Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

Grabież mienia Żydów lubelskich podczas akcji „Reinhardt”

W wyniku masowej eksterminacji ludności żydowskiej pozostawały po niej dobra materialne, które zgodnie z hitlerowskim ustawodawstwem przechodziły na własność państwa niemieckiego. Ubrania i rzeczy codziennego użytku przekazywane były do Głównego Urzędu Gospodarczo-Administracyjnego SS (WVHA), a za jego pośrednictwem rodzinom niemieckim, które ucierpiały wskutek działań wojennych. Rzeczy gorszej jakości były wystawiane na aukcje, na których towar mogły nabyć np. polskie rodziny. Kosztowności i dewizy deponowano w Banku Rzeszy. Punktem odniesienia w poniższym tekście jest Lublin oraz wybrane miejsca związane z eksterminacją Żydów w ramach akcji „Reinhardt”.

Zrabowane mienie żydowskie
Zrabowane mienie żydowskie (Autor: nieznany)

Spis treści

[RozwińZwiń]

Grabież mienia w początkowej fazie wojnyBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Grabież mienia stanowiła element niemieckiej polityki względem ludności żydowskiej i praktykowana była od samego początku okupacji. Niemieccy żołnierze oraz funkcjonariusze innych formacji rabowali mienie w trakcie przeszukań osobistych oraz mieszkań. Zrabowane mienie często było przywłaszczane przez indywidualnych Niemców, co stanowiło naruszenie prawa, gdyż zarekwirowane mienie miało przejść na własność Rzeszy, a nie konkretnych osób. Na początku okupacji częste były akcje grabieży, organizowane przez Wehrmacht, o czym wspomina Ignacy Wieniarz:

[…] W tym też pierwszym okresie okupacji /wrzesień–październik/ Wehrmacht z żandarmerią polową robili napady na mieszkania żydowskie, które im wskazywali niektórzy Polacy. Przychodzili przeważnie w nocy pod pretekstem szukania broni. Brali wszystko, co im wpadło w oczy, nawet bieliznę osobistą. Przy tym bili, kaleczyli ludzi. Nas również Niemcy kilkakrotnie zaszczycili swoją obecnością, a ponieważ nie mieli co zabrać – znęcali się nad całą rodziną biciem, kopaniem1.

Rabunek obejmował mienie ruchome, jak również nieruchomości. Powszechną praktyką było przesiedlanie ludności żydowskiej z reprezentacyjnych części miasta, które następnie zasiedlali Niemcy. Żydów przesiedlano na prowincję lub do zaniedbanych kwartałów miasta o znacznie niższym standardzie, co wpływało na pauperyzację tej ludności. W Lublinie Niemcy przystąpili do akcji przesiedlania już na przełomie października i listopada 1939 r. Dla ludności żydowskiej obszar zamieszkania wyznaczono w obrębie historycznej dzielnicy żydowskiej oraz dochodzących do niej ulic. Na znacznie szerszą skalę grabież mienia rozpoczęła się w trakcie realizacji akcji „Reinhardt". Poza przejmowaniem wszelkich ruchomości i nieruchomości, grabież objęła również złoto dentystyczne oraz włosy.

Już w połowie października 1939 r. Niemcy zażądali od ludności żydowskiej w Lublinie dostarczenia kontrybucji w wysokości 300 tys. zł. Akcję powtórzono na początku grudnia. Za obydwie zbiórki odpowiadały żydowskie instytucje, początkowo Żydowska Gmina Wyznaniowa, przekształcona następnie w Judenrat. Jedną z większych akcji Niemcy przeprowadzili na początku grudnia 1939 r., w ramach, której zarekwirowali skóry, tekstylia, znaczne ilości żywności oraz rzeczy wartościowych. Akcje były powtarzane cyklicznie, o czym może świadczyć skarga Josefa Lewensztejna:

[...] policja niemiecka przeprowadziła rewizję w domu przy ul. Lubartowskiej 40, a między innymi i w moim mieszkaniu i zabrała mi parę lichtarzy platerowych, kołnierz fokowy damski, materiał na ubranie męskie /cajg/ oraz materiał na spódnicę wełnianą [...]2.

W czerwcu 1940 r. władze niemieckie zorganizowały na terenie dzielnicy żydowskiej zbiórkę metali: brązu, cynku, cyny, miedzi, mosiądzu, niklu, nowego srebra oraz tombaku. Każda rodzina miała dostarczyć 4 kg metali. Mogła dokonać tego indywidualnie lub przy pomocy Komisji Zbierania Metali. W wyniku akcji na terenie dzielnicy żydowskiej wszystkie balkony oraz schody pozbawione zostały poręczy. W sumie zebrano ponad 20 tys. kg różnych metali.

W dniach 10–13 marca 1941 r. władze niemieckie zorganizowały przesiedlenie ponad 10 tys. Żydów z Lublina na prowincję. Podyktowane było to planem utworzenia getta. Mieszkania opróżnione z Żydów były przeszukiwane przez Niemców. Zarekwirowano liczne książki oraz zwoje Tory. Planowano przekazać je do archiwum, lecz część uległa zniszczeniu, co wynikało z braku elementarnej wiedzy oraz nieumiejętności postępowania z powyższymi przedmiotami.

Istotne w skutkach było zarządzenie Dowódcy Policji Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa w GG Schoengartha z dnia 24 grudnia 1941 r., w którym nakazano przeprowadzić dowódcom SS i Policji w poszczególnych dystryktach akcję zbiórki futer oraz rzeczy futrzanych. W Lublinie tutejszy Dowódca SS i Policji Odilo Globocnik wydał odnośne zarządzenie 25 grudnia, w którym określił termin wykonania na 28 grudnia:

Z rozkazu Władz Niemieckich mają wszyscy bez wyjątku Żydzi i Żydówki znajdujący się w Lublinie, posiadane przez siebie płaszcze futrzane, futra oraz wszystkie wyroby futrzane, bez względu na to jakiego rodzaju, najpóźniej do dnia 28 grudnia godz. 12 w południe oddać je Radzie Żydowskiej w miejscu przez nią wyznaczonym. Żydzi, u których po 28 grudnia br. znajdą się wyroby futrzane jakiegokolwiek rodzaju, wyrobione czy nie wyrobione, zostaną rozstrzelani […]3.

Z obawy przed rozprzestrzenieniem epidemii tyfusu, która panowała na terenie getta, władze niemieckie instytucją odpowiedzialną za zbiórkę uczyniły Judenrat. Do rana 28 grudnia zebrano w siedzibie Judenratu przy ulicy Grodzkiej 11 łącznie 1092 rzeczy futrzane. W dniu 31 grudnia Globocnik wydał zarządzenie, na mocy którego każda rodzina żydowska miała obowiązek dostarczyć przynajmniej 3 rzeczy wełniane. W celu wykonania zarządzenia władze niemieckie osadziły w roli zakładników w obozie przy ulicy Lipowej 7 radnych Judenratu: Dawida Hochgemajna, Izaaka Kerszmana, Nachmana Lernera, Icka Lewinsohna oraz Josefa Wajselfisza. Akcję zakończono 1 stycznia 1942 r., w ramach której zebrano 3776 kg rzeczy wełnianych. Realizacja tych zarządzeń była szczególnie tragiczna w skutkach dla ludności żydowskiej ze względu na porę roku. Na początku 1942 r. władze niemieckie zarządziły zbiórkę drutów do robót ręcznych. Jednocześnie planowano zatrudnić kilkaset Żydówek przy pracach ręcznych. Najprawdopodobniej chodziło o naprawę uszkodzonych ubrań4. Zarządzenie, które zostało wydane jedynie w Lublinie dotyczyło zbiórki firan i portier. Wydane zostało przez Globocnika w dniu 21 stycznia, a akcja miała zakończyć się następnego dnia:

Z nakazu Władz Rada Żydowska wzywa wszystkich Żydów w Lublinie by natychmiast, w ciągu środy, dnia 21 bm. do lokalu Rady Żydowskiej /Grodzka 11/ dostarczyli wszystkie posiadane przez siebie firanki i portiery tak nowe jak i używane. [...] Składane materiały będą przyjmowane przez cały dzień we środę od 8-ej rano do 7-ej wieczór bez przerwy5.

Przełom 1941 i 1942 r. był okresem zintensyfikowanej grabieży mienia żydowskiego i stanowił przygotowanie do mającej nastąpić w niedługim czasie akcji „Reinhardt”. W trakcie likwidacji getta na Podzamczu Żydzi mogli zabrać ze sobą 15 kg podręcznego bagażu na osobę, którego następnie byli pozbawiani w obozie zagłady w Bełżcu. Opustoszałe getto było przeczesywane przez Niemców w poszukiwaniu wartościowych rzeczy oraz dokumentów, a sama dzielnica żydowska przeznaczona została do wyburzenia.

Po przesiedleniu grupy ok. 8 tys. legalnych i nielegalnych Żydów do getta szczątkowego na Majdanie Tatarskim, która zakończyła się 19 kwietnia, Niemcy w nocy przeprowadzili spis ludności, a następnie selekcję. Wybrano ok. 3 tys. Żydów nie posiadających J-Ausweisu, których zaprowadzono do KL Lublin. W następnych dniach większość z nich została rozstrzelana w lesie krępieckim. Władze niemieckie wyraziły zgodę na uprzątnięcie i zmagazynowanie przez Judenrat rzeczy po wysiedlonych Żydach. Mogły być one wykorzystane na potrzeby Rady.

Magazyny akcji „Reinhardt”Bezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Na terenie Lublina zlokalizowane były centralne magazyny akcji „Reinhardt”, gdzie segregowano, a następnie przechowywano zagrabione Żydom mienie. Centralny plac segregacyjny znajdował się na terenie byłych zakładów lotniczych Plagego–Laśkiewicza, gdzie podczas okupacji usytuowany został obóz na Flugplatzu. Magazyny zlokalizowano przy ulicy Chopina 27, gdzie aktualnie funkcjonuje biblioteka KUL. Przesyłano tam różne rzeczy, jak chociażby: futra, zegarki, sprzęt gospodarstwa domowego, ubrania, bieliznę, obuwie, asortyment dla dzieci, zabawki etc. Rzeczy dobrej jakości były wydawane m.in. funkcjonariuszom niemieckim na prywatne potrzeby, o czym świadczy podanie złożone do Globocnika przez SS-Untersturmführera Karla Hubera:

W środę, 4 listopada br. przybędzie tu moja żona z sześciotygodniowym synem. Mimo starań nie udało się zdobyć niezbędnej tutaj w Lublinie wanienki. W związku z powyższym, proszę tytułem pożyczki udostępnić mi wanienkę z Akcji "Reinhardt"6.

Zdarzały się również przypadki, gdy rzeczy z magazynów przesyłano do różnych obozów. Ponadto przy ulicy Dolnej 3 Maja zlokalizowano SS-Standortverwaltung, gdzie zatrudniono żydowskich jubilerów. Zajmowali się oni segregacją banknotów i kosztowności oraz przetopem metali szlachetnych. W grupie tej pracował Ignacy Wieniarz:

Był to skarbiec o rozmiarach ok 25 m², wysokości ok. 3.5 m, ściany były zabezpieczone, betonowe. Wnętrze pomalowane było farbą kredową na biało. Drzwi kute, żelazne ok. 3 x 2 m […]. Dookoła ścian stały drewniane skrzynie o wysokości 1.50 m, szerokości – 1.20. Napełnialiśmy je banknotami, dosłownie udeptując nogami. Banknoty pochodziły z całego świata […]. Wizytówki przypadkowo zostawiane na walizkach i koszach, w których przywożono banknoty oraz kosztowności i rzeczy wartościowe, świadczyły o tym z jakich części Europy pochodzili ich dawni właściciele. Na wizytówkach wszystkie nazwiska były żydowskie. Pochodziły one z Polski, Czech, Francji, Belgii, Austrii, Niemiec, Holandii. Gdy nadchodził transport, banknoty z miejsca odnosiliśmy do skarbca. Rzeczy wartościowe i kosztowności zostawały chwilowo w baraku. Tam ja wraz z giserem pod nadzorem SS-manów sortowaliśmy zawartość walizy ewentualnie kosza. W przeważającej części były tam obrączki różnego rodzaju: złote, platynowe, niektóre z nich były grawerowane, niektóre miały wyryte daty, imienia, inicjały. Pierścionki damskie o różnorodnych kamieniach. Kolczyki, broszki, zegarki przeważnie złote, damskie srebrne zegareczki. Męskie sygnety, papierośnice, cygarniczki, spinki do krawatów, spinki do koszul, zegarki złote i bardzo duża ilość zębów. Zęby złote dostawaliśmy często z kością, pierścionki i obrączki – bardzo często we krwi, nieraz ze skórą. Srebro – były to przeważnie lichtarze, pochodzące raczej z bożnic i synagog. Przychodziły też różnego rodzaju łańcuszki […]. Przychodziły binokle, oprawy do okularów a nawet złote lornetki. Dużo było platyny i brylantów […]. Pracowałem z giserem przy sortowaniu tych wszystkich rzeczy. Ponieważ przywożono je byle jak, bardzo wiele drogocennych ładnych artystycznie wykonanych rzeczy niszczyło się. Nasza robota polegała na tym żeśmy dostarczali do przetopienia więcej rzeczy […]7.

Rejestracja zrabowanego mienia żydowskiegoBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Zrabowane mienie pożydowskie, zgodnie z rozkazem Odilo Globocnika z dnia 15 lipca 1942 r., było wprowadzane do kartotek przez administrację w obozach zagłady. Na mocy powyższego rozkazu utworzono dwie centralne komórki przy sztabie akcji „Reinhard”. Wszelkie pieniądze, dewizy, kruszce, kamienie szlachetne, biżuteria oraz inne rzeczy wartościowe trafiały do komórki podporządkowanej SS-Sturmbannführerowi Georgowi Wippernowi, który był jednocześnie odpowiedzialny za szczegółową ich kartotekę. Druga komórka została podporządkowana szefowi sztabu akcji „Reinhard” SS-Hauptsturmführerowi Hermannowi Höflemu. W jego gestii znalazło się prowadzenie kartoteki ubrań, obuwia oraz urządzeń gospodarstwa domowego8.

Jak wynika z raportu Odilo Globocnika z 5 stycznia 1944 r. w ramach akcji „Reinhard” zagrabiono mienie żydowskie o łącznej wartości prawie 179 mln RM.

Procedura uzyskiwania mieniaBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Po dotarciu transportu do obozu zagłady rozdzielano wśród ofiar numerki za zdane mienie, co miało na celu oszukanie i uspokojenie więźniów. Specjalne komando więźniów dokonywało segregacji ubrań. Znalezione kosztowności i waluta wrzucane były do zaplombowanych skrzyń. Ubrania zagrabione Żydom z obozów zagłady początkowo trafiały drogą kolejową do obozu na Flugplazu w Lublinie, gdzie więźniowie po raz drugi dokonywali ich segregacji oraz pozbawiali ewentualnego żydowskiego oznakowania, a następnie odsyłano je do magazynów akcji „Reinhard” przy ulicy Chopina 27. Ubrania i rzeczy codziennego użytku przekazywane były do Głównego Urzędu Gospodarczo-Administracyjnego SS, a za jego pośrednictwem rodzinom niemieckim, które ucierpiały w skutek działań wojennych. Kosztowności i dewizy deponowano w Banku Rzeszy. Część rzeczy przydzielano indywidualnym osobom, które wystąpiły z oficjalnym podaniem. Były także przesyłane do różnych obozów.

KorupcjaBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Mienie zagrabione Żydom było pokusą dla nazistowskich urzędników, zaangażowanych w realizację akcji „Reinhard”. Przywłaszczanie kosztowności zrabowanych zamordowanym Żydom było niezgodne z prawem i groziła za to kara śmierci. Mimo to korupcji ulegli zarówno Globocnik, jak i Wirth oraz wielu innych SS-manów biorących udział w akcji „Reinhard”. O przywłaszczaniu mienia zeznał podczas procesu były adiutant Globocnika SS-Sturmbannführer Runhof:

Pewnego dnia [1942 r.] pod sztab „Akcji Reinhard” zajechały ciężarówki ze skrzyniami, które miały zostać przechowane w tym miejscu. Osobą, która dowodziła tą „akcją” był Werner Blankenburg, który stwierdził, że w skrzyniach jest: Ważne wyposażenie dla potrzeb frontu! Kiedy później powtórzyłem to Globocnikowi, trochę zamyślony odrzekł, że to bzdura, ale nie powinienem wtrącać się w cudze sprawy9.

Na temat Wirtha w powojennym procesie zeznawał Erich Bauer. Wspomniał on o ogromnym przepychu w jadalni, będąc w willi Wirtha:

Pamiętam tę jadalnię, gdyż raz zostałem tam zaproszony na posiłek. Kelnerkami były młode, ładne Żydówki. Jak prawdziwe kelnerki nosiły białe fartuszki. Jadalnia była tak urządzona, że odnosiło się wrażenie, iż jemy w najlepszym hotelu10.

Mienie pożydowskie przywłaszczali sobie również SS-mani, którzy służyli w obozach zagłady. Łatwość w zdobyciu dóbr materialnych oraz brak nadzoru ułatwiały ten proceder.

Korupcja nie była obca także Hiwis, którzy prowadzili handel wymienny z więźniami żydowskimi w obozach zagłady. Wzamian za kosztowności dostarczali im jedzenie oraz wódkę. Miał on charakter powszechny. W przypadku przyłapania na tym procederze, Hiwis karani byli zazwyczaj śmiercią.

Udział Żydów w nadużyciach finansowychBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Dużą wiedzę o machinacjach finansowych wśród funkcjonariuszy aparatu SS posiadali „uprzywilejowani” Żydzi, którzy byli członkami Rady Żydowskiej, Żydowskiej Służby Porządkowej czy niemieckimi konfidentami. Ich wiedza była na tyle niebezpieczna, iż dowódca Policji i SS w dystrykcie lubelskim Odilo Globocnik wydał rozkaz, aby także ich wyeliminować. Zgodnie z wytycznymi Globocnika, podczas likwidacji getta na Majdanie Tatarskim śmierć ponieśli Prezes Judenratu dr Marek Alten, komendant Żydowskiej Służby Porządkowej Moniek Goldfarb oraz szara eminencja getta, konfident Szama Grajer. Osobiście zostali zastrzeleni przez oficera Służby Bezpieczeństwa (SD), odpowiedzialnego za likwidację gett w Lublinie SS-Obersturmbannführera Hermanna Worthoffa.

Z początkiem kwietnia 1942 r., gdy Niemcy prowadzili akcję wysiedlania Żydów z getta na Podzamczu, część z nich miała uzyskać J-Ausweisy (zaświadczenia o zatrudnieniu wydawane przez Niemców), co przynajmniej tymczasowo chroniło od śmierci. Miały być one rozdzielane przez Judenrat. Faktycznie znaczna ich część znalazła się w posiadaniu Szamy Grajera, który nimi handlował. Wszystko działo się za przyzwoleniem władz SS w dystrykcie lubelskim, co wiązało się z podziałem zysków. Na nabycie J-Ausweisu mogli pozwolić sobie jedynie zamożni Żydzi, gdyż koszt był bardzo wysoki.

Innym faktem potwierdzającym nadużycia było wesele Lagerälteste Friedli Aleksander w obozie na Flugplazu, w którym wzięli udział SS-mani. Odbyło się ono w atmosferze przepychu i luksusu, o czym mogą świadczyć zeznania Estery Kerżner:

Odbywały się nawet śluby w obozie. Wyszła na przykład za mąż nasza Lagerälteste Friedl Aleksander. Wyszła za pewnego jeńca. Odbyło się huczne wesele. Były kwiaty, wino i owoce, oczywiście tylko dla wyższych dostojników obozu. Ślubu pod baldachimem udzielił rabin11.

Informacje o weselu na Flugplazu pojawiły się również w zeznaniach sędziego SS Konrada Morgena, które złożył przed Międzynarodowym Trybunałem w Norymberdze. Podczas śledztwa, które prowadził w sprawie korupcji wśród aparatu SS w Lublinie w 1943 r. wielu jego rozmówców było niechętnych do współpracy, co rodziło podejrzenia.

Przeciwdziałanie korupcjiBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Informacje o malwersacjach finansowych musiały dotrzeć do najwyższych urzędników SS w Berlinie. W lecie 1943 r. przybył do Lublina SS-Obersturmführer Konrad Morgen, którego zadaniem było przeprowadzenie śledztwa w sprawie przywłaszczania żydowskiego mienia przez SS-manów. Podczas procesu przed Międzynarodowym Trybunałem w Norymberdze zeznał:

Był to obóz [Flugplaz], w którym przechowywano rzeczy zagrabione ofiarom lub pewną część tych rzeczy. Na podstawie ilości tego wszystkiego – w magazynach były m. in. niewiarygodne sterty zegarków – wywnioskowałem, że działo się tam coś potwornego. Pokazali mi też kosztowności. Mogę stwierdzić, że nigdy dotąd nie widziałem tak dużo złota, a zwłaszcza złota pochodzenia zagranicznego. Widziałem zgromadzone tam pieniądze z całego świata, a także przetopione złoto, całe sztabki złota12.

Podejrzenie Globocnika oraz funkcjonariuszy z jego sztabu o malwersacje finansowe było najprawdopodobniej przyczyną przeniesienia ich do Triestu. Oficjalnie Globocnik został awansowany na Wyższego Dowódcę SS i Policji w Rejonie Morza Adriatyckiego, ale w rzeczywistości można przypuszczać, że krok taki miał na celu ograniczenie korupcji. Globocnik w przeszłości został usunięty ze stanowiska Gauleitera Wiednia właśnie w wyniku afery korupcyjnej.

Malwersacje wykryto także w obozie na Majdanku. Wiosną 1945 r. Sąd Specjalny SS skazał na karę śmierci dwóch komendantów obozu: Karla Otto Kocha oraz Hermanna Florstedta. Wyroki najprawdopodobniej wykonano w kwietniu. Postępowanie w ich sprawie prowadził Konrad Morgen.

Prawdziwego rozmiaru korupcji wśród SS-manów i aparatu nazistowskiego nigdy nie poznamy. Można jedynie przypuszczać, iż jej skala była bardzo duża.

 

LiteraturaBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Archiwum Państwowe w Lublinie [dalej: APL], Rada Żydowska w Lublinie, zesp. 891, sygn. 1–182.

APL, Urząd Okręgu Lubelskiego, sygn. 262.

SS und Polizeiführer im Distrikt Lublin – Einsatz Reinhardt. Hauptabteilung Einsatz Reinhardt. Oddział IVa – wykazy przedmiotów wartościowych i pieniędzy 1942-1943, sygn. II–2.

Archiwum Państwowego Muzeum na Majdanku [dalej: APMM], SS und Polizeiführer im Distrikt Lublin – Einsatz Reinhardt [Dowódca SS I Policji w dystrykcie Lublin – Akcja Reinhardt] [dalej: SS und Polizeiführer im Distrikt Lublin]. Oddział IVa – wykazy, zapotrzebowania władz i pojedynczych osób na przedmioty z magazynu przy ul. Szopena 1942 r., sygn. II-3.

APMM, SS und Polizeiführer im Distrikt Lublin, Rozporządzenia oddziału IVa dotyczące trybu urzędowania, prowadzenia kartoteki centralnej przedmiotów 1942 r., sygn. II-4.

APMM, SS und Polizeiführer im Distrikt Lublin, Akta magazynu przy ulicy Szopena zawierające zestawienia przybytku i ubytku. 1942–1943 r., sygn. II-5.

APMM, SS und Polizeiführer im Distrikt Lublin, Upoważnienia oddziału IV do wydania przedmiotów z magazynu przy ulicy Szopena 27 1942–1944 r., sygn. II-7.

APMM, SS und Polizeiführer im Distrikt Lublin, Magazyn przy ul. Szopena 27-pokwitowania odbiorców za otrzymane przedmioty 1942–1943, sygn. II-10.

APMM, SS und Polizeiführer im Distrikt Lublin, Magazyn przy ulicy Szopena 27 – kopie rachunków za sprzedane przedmioty, wystawionych przez szefa Policji i SS w Lublinie 1943 r., sygn. II-11.

APMM, S und Polizeiführer im Distrikt Lublin, Hauptabteilung Einsatz Reinhardt. Książka warty ul. Szopena 27. Magazyny Akcji Reinhardt 1942–1943 r., sygn. II-13.

Archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego [dalej: AŻIH], Archiwum Ringelbluma, ARG II 351 (Ring. II/305).

AŻIH, Relacja, zeznania ocalonych Żydów, zesp. 301.

AŻIH, Żydowska Samopomoc Społeczna-Aneks, sygn. 211/193.

AŻIH, Żydowska Samopomoc Społeczna (ŻSS), sygn. 211/649.

Archiwum Ringelbluma. Generalne Gubernatorstwo. Relacje i dokumenty, Bańkowska A. [oprac.], Warszawa 2012.

Eksterminacja Żydów na ziemiach polskich w okresie okupacji hitlerowskiej. Zbiór dokumentów, Berenstein T., Eisenbach A., Rutkowski A. [red.], Warszawa 1957.

Friedländer S., Czas eksterminacji. Nazistowskie Niemcy i Żydzi 1939-1945, Warszawa 2010.

Kranz T., Zagłada Żydów w obozie koncentracyjnym na Majdanku, Lublin 2007.

Kuwałek R., Obóz zagłady w Bełżcu, Lublin – Bełżec 2005.

Kuwałek R., Żydzi lubelscy w obozie koncentracyjnym na Majdanku, „Zeszyty Majdanka”, t. XXII (2003).

Marszałek J., Majdanek. Obóz koncentracyjny w Lublinie, Warszawa 1987.

Radzik T., Lubelska dzielnica zamknięta, Lublin 1999.

Tregenza M., Christian Wirth: Inspektrur der SS – Sonderkommando Aktion Reinhardt, „Zeszyty Majdanka”, t. XV (1993).

PrzypisyBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

  1. Wróć do odniesienia Archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego (AŻIH), sygn. 301/6260, Relacja Ignacego Wieniarza, k. 67.
  2. Wróć do odniesienia Archiwum Państwowe w Lublinie [dalej: APL], Rada Żydowska w Lublinie, zesp. 891, sygn. 49, k. 71.
  3. Wróć do odniesienia Tamże, zesp. 891, sygn. 2, k. 37, 39.
  4. Wróć do odniesienia Tamże, zesp. 891, sygn. 12, k. 9–11.
  5. Wróć do odniesienia Tamże, zesp. 891, sygn. 13, k. 305–306.
  6. Wróć do odniesienia Archiwum Państwowego Muzeum na Majdanku [dalej: APMM], SS und Polizeiführer im Distrikt Lublin – Einsatz Reinhardt [Dowódca SS I Policji w dystrykcie Lublin – Akcja Reinhardt] Oddział IVa – wykazy, zapotrzebowania władz i pojedynczych osób na przedmioty z magazynu przy ul. Szopena 1942 r., sygn. II-3, k. 151.
  7. Wróć do odniesienia AŻIH, sygn. 301/6260, Relacja Ignacego Wieniarza, k. 76–77.
  8. Wróć do odniesienia APMM, SS und Polizeiführer im Distrikt Lublin..., dz. cyt., Rozporządzenia oddziału IVa dotyczące trybu urzędowania, prowadzenia kartoteki centralnej przedmiotów 1942 r., sygn. II-4, k. 3.
  9. Wróć do odniesienia M. Tregenza, Christian Wirth: Inspektrur der SS – Sonderkommando Aktion Reinhardt, „Zeszyty Majdanka”, t. XV (1993), s. 20.
  10. Wróć do odniesienia Tamże, s. 30.
  11. Wróć do odniesienia R. Kuwałek, Żydzi lubelscy w obozie koncentracyjnym na Majdanku, „Zeszyty Majdanka”, t. XXII (2003), s. 112–113.
  12. Wróć do odniesienia M. Tregenza, Christian Wirth..., dz. cyt., s. 37–38.

Powiązane artykuły

Powiązane mapy

Powiązane miejsca

Powiązane wydarzenia

Zdjęcia

Wideo

Audio

Historie mówione

Słowa kluczowe