Chcemy w tej gazecie wskrzesić i pokazać „ducha wolności”, jaki panował w Lublinie przez ostatnich 100 lat. To dzięki niemu wielu młodych ludzi tu mieszkających „miało parę” i „ciśnienie” do angażowania się w ważne sprawy, ale też realizowania swoich marzeń i zmieniania świata.

 

Chcemy w tej gazecie wskrzesić i pokazać „ducha wolności”, jaki panował w Lublinie przez ostatnich 100 lat. To dzięki niemu wielu młodych ludzi tu mieszkających „miało parę” i „ciśnienie” do angażowania się w ważne sprawy, ale też realizowania swoich marzeń i zmieniania świata.

 

Teatr NN

Trzej geniusze z Lublina

oprac. Małgorzata Domagała

Zygmunt PuławskiBezpośredni odnośnik do tego akapitu

1901

Genialny konstruktor, mimo swojej krótkiej kariery zawodowej opracował sześć typów samolotów. Zygmunt Puławski urodził się w Lublinie 24 października 1901 r. Ojciec, Wojciech, pracował w Fabryce Maszyn Rolniczych Mieczysława Wolskiego.

Puławski uczył się w Szkole Handlowej Męskiej założonej przy wsparciu braci Augusta i Juliusza Vetterów, przemysłowców i filantropów (w budynku do dziś znajduje się szkoła; funkcjonuje pod nazwą Zespół Szkół Ekonomicznych im. A.J. Vetterów). Ukończył ją w 1920 r. i tego samego roku rozpoczął studia na Wydziale Mechaniki Politechniki Warszawskiej. Lotnictwem interesował się od samego początku studiów. Puławski politechnikę skończył w 1925 r. i za dobre wyniki w nauce wyjechał na praktykę do zakładów lotniczych Bregueta we Francji. Do Polski wrócił w 1927 r. W tym samym roku rozpoczął pracę w Centralnych Warsztatach Lotniczych w Warszawie, późniejszych Państwowych Zakładach Lotniczych. Był tam kierownikiem grupy konstrukcyjnej.

Puławski opracował samolot PZL P-1, pierwszy polski metalowy myśliwiec. Potem był PZL P-6, który wzbudził sensację na Międzynarodowym Salonie Lotniczym w Paryżu w 1930 r.
Wkładem Puławskiego w rozwój lotnictwa było zaprojektowanie płata o mewim kształcie. Skrzydła te zapewniały bardzo dobrą widoczność z kabiny i jednocześnie były wytrzymałe. Rozwiązanie nazwano „płatem Puławskiego” lub „płatem polskim”.

Puławski często odwiedzał w Lublinie swoją rodzinę, której pomagał finansowo. 21 marca 1931 r. w Warszawie, na skrzyżowaniu ul. Kaliskiej ze Słupecką i Sękocińską runął samolot przez niego pilotowany. To także była własna konstrukcja Puławskiego – dwumiejscowa amfibia PZL-H (projektował ją za zgodą PZL). Rozbił się niedługo po starcie. Dzień później katastrofę tak relacjonował „Kurier Poranny”: „Zatoczywszy kilka kół nad lotniskiem samolot skierował się w stronę Ochoty. Gdy aparat minął kościół św. Jakuba na pl. Narutowicza, inż. Puławski prawdopodobnie chcąc zawrócić na lotnisko pochylił aparat do głębokiego wirażu. W tej chwili jednak amfibia poślizgnęła się na skrzydło i runęła z wysokości 150 m na ziemię. Świadkowie wypadku słyszeli po huku motoru, że pilot do ostatniej chwili próbował wyrównać maszynę, zwiększając lub zmniejszając na przemian obroty silnika, lecz było już za późno. 29-letni konstruktor zmarł w drodze do szpitala. Polska utraciła jednego z najlepszych swoich konstruktorów”. Amfibia była potrzebna Puławskiemu m.in. do lądowania na rzece w Kazimierzu nad Wisłą, dokąd na plenery malarskie jeździła jego sympatia Hanna Henneberg (była pierwszą kobietą, która w Aeroklubie Warszawskim uzyskała dyplom pilota). Puławski został pochowany w Lublinie na cmentarzu przy ul. Lipowej. Nigdy tak naprawdę nie miał opinii dobrego pilota. W Warszawie, na kamienicy na skrzyżowaniu Kaliskiej ze Słupecką i Sękocińską, znajduje się tablica upamiętniająca konstruktora.

Na podstawie tekstu Mirosława Gajewskiego w Słowniku biograficznym miasta Lublina, Wydawnictwo UMCS 1996 oraz portalu encyklopedia.pwn.pl

 

Józef SzanajcaBezpośredni odnośnik do tego akapitu

1902

Wybitny architekt urodził się w Lublinie 4 marca 1902 r. Ojciec, Ludwik Szanajca, był prawdopodobnie współwłaścicielem apteki przy Rynku. Józef ukończył tę samą szkołę co Zygmunt Puławski. Maturę w szkole Vetterów zdał w 1919 r. Z Lublina wyjechał, by studiować na Politechnice Warszawskiej. Na uczelni poznał Bohdana Lacherta, z którym stworzył niezwykły twórczy duet.
Przyjaźń zaczęła się od tego, że Lachert pomagał załatwić pracę Szanajcy, bo ten miał raczej skromne pieniądze na utrzymanie się w stolicy. Dzięki koledze ze studiów dorabiał jako kreślarz w Towarzystwie Akcyjnym Wł. Gostyński i Spółka.

Lachert i Szanajca to czołowe nazwiska polskiej awangardy. Ich wspólny projekt – dom własny Lacherta z ul. Katowickiej w Warszawie – uznawany jest za jedną z pierwszych w pełni awangardowych realizacji w Polsce i już w 1968 r. został wpisany do rejestru zabytków. Lachert i Szanajca byli członkami znanej grupy Praesens.

Dla Lublina ten duet architektów zaprojektował kino „Era”. Miało powstać w robotniczej dzielnicy, na ul. Przemysłowej. Projekt pokazywał nawet włoski magazyn o sztuce, ale ostatecznie inwestor zrezygnował z budowy. W rodzinnym mieście Szanajcy projektanci zostawili jednak inny ślad swojej twórczości. To gmach przy Krakowskim Przedmieściu 64 wybudowany jako siedziba Banku Gospodarstwa Krajowego (bank, chociaż już inny, urzęduje pod tym adresem do dziś). Wprawdzie w przypadku tego obiektu pewne jest autorstwo jedynie Lacherta oraz architekta Jerzego Pańkowskiego, to nazwisko Szanajcy także łączone jest z tą realizacją. Występuje w katalogu wystawy o Szanajcy i Lachercie zorganizowanej w Muzeum Architektury we Wrocławiu w 1980 r. Budowa lubelskiego banku zakończyła się w listopadzie 1935 roku.

We wrześniu 1939 r. Lachert postanowił wyjechać z Warszawy do Ciechanek pod Łęczną, gdzie znajdował się jego rodzinny majątek. Stolicę uznał za zbyt niebezpieczną. Zabrał żonę Irenę oraz dwoje dzieci. Pojechał z nimi także Szanajca. Pewnego dnia w Ciechankach zatrzymał się też sztab dowodzony przez generała Władysława Andersa. Szanajca zaproponował, że zostanie ich kierowcą (do wojska go nie przyjęto ze względu na kiepskie zdrowie; miał problemy z kręgosłupem). Anders przystał na tę propozycję.

Józef Szanajca zginął w wieku 37 lat, w nocy z 24 na 25 września 1939 r. pod Płazowem koło Tomaszowa Lubelskiego. Został ostrzelany z karabinu maszynowego. Jechał wtedy za kierownicą tatry i wiózł pewnego rotmistrza, który miał przekazać rozkaz.

Szanajca został pochowany w Płazowie. Lachert dowiedział się o jego śmierci po dwóch latach (Lachert zmarł w 1987 r.).

Na postawie książki Beaty Chomątowskiej „Lachert i Szanajca. Architekci awangardy”, Wydawnictwo Czarne, 2014

 

Józef CzechowiczBezpośredni odnośnik do tego akapitu

1903

Jeden z największych poetów polskich XX w. w Lublinie się urodził, tworzył i zginął. Józef Czechowicz przyszedł na świat 15 marca 1903 r. w suterenie przy Kapucyńskiej 3. Kamienica już nie istnieje. Dziś część działki, na której stała, zajmuje postawiony w latach 60. XX w. gmach Powszechnych Domów Towarowych. Było to służbowe mieszkanie ojca Czechowicza, który pracował jako woźny w Banku Handlowym. Gdy Czechowicz miał dziewięć lat, jego ojciec zmarł, więc ciężar utrzymania rodziny spadł na matkę. Dyrektor banku zgodził się, by przejęła etat po mężu, dzięki czemu rodzinie udało się uniknąć eksmisji.
Czechowicz uczył się najpierw w elementarnej rosyjskiej szkole rządowej przy Rynku, później w Szkole Męskiej przy Jezuickiej 42. Ukończył ją w 1917 r. i rozpoczął naukę w Seminarium Nauczycielskim urządzonym w dawnym pałacu Tarłów (dziś Wojewódzki Dom Kultury; Narutowicza 2).

Czechowicz pracował jako nauczyciel i dziennikarz. Przez kilka miesięcy był redaktorem naczelnym „Kuriera Lubelskiego”. W 1923 r., wraz z innymi poetami, założył czasopismo literackie „Reflektor”, w którym debiutował „Opowieścią o papierowej koronie”. Potem wokół „Reflektora” utworzyła się grupa literacka o tej samej nazwie. Do świata wielkiej poezji Czechowicza wprowadził tomik „Kamień” z 1927 r. Publikacja była literackim wydarzeniem, nie tylko ze względu na treść, ale i formę. Czechowicz wydał go na zwykłym pakowym papierze. Nazwisko Czechowicza stało się głośne.

W 1933 r. Czechowicz wyjechał do Warszawy, gdzie jako dziennikarz rozpoczął pracę w Polskim Radiu. Po tej przeprowadzce napisał „Poemat o mieście Lublinie”. Akcja utworu dzieje się w lipcu, przy pełni księżyca, kiedy to w nocną wędrówkę po Lublinie zabiera nas tajemniczy przewodnik-wędrowiec. Poemat pisany był specjalnie dla Polskiego Radia, a cała Polska mogła usłyszeć go w 1937 r. W Lublinie, od kilkunastu lat, zawsze w pierwszą lipcową noc pełni odbywa się spacer trasą „Poematu”. Czechowicz w Lublinie był wręcz zakochany i często oprowadzał po nim swoich przyjaciół.

We wrześniu 1939 r. Czechowicz wraz z grupą przyjaciół ewakuował się z Warszawy do Lublina. Tuż po przybyciu, 9 września, poszedł do fryzjera w kamienicy przy Krakowskim Przedmieściu. W pewnej chwili jedna z bomb trafiła w budynek, przebiła strop i wpadła do zakładu. Poeta nie przeżył. Zginął zaledwie kilka kroków od swojego domu rodzinnego.

Kamienicy po dawnym zakładzie fryzjerskim już nie odbudowano. W jej miejscu, czyli pomiędzy klasztorem Kapucynów a Pocztą Główną, mamy plac, nazwany imieniem Czechowicza. Jego postać upamiętnia ustawiony tam pomnik. Grób poety znajduje się przy ul. Białej.

Słowa kluczowe