Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

Legenda o śnie Leszka Czarnego

Ze względu na swoje położenie Lublin padał często ofiarą najazdów Rusinów, Litwinów, Jaćwingów czy Tatarów. Tak stało się też w roku 1282 gdy Jaćwingowie po raz kolejny najechali Lublin. Książę Leszek Czarny, który dzierżył pieczę nad tymi ziemiami, przebywał wówczas w Krakowie. Dowiedziawszy się o ataku pośpieszył mieszkańcom z odsieczą. Zanim jednak przybył na miejsce, napastnicy złupili Lublin i podążyli dalej. Książę, zastawszy kozi gród zniszczonym wahał się czy gonić wrogie wojska, czy wracać z powrotem do Krakowa. Będąc w rozterce rozbił obóz na stoku wzgórza, w dębowym gaju będącym niegdyś miejscem pogańskiego kultu. Tam udał się na spoczynek, w czasie którego we śnie doświadczył wizji. Z nieba jakby po tęczowym moście, spłynął ku jego boku, natychmiast poderwał rycerzy i wyruszył w pogoń za Jaćwingami. Pod Łopiennikiem dogonił wrogie wojska i rozbił je całkowicie. Sen okazał się proroczy. Książę z wdzięczności postanowił ofiarować szczególne wotum. Kazał ściąć drzewa gębowego gaju i w tym miesiącu zbudować kościół pod wezwaniem św. Michała. Pień świętego dębu pod którym książę doznał proroctwa, został umieszczony od ołtarzem. Piękna to była świątynia wczesnogotycka, trójnawowa z długim prezbiterium. Stała się ona główną świątynią miasta, kościołem parafialnym - farą. Z czasem jej bryła bogaciła się zyskując liczne kaplicę i wysoką wierzę. Kościół przetrwał prawie sześć wieków, dopiero w połowie XIX stulecia, już podupadły architektonicznie został rozebrany jako zagrażający bezpieczeństwu mieszkańców miasta. W czasie rozbiórki okazało się, że pod głównym ołtarzem odkryto nietknięty przez czas pień dębu. Dziś na placu Po Farze można oglądać odtworzony zarys murów świątyni oraz makietę ukazującą kościół w czasach jego świetności. W nocy zaś przy silnym wietrze czasami słyszalny jest szum dębowego gaju i łopot archanielskich skrzydeł.

 

Legenda, choć piękna, tylko częściowo znajduje potwierdzenie w badaniach naukowych. Archeolodzy twierdzą, że w miejscu, gdzie znajdować się miał pogański gaj, od XI wieku istniał chrześcijański cmentarz, być może z drewnianym kościołem, po którym nie został żaden ślad. Murowana świątynia powstała w drugiej połowie XIII, lub na początku XIV wieku. Czas powstania kościoła pokrywa się więc tylko częściowo z panowaniem Leszka Czarnego, które przypadało na Lubelszczyźnie na lata: 1279–1288. Jeśli wierzyć Alfredowi Pomianowi Kobierzyckiemu, autorowi monografii miasta, podczas rozbiórki kościoła farnego w 1856 roku pień dębu został odnaleziony i przeniesiony do skarbca świątynnego w kościele katedralnym. Niestety, nie ma go wśród skarbów przechowywanych dzisiaj w archikatedrze lubelskiej.