Historiografia nie poświęca dużo uwagi obronie Lublina. Miasto – opuszczone przez regularne wojsko, władze, policję, a nawet straż pożarną – zmuszone było do organizowania obrony własnymi siłami. Dwa bataliony ochotników stawiły jednak dzielny odpór agresorowi i mimo miażdżącej przewagi, zdołały opóźnić marsz niemieckiej machiny wojennej na wschód o dwa dni, dając czas na przegrupowanie się rozbitym polskim armiom.