Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

Handel w Lublinie (XVII–XIX wiek)

Ze świetności handlowej Lublina pozostały tylko tradycje. O ile w średniowieczu widzimy kupców lubelskich w Kaffie na drodze handlowej z potężną Wenecją, zatem w głównym ośrodku handlu europejskiego, to w wieku XVI horyzont ich zwężył się do granic Polski jagiellońskiej, a liczba kupców hurtowych (mercatorum) znacznie zmalała. Wypadki XVII i XVIII wieku ograniczyły pole działania kupiectwa lubelskiego do granic paru województw. Po rozbiorach kupcy lubelscy rzadko wychylali się poza granice swojego miasta, zszedłszy do roli detalisty.

Jarmark w Lublinie
Jarmark w Lublinie (Autor: Sawa, Robert)

Spis treści

[RozwińZwiń]

Kryzys miasta w XVII wiekuBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Już w roku 1602 Stanisław Cikowski w broszurze pod tytułem W sprawach celnych odpis, wydanej w Lublinie, ujawnił przyczyny upadku miast, wykazując, że kupcy i faktorzy cudzoziemscy „obywatele dawne z nich wypchnęli, domy znaczne szlacheckie y z pamięci ich wyniszczyli, wykupili z wiosek, kupce zaś starożytne z kamienic, tak że ledwo w piwnicach im mieszkań dopuszczają. Dostawszy za kopę prawa miejskiego a osiadłości ani za fl. 20 nie mając, do 100 000 i dwa pana swego z Norymberku, z Florenciey, z Weneciey przywożonego towaru za swój opowie, z nim w sklepie zasiądzie y pro libitu sprzedawa. Żadnego cudzoziemskiego towaru na cudzoziemca nie powiedzą, każdy na kupca miejskiego albo faktora swego, prawo miejskiego mającego. Stąd cła koronne zniszczały”.

W połowie XVII wieku Lublin wyglądał już bardzo mizernie. Jak świadczy Bystroń, przytaczając uchwałę miejską przeciw Żydom „Niegdyś populosa civitas, teraz ledwie trzecia część zubożałego pospólstwa nam została, a na Krakowskim Przedmieściu sami Żydzi trunkami w kamienicach pod bokiem kościoła szabasy publicznie odprawiają... nawet już i dziedzicznymi prawami niektórzy na miejskich gruntach przeciw prawu osiadają. Zrzucanie winy za upadek miast na Żydów było zwykłą obłudą szlachty i rajców”.

Z pewnością nie Żydzi, lecz klęski zewnętrzne i anarchia wewnętrzna, głupota szlachty niosły klęskę miastom. Pożary w okresie wojen, soldateska nie tylko wojsk obcych, ale i swoich, nieopłacanych przez skarb państwa żołnierzy dopełniały dzieła zniszczenia. Zresztą po odkryciu Ameryki zmieniły się główne drogi handlowe, w wieku XVIII zrodził się konkurencyjny przemysł wiejsko-ziemiański, reszty dokonał upadek pieniądza spowodowany zmianami na rynku światowym i wojnami.

Podatek nadzwyczajnyBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

W szczególnie trudnej sytuacji znalazło się kupiectwo. Ruchliwe niegdyś drogi handlowe opustoszały, a wojny na wschodzie przerwały w dużej mierze istniejące dawniej kontakty. Nie oznacza to zupełnego zerwania poprzednich związków handlowych. Dokument królewski z 1658 roku narzucał miastu na potrzeby kraju tzw. donatywę, czyli podatek nadzwyczajny, przy czym nakazuje obciążyć nim obcych kupców, wymieniając Szkotów, Anglików, Ormian, Mołdawian i Wołochów, Turków, Węgrów i Żydów. Można przypuszczać, że cześć z nich, jak Ormianie, Żydzi, a także Szkoci, była już stałymi mieszkańcami Lublina; jeżeli idzie o obcych, to nasuwa się przypuszczenie, że brano tu pod uwagę raczej stan dawniejszy niż aktualny, chociaż zapewne musieli oni docierać do Lublina, jeżeli wpływy z owej donatywy miały być realne.

Wojny i upadek kupiectwa w XVIII wiekuBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Niekorzystnie dla sytuacji handlu lubelskiego musiały się odbić wojny, jakie nawiedziły Polskę w pierwszych dziesięcioleciach XVIII wieku. Ziemie polskie stały się widownią wojny Rosji ze Szwecją o prymat w środkowej i wschodniej Europie. Wojny oznaczały zniszczenia i pożary, wybuchały epidemie, na miasta spadły ciężary wojskowych przemarszów i rekwizycji. Niebezpieczeństwa na drogach wypędziły z nich kupców, handel dalekiego zasięgu nie miał warunków rozwoju. Źródła lubelskie nie zawierają prawie informacji o takim handlu i ob­cych kupcach i zdaje się z tego wynikać, że w Lublinie dominował wówczas drobny handel, a kupcy nastawieni byli na wymianę lokalną. Dopiero w okresie sejmu czteroletniego przyszło zrozumienie potrzeby odbudowy miast. Ale Komisja Dobrego Porządku (Boni Ordinis) nie mogła już wiele zdziałać. Projekt ustawy o miastach Andrzeja Zamoyskiego, który chciał odrobić błędy swego wielkiego przodka w odniesieniu do polityki wobec mieszczaństwa, nie został w czyn wprowadzony. Rozbiory stworzyły jeszcze gorszą sytuację dla kupiectwa lubelskiego i zepchnęły Lublin do rzędu przeciętnego miasta gubernialnego.

Lublin porozbiorowyBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Lublin pod koniec Rzeczypospolitej był największym miastem na prawym brzegu Wisły, po rozbiorach przeżywał poważny kryzys. Ludność miasta zmniejszyła się z 8939 osób w 1799 roku do 7082 w roku 1807. Mieszczanie lubelscy bardzo silnie odczuwali skutki dopiero co zakończonej wojny, okupacji austriac­kiej oraz pożaru z 1803 roku.

Lublin końca XVIII wieku był nadal miastem wielonarodowościowym, czego źródeł należy się dopatrywać w kontaktach handlowych zarówno z krajami zachodniej, jak i wschodniej Europy. Wróciła więc jego rola pośrednika w wielkim handlu europejskim, taka jaką miał w okresie polskiego „złotego wieku”, a którą stracił w stuleciu wojen. Wszystko wskazywało na to, że może ją jeszcze bardziej rozwinąć, już w odmiennych warunkach politycznych, kiedy napływ kapitałów z Europy Zachodniej w połączeniu z rosyjskim rynkiem zbytu i tamtejszymi zasobami surowca stwarzał nową szansę rozwoju.

Nowa struktura handlowaBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Ożywienie w handlowych kontaktach Lublina w drugiej połowie XVIII wieku i zapowiadająca się nowa koniunktura były możliwe dzięki temu, że Lublin ciągle mógł wykorzystywać dogodne położenie na międzynarodowych szlakach handlowych, które wytworzyły się jeszcze w średniowieczu i nigdy właściwie nie zostały zamknięte na stałe. W okresach wojen na wschodzie nie mogły być w pełni wykorzystane, ożywiły się jednak znowu w XVIII wieku, kiedy ciężar wojen się zmniejszył. Napływ niemieckiego i ruskiego elementu kupieckiego do Lublina w końcu stulecia może być traktowany jako dowód, że na dawnych szlakach handlowych zapanował znowu ruch i życie.

W handlu przeważali jednak drobni kupcy, kramarze i tandeciarze. Brak było specja­lizacji, a poszczególni kupcy skupiali w jednym ręku handel artykułami różnych branż. I tak na przykład Adam Fritsch prowadził handel korzenny, sukienny, norymberszczyzną i trunkami zagranicznymi; Józef Zaremba sprzedawał towary łokciowe, galanterię, wina i korzenie; Lejzer Celniker obok handlu korzennego i kramarszczyzną miał także wyroby metalowe. Handel towarami wielu innych branż prowadzili też: Chaim Krakaner i Szmul Peres.

Wśród handlujących, obok Żydów, spotykamy również nazwiska polskie i niemieckie. Z Polaków handlem zajmowali się m.in. wymieniony już Józef Zaremba, Tomasz Trojański, który trudnił się handlem win i korzeni, sklepy ko­rzenne prowadzili Stefan Błagosiewicz i Józef Kasperek, korzenie oraz towary norymberskie sprzedawali Tomasz Klement i Anastazy Bugalski; sklep z galan­terią i korzeniami miał Stanisław Stelmasiewicz.

Początek XIX wiekuBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Ożywienie w rozwoju gospodarczym Lublina notujemy dopiero w latach 1815–1830. Było ono pobudzane nie tylko przez czynniki wewnętrzne, ale także i zewnętrzne. Władze centralne dążyły do powstania w południowo-wschodniej części Królestwa Polskiego ośrodka miejskiego, który stanowiłby centrum znacz­nego obszaru rolniczego i ważny węzeł drogowy ułatwiający rozwój handlu tranzytowego.

LiteraturaBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści