Retrokryminałki [1]
„Ogródkiem towarzyszy” winna zająć się niezwłocznie policja
W ogródku „Rusałka” przy ulicy Zamojskiej – znanym już dziś całemu Lublinowi z występów komuny lubelskiej – mieszka od dłuższego czasu wdowa, Zofja Gładysz, która utrzymuje potajemny wyszynk wódki na miejscu i na wynos. Z tą potajemną norą, która
jednocześnie jest domem schadzek, chcemy zapoznać naszą policję. W wyszynku Gładyszowej, a raczej w jej domu rozpusty, zbierają się „damy” z półświatka, różnego rodzaju amatorzy „wzmocnionej” oraz rycerze księżyca i noża. Pozatem odbywają tam posiedzenia zdradzani mężowie, takież żony, gdzie to dobrane towarzystwo zapija się do nieprzytomności, siejąc wokół zgorszenie.
Potwierdzeniem tego są częste bójki i awantury w „ogródku towarzyszy”. Rano żona pobiła męża, ciągnąc go pijanego do domu, w południe mąż żonie wygarbował skórę, a wieczorem rozliczyli się z sobą kochankowie, dzieje się to na oczach młodzieży przeważnie w soboty, niedziele i święta.
(„Ziemia Lubelska”, 12 lipca 1929)
Krwawa bójka przy studni
W domu nr 22 przy ulicy Placowej w czasie nabierania wody ze studni wywiązała się awantura, w której wzięły udział dwie lokatorki wspomnianego domu. W następstwie awantury powstała bójka. Obie kobiety rzuciły się na siebie z pięściami. Polała się krew. Wreszcie jedna z nich chwyciła za kubeł i uderzyła nim przeciwniczkę w głowę tak mocno, że ta upadła na ziemię. Poszkodowaną okazała się 50-letnia p. Marja Nesteruk. Pierwszej pomocy udzielił jej lekarz Pogotowia Ratunkowego.
(„Kurier Lubelski”, 2 stycznia, 1932)
Pamiątkowy zegarek
Szabłowskiemu Bolesławowi, zamieszkałemu przy ul. Orlej 12, nieznany sprawca skradł rękawiczki skórkowe, zegarek firmy „Rozkopi” z napisem „Nagroda marszówki „Kielce – Kraków” podobno zakupiony okazyjnie.
(„Kurier Lubelski”, 2 stycznia 1932)
Krew na śniegu – rozprawa nożowa pod cukrownią
W dniu wczorajszym w godzinach popołudniowych pomiędzy Janem Waligórskim – Gazowa 7, a Antonim Opieką – Widok 12, w pobliżu cukrowni, wynikła awantura na tle porachunków osobistych. Obaj wymienieni będąc w stanie mocno nietrzeźwym wydobyli noże i rzucili się na siebie. Napróżno znajomi starali się zapobiec rozlewowi krwi. Awanturnicy bez litości poczęli się kaleczyć. Śnieg pod nogami bijących się począł się stopniowo czerwienić od śladów krwi. Pierwszy upadł Opieka, który otrzymał 3 ciężkie rany. Waligórski – dostał dwa ciosy nieco lżejsze. Wezwany lekarz pogotowia opatrzył obu rannych, przyczem Opiekę odwieziono do szpitala na kurację. Policja spisała protokół.
(„Ziemia Lubelska”, 15 grudnia 1930)