Lublin powojenny to miejsce fascynujące, pełne sprzeczności. Z jednej strony uchodził za kolebkę władzy komunistycznej, z drugiej zaś okazał się miejscem, z którego promieniowały na całą Polskę inicjatywy opozycyjne.
Artykuły ze słowem kluczowym "Armia Czerwona"
Więzienie na zamku w Lublinie w hitlerowskim systemie eksterminacji narodu polskiego zajmowało jedno z czołowych miejsc. Należało bez wątpienia, obok warszawskiego Pawiaka, krakowskiego Montelupich i fortów poznańskich, do największych i najokrutniejszych kazamat na okupowanych ziemiach naszego kraju. Przez jego cele przeszło kilkadziesiąt tysięcy osób różnej narodowości, wyznania, płci, wieku i zawodu. Znaczna część spośród nich zmarła na skutek tortur i wycieńczenia, wielu zamordowano w masowych egzekucjach lub zgładzono w specjalnie przystosowanym samochodzie ciężarowym – komorze gazowej – a znaczną liczbę zesłano do obozów koncentracyjnych, skąd zwykle nie było powrotu.
Dwudziestego trzeciego sierpnia 1939 roku w Moskwie między Niemcami a Związkiem Radzieckim został zawarty pakt o nieagresji. To, rzecz jasna, wersja oficjalna. Nieoficjalnie zaś podpisano wówczas dodatkowy tajny protokół mówiący, iż w razie terytorialnego i politycznego przekształcenia państwa polskiego granica stref wpływów między obydwoma powyższymi krajami będzie przebiegała na czterech rzekach: Pisa–Narew–Wisła–San. To z kolei oznaczało, że cała Lubelszczyzna miała znaleźć się pod okupacją sowiecką. Pomimo postanowień paktu Ribbentrop–Mołotow wojska wermachtu już 9 września przekroczyły rzekę San, naruszając tym samym linię demarkacyjną. Prawdopodobnie Adolf Hitler chciał wymusić zmianę warunków układu, stawiając Stalina przed faktami dokonanymi. Świadczy o tym choćby oblężenie Warszawy przez Niemców, pomimo że Praga przypaść miała w udziale ZSRR. Jednocześnie Berlin w licznej korespondencji dyplomatycznej naciskał o jak najszybsze wkroczenie Armii Czerwonej na wschodnie terytorium Rzeczypospolitej.
Siedemnastego września 1939 roku na wycieńczoną walką z Niemcami Polskę spadł cios ze wschodu. Bronione przez skromne siły Korpusu Ochrony Pogranicza Kresy Wschodnie szybko uległy przeważającej sile najeźdźcy. Rozkaz Naczelnego Wodza brzmiał: Jeśli możliwe, unikać walki z Sowietami.
Pierwszy września 1939 roku pozostaje w pamięci Polaków jako data rozpoczęcia II wojny światowej, która pochłonęła miliony ofiar. Rankiem tego dnia – wraz z pierwszymi salwami pancernika Schleswig-Holstein, które padły na Westerplatte – został zburzony niepewny pokój, jaki ustalono dwadzieścia lat wcześniej, na konferencji wersalskiej.