привела Гройсів - Мойсея, його дружину Цілю, доньку Полю дев'яти років, та сестру Цілі - Масю. Дядько Моісей був стельмахом. Вдень він ходив стельмахувати (виготовляти вози, колеса, сані), а ночувати приходив до нас. Його в селі знало багато людей, проте ніхто з селян німцям його не видав. Жінки переховувались у нас на печі три тижні. Внучок Любу та Ніну садили на припічок, розтріпували їм волосся, намащували лиця настоянкою з волоського горіха і казали всім, що вони дуже хворі, щоб ніхто не заходив до хати і взагалі, щоб довго не затримувався в гостях.

Вночі переховувані злазили з печі, розминали ноги, розчісувались, вмивались, їли та справляли свої потреби. Через три тижні дядько Моісей, знайшовши провідника, повів своїх до польського кордону. Досить довго моъ рыдны нычого не знали про родину Гройсів.

А у 1999 році, до нас приїхала сім'я Поліни Попик (Гройс) з Курська (Росія). Тіткa Поля розповіла, що всі кого ми переховували - вижили. Але на той час в живих залишилась тільки вона. Ми переписувалися з Поліною та з Розою, донькою Масі. Вона жила в Америці, а в 2002 р. їй вже виповнилось 90 років.