Handel w Lublinie (XVII–XIX wiek)
Ze świetności handlowej Lublina pozostały tylko tradycje. O ile w średniowieczu widzimy kupców lubelskich w Kaffie na drodze handlowej z potężną Wenecją, zatem w głównym ośrodku handlu europejskiego, to w wieku XVI horyzont ich zwężył się do granic Polski jagiellońskiej, a liczba kupców hurtowych (mercatorum) znacznie zmalała. Wypadki XVII i XVIII wieku ograniczyły pole działania kupiectwa lubelskiego do granic paru województw. Po rozbiorach kupcy lubelscy rzadko wychylali się poza granice swojego miasta, zszedłszy do roli detalisty.
Spis treści
[Zwiń]Kryzys miasta w XVII wieku
Już w roku 1602 Stanisław Cikowski w broszurze pod tytułem W sprawach celnych odpis, wydanej w Lublinie, ujawnił przyczyny upadku miast, wykazując, że kupcy i faktorzy cudzoziemscy „obywatele dawne z nich wypchnęli, domy znaczne szlacheckie y z pamięci ich wyniszczyli, wykupili z wiosek, kupce zaś starożytne z kamienic, tak że ledwo w piwnicach im mieszkań dopuszczają. Dostawszy za kopę prawa miejskiego a osiadłości ani za fl. 20 nie mając, do 100 000 i dwa pana swego z Norymberku, z Florenciey, z Weneciey przywożonego towaru za swój opowie, z nim w sklepie zasiądzie y pro libitu sprzedawa. Żadnego cudzoziemskiego towaru na cudzoziemca nie powiedzą, każdy na kupca miejskiego albo faktora swego, prawo miejskiego mającego. Stąd cła koronne zniszczały”.
W połowie XVII wieku Lublin wyglądał już bardzo mizernie. Jak świadczy Bystroń, przytaczając uchwałę miejską przeciw Żydom „Niegdyś populosa civitas, teraz ledwie trzecia część zubożałego pospólstwa nam została, a na Krakowskim Przedmieściu sami Żydzi trunkami w kamienicach pod bokiem kościoła szabasy publicznie odprawiają... nawet już i dziedzicznymi prawami niektórzy na miejskich gruntach przeciw prawu osiadają. Zrzucanie winy za upadek miast na Żydów było zwykłą obłudą szlachty i rajców”.
Z pewnością nie Żydzi, lecz klęski zewnętrzne i anarchia wewnętrzna, głupota szlachty niosły klęskę miastom. Pożary w okresie wojen, soldateska nie tylko wojsk obcych, ale i swoich, nieopłacanych przez skarb państwa żołnierzy dopełniały dzieła zniszczenia. Zresztą po odkryciu Ameryki zmieniły się główne drogi handlowe, w wieku XVIII zrodził się konkurencyjny przemysł wiejsko-ziemiański, reszty dokonał upadek pieniądza spowodowany zmianami na rynku światowym i wojnami.
Podatek nadzwyczajny
W szczególnie trudnej sytuacji znalazło się kupiectwo. Ruchliwe niegdyś drogi handlowe opustoszały, a wojny na wschodzie przerwały w dużej mierze istniejące dawniej kontakty. Nie oznacza to zupełnego zerwania poprzednich związków handlowych. Dokument królewski z 1658 roku narzucał miastu na potrzeby kraju tzw. donatywę, czyli podatek nadzwyczajny, przy czym nakazuje obciążyć nim obcych kupców, wymieniając Szkotów, Anglików, Ormian, Mołdawian i Wołochów, Turków, Węgrów i Żydów. Można przypuszczać, że cześć z nich, jak Ormianie, Żydzi, a także Szkoci, była już stałymi mieszkańcami Lublina; jeżeli idzie o obcych, to nasuwa się przypuszczenie, że brano tu pod uwagę raczej stan dawniejszy niż aktualny, chociaż zapewne musieli oni docierać do Lublina, jeżeli wpływy z owej donatywy miały być realne.
Wojny i upadek kupiectwa w XVIII wieku
Niekorzystnie dla sytuacji handlu lubelskiego musiały się odbić wojny, jakie nawiedziły Polskę w pierwszych dziesięcioleciach XVIII wieku. Ziemie polskie stały się widownią wojny Rosji ze Szwecją o prymat w środkowej i wschodniej Europie. Wojny oznaczały zniszczenia i pożary, wybuchały epidemie, na miasta spadły ciężary wojskowych przemarszów i rekwizycji. Niebezpieczeństwa na drogach wypędziły z nich kupców, handel dalekiego zasięgu nie miał warunków rozwoju. Źródła lubelskie nie zawierają prawie informacji o takim handlu i obcych kupcach i zdaje się z tego wynikać, że w Lublinie dominował wówczas drobny handel, a kupcy nastawieni byli na wymianę lokalną. Dopiero w okresie sejmu czteroletniego przyszło zrozumienie potrzeby odbudowy miast. Ale Komisja Dobrego Porządku (Boni Ordinis) nie mogła już wiele zdziałać. Projekt ustawy o miastach Andrzeja Zamoyskiego, który chciał odrobić błędy swego wielkiego przodka w odniesieniu do polityki wobec mieszczaństwa, nie został w czyn wprowadzony. Rozbiory stworzyły jeszcze gorszą sytuację dla kupiectwa lubelskiego i zepchnęły Lublin do rzędu przeciętnego miasta gubernialnego.
Lublin porozbiorowy
Lublin pod koniec Rzeczypospolitej był największym miastem na prawym brzegu Wisły, po rozbiorach przeżywał poważny kryzys. Ludność miasta zmniejszyła się z 8939 osób w 1799 roku do 7082 w roku 1807. Mieszczanie lubelscy bardzo silnie odczuwali skutki dopiero co zakończonej wojny, okupacji austriackiej oraz pożaru z 1803 roku.
Lublin końca XVIII wieku był nadal miastem wielonarodowościowym, czego źródeł należy się dopatrywać w kontaktach handlowych zarówno z krajami zachodniej, jak i wschodniej Europy. Wróciła więc jego rola pośrednika w wielkim handlu europejskim, taka jaką miał w okresie polskiego „złotego wieku”, a którą stracił w stuleciu wojen. Wszystko wskazywało na to, że może ją jeszcze bardziej rozwinąć, już w odmiennych warunkach politycznych, kiedy napływ kapitałów z Europy Zachodniej w połączeniu z rosyjskim rynkiem zbytu i tamtejszymi zasobami surowca stwarzał nową szansę rozwoju.
Nowa struktura handlowa
Ożywienie w handlowych kontaktach Lublina w drugiej połowie XVIII wieku i zapowiadająca się nowa koniunktura były możliwe dzięki temu, że Lublin ciągle mógł wykorzystywać dogodne położenie na międzynarodowych szlakach handlowych, które wytworzyły się jeszcze w średniowieczu i nigdy właściwie nie zostały zamknięte na stałe. W okresach wojen na wschodzie nie mogły być w pełni wykorzystane, ożywiły się jednak znowu w XVIII wieku, kiedy ciężar wojen się zmniejszył. Napływ niemieckiego i ruskiego elementu kupieckiego do Lublina w końcu stulecia może być traktowany jako dowód, że na dawnych szlakach handlowych zapanował znowu ruch i życie.
W handlu przeważali jednak drobni kupcy, kramarze i tandeciarze. Brak było specjalizacji, a poszczególni kupcy skupiali w jednym ręku handel artykułami różnych branż. I tak na przykład Adam Fritsch prowadził handel korzenny, sukienny, norymberszczyzną i trunkami zagranicznymi; Józef Zaremba sprzedawał towary łokciowe, galanterię, wina i korzenie; Lejzer Celniker obok handlu korzennego i kramarszczyzną miał także wyroby metalowe. Handel towarami wielu innych branż prowadzili też: Chaim Krakaner i Szmul Peres.
Wśród handlujących, obok Żydów, spotykamy również nazwiska polskie i niemieckie. Z Polaków handlem zajmowali się m.in. wymieniony już Józef Zaremba, Tomasz Trojański, który trudnił się handlem win i korzeni, sklepy korzenne prowadzili Stefan Błagosiewicz i Józef Kasperek, korzenie oraz towary norymberskie sprzedawali Tomasz Klement i Anastazy Bugalski; sklep z galanterią i korzeniami miał Stanisław Stelmasiewicz.
Początek XIX wieku
Ożywienie w rozwoju gospodarczym Lublina notujemy dopiero w latach 1815–1830. Było ono pobudzane nie tylko przez czynniki wewnętrzne, ale także i zewnętrzne. Władze centralne dążyły do powstania w południowo-wschodniej części Królestwa Polskiego ośrodka miejskiego, który stanowiłby centrum znacznego obszaru rolniczego i ważny węzeł drogowy ułatwiający rozwój handlu tranzytowego.
Literatura
- Bownik Z., Handlowe tradycje Lublina i Lubelszczyzny, [w:] Kupiectwo Lubelskie 1317–1959, Lublin 1960.
- Mikulec B., Wśród pionierów polskiego przemysłu, [w:] Witusik A.A., Radzik T. [red.], Lublin w dziejach i kulturze Polski, Lublin 1997.
- Myśliński K., Lublin na dawnych szlakach handlowych, [w:] Witusik A.A., Radzik T. [red.], Lublin w dziejach i kulturze Polski, Lublin 1997.