Chcemy w tej gazecie wskrzesić i pokazać „ducha wolności”, jaki panował w Lublinie przez ostatnich 100 lat. To dzięki niemu wielu młodych ludzi tu mieszkających „miało parę” i „ciśnienie” do angażowania się w ważne sprawy, ale też realizowania swoich marzeń i zmieniania świata.

 

Chcemy w tej gazecie wskrzesić i pokazać „ducha wolności”, jaki panował w Lublinie przez ostatnich 100 lat. To dzięki niemu wielu młodych ludzi tu mieszkających „miało parę” i „ciśnienie” do angażowania się w ważne sprawy, ale też realizowania swoich marzeń i zmieniania świata.

 

Teatr NN

Kazimierz Wierzyński: Listopad 1918

Kazimierz Wierzyński

Listopad 1918

 

 

To jest ostatnia jesień, niebezpieczna pora,

I ostatnie zarosłe niewolą przysłowie,

Zwołajcie nocne zjawy i wpuśćcie upiora,

Niech pyta – i niech naród mu teraz odpowie.

 

Niech spojrzą sobie w oczy, dwa widma i wrogi,

I rozstrzygną, kto kogo na nowo powali:

Ta przeszłość kościotrupia, talizman złowrogi,

Czy tłum, co ciągnie z krzykiem i nie wie, co dalej.

 

Wybierać trzeba szybko, raz jeden – na wieki,

Jeśli wolność – to twardą, bez łez i zalotów.

To nic, że miasto śpiewa i płaczą powieki,

Kto na wierzch ją wywłóczy – na wszystko jest gotów.

 

Sępim wzrokiem po kraju jałowym przeleci,

Po ruinach, po nędzy rozległej dokoła:

Musi zgarnąć i złożyć tę wolność ze śmieci

I przepchnąć ją przed światem, i stawić mu czoła.

 

Bo na cóż liczyć, patrzcie! Ta garstka pielgrzymia,

Co przed dworcem na deszczu wystaje i czeka,

To jest wszystko – to pustkę bez dna wyolbrzymia,

Otwiera loch nicestwa i straszy z daleka.

 

A jednak tylko oni, ta młodość po prostu,

Co upartym czekaniem od lat się nie nuży,

Z tego placu wypadnie i skoczy, jak z mostu,

W ślepy mrok i na ślepo się w przyszłość zanurzy.

 

Natchnionymi płucami jej ciemność przedmucha.

I udeptaną ziemię raz jeszcze rozdrapie,

I z mroźnego szaleństwa przywoła tu ducha,

By ogień w czterech rogach podkładał na mapie.

 

Najwyższy czas! Już wieje niebezpieczną porą,

Już dymi mokry dworzec i dudni pociągiem.

Czy teraz jesień wygnać – niech sami wybiorą –

Czy martwe truchło wynieść do góry posągiem?!

 

Wstrzymajcie szumny pochód. Niech stanie na mieście

I usta rozkrzyczane w milczenie pozbiera.

Jedno jest tylko hasło, milcząco je nieście:

Wierzy się lub nie wierzy, żyje lub umiera.

 

____________

Przedruk za: Kazimierz Wierzyński, Wiersze wybrane, wybór i wstęp Michał Sprusiński, Warszawa 1979, s. 93-94.

 

Słowa kluczowe