Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

Mirosław Derecki – „Tropem majora Hubala”

Książki Śladami Hubalczyków oraz Tropem majora Hubala zostały połączone przez autora w jedno dzieło. Wówczas to Tropem majora Hubala stało się tytułem całości. Książka zawiera wiele zdjęć, bogaty aneks do dokumentów z przebiegu działań wojennych czy posiedzeń. Jest poparta materiałami historycznymi, archiwaliami często zamieszczanymi w książce.
Temat książki zmienił dotychczasowy kierunek zainteresowań Mirosława Dereckiego. Z publicysty zajmującego się działem kultura zmienił się w historyka-pasjonata.
Okładka książki Mirosława Dereckiego "Tropem majora Hubala"
Okładka książki Mirosława Dereckiego "Tropem majora Hubala" (Autor: )

Spis treści

[RozwińZwiń]

GenezaBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Mirosław Derecki od początku swej pracy dziennikarskiej był związany z publicystyką kulturalną. W 1966 roku otrzymał nawet I nagrodę Klubu Publicystów Polityki Kulturalnej SDP za cykl reportaży o domach kultury. Tym większe było jego zaskoczenie, gdy redakcja „Kameny” wysłała go na Kielecczyznę w celu zrobienia reportażu o partyzantach wojennych okresu II wojny światowej. Derecki nigdy wcześniej nie zajmował się reportażem historycznym…

Derecki tak opowiada o swojej przygodzie z Hubalem: „Pod koniec października 1968 roku wybrałem się na Kielecczyznę […]. Chciałem pokazać wojenne losy przeciętnej wsi, jednej z setek położonych między Wisłą a łukiem Pilicy. Interesowało mnie, jak tamtejsi chłopi organizowali ruch oporu”.

Na trop majora Hubala trafił dzięki spotkaniu z szefem propagandy Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Kielcach, gdzie młody reporter musiał się zameldować. „Coś panu pokażę” – powiedział tajemniczo i zawiózł go do wsi Gałki Krzczonowskie, leżącej w Górach Świętokrzyskich. Było to miejsce, w którym w 1949 roku na sześciotygodniowy postój zatrzymał się oddział Hubala, za co Niemcy wymordowali większość mieszkających tam mężczyzn”.

Gałki KrzczonowskieBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

„Już wówczas uderzyło mnie, że żadna z opowiadających nie winiła Hubala o sprowadzenie na wieś nieszczęścia. Przeciwnie, odniosłem wrażenie, że Gałki darzą wielkim szacunkiem pamięć człowieka, który odważył się na nierówną walkę z wrogiem” – pisał Derecki.  Było to tym bardziej intrygujące, że w przygotowaniach do pracy spotykał się tylko z niepochlebnymi opiniami o majorze lub z opiniami nie do końca opartymi na faktach historycznych.

Jako reporter z krwi i kości, Mirosław Derecki nie mógł przepuścić okazji do zbadania prawdy o losach Hubala. Jego celem stało się przedstawienie majora Hubala nie jako szaleńca, niszczyciela czy wielkiego wojownika, ale jako człowieka – Henryka Feliksa Józefa Dobrzańskiego.

Hubal DereckiegoBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Mirosław Derecki spędził półtora roku, tropiąc losy majora Hubala. Jeździł po wsiach, odszukiwał domy, w których był Hubal, rozmawiał z ludźmi, którzy go poznali. Temat zaczął go coraz bardziej nurtować i fascynować w chwili, kiedy uświadomił sobie, że główne źródło informacji i wzorzec, jakim byli Hubalczycy Wańkowicza, rozmijają się z tym, co ujrzał i usłyszał na miejscu:

„Autor spycha swojego bohatera w głąb dziewiętnastego stulecia, nasyca jego sylwetkę umiłowanymi przez siebie treściami. Oto pomyka śród leśnej gęstwiny brodaty major, a z oczu bije mu patriotyczne szaleństwo. Kożuszek powstańczy go okrywa, szabla tańczy u boku, dłoń ściska rękojeść harapa, niesie się pod jeźdźcem dzianet hetmański. Brak tylko kołyszącej się na plecach dwururki”.

Derecki był świadomy tego, do jak bardzo nieprawdziwych wniosków może prowadzić książka nie poparta faktami, a która będzie wpływać na kreowanie świadomości następnych pokoleń. Dopiero po przeczytaniu książki napisanej przez Dereckiego można zrozumieć kontrowersyjną postawę Hubala – jego krnąbrność, nieposłuszeństwo oraz odmowę wykonywania rozkazów. Kartka po kartce dowiadujemy się jak wyglądało dzieciństwo Dobrzańskiego, jego nieudane małżeństwo z Zofią Zakrzeńską oraz zainteresowania. Dzięki temu poznajemy postać osoby skomplikowanej wewnętrznie, o trudnym charakterze, który sprawdzał się w sytuacjach konfliktowych. Derecki często podkreśla, że był on człowiekiem „nie nadającym się na czasy pokojowe”.

Hubal na scenieBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Z inicjatywy dyrektora Teatru im. Osterwy w Lublinie, Kazimierza Brauna, Derecki przygotował tekst na scenę.

Wiera Korneluk pisała:

[...] klimat publicystycznej polemiki przeniósł Derecki do scenariusza teatralnego; trzyma­jąc się stylistyki «teatru faktu», operuje w zasadzie wyłącznie materiałem historycznym i pu­blicystycznym, niewielkie tylko czyniąc ustępstwa na rzecz sce­nicznej konwencji. Tę zaś wybiera prościutką i «z życia wziętą» taką, ścierające się głosy polemistów dramatyzują w spo­sób niejako naturalny dyskuto­wany temat tzn. – w sądzie [...]. Ta niewyszukana co prawda for­ma ma jednak jeszcze i tę zale­tę, że pozwala na operowanie bogatą i ciekawą dokumentacją, którą Derecki, dokonując trafnej selekcji, posługuje się w swojej sztuce bardzo umiejętnie: wszystką one – zarówno te, które przytacza obrona, jak i strona oskarżająca uzupełniając się wzajemnie, kreślą nie tylko syl­wetkę majora Hubala jako człowieka i żołnierza, ale też dorzucają jakąś niezbędną, a waż­ną informację do «Jego sprawy», na której temat ma się w końcu wypowiedzieć widownia.

Spektakl, który otrzymał tytuł Sprawa majora Hubala, grany był w niewielkiej salce tzw. Reduty, mieszczącej kilkadziesiąt osób.

Oto fragment relacji Anny Tatarkiewicz:

Widowisko skonstruowane jest na zasadzie procesu; zaczyna się od wejścia «wysokiego sądu» w składzie: przewodniczący, prokurator i obrońca. W części pierwszej, opartej na tekście pre-egzystującym, «sąd» prezentuje sprawę Hubala, powołując się na świadków oraz materiały archiwalne (zdjęcia, stenogram z narady u gubernatora GG). Prokurator oskarża Hubala, że dla zaspokojenia osobistych ambicji działał jak warchoł, powodując w rezultacie niepotrzebną śmierć wielu setek ludzi. Obrońca wy­suwa wszelkie racje «za», ukazując w Hubalu pre­kursora walki konspiracyjnej. Gdy argumenty obu stron (podane zresztą w formie świadomie uproszczo­nej) są już wyczerpane, przewodniczący sądu prosi pozostałych członków trybunału o wyjście, a do wi­dzów zwraca się, by spełnili funkcję, do jakiej ich na wstępie powołano: sędziów przysięgłych. Przyznam się, że znając normalny przebieg naszych publicznych dyskusji, tej drugiej części «hapeningu» oczekiwa­łam z niepokojem. Tymczasem ona właśnie okazała się swego rodzaju rewelacją. Dyskusja, całkowicie spontaniczna, miała w rezultacie wewnętrzną logikę i napięcie, których mógłby pozazdrościć niejeden z naszych dramaturgów. Trzeba tu zresztą podkreślić wkład «przewodniczącego» – Krystyna Wójcika – który w drugiej, improwizowanej już części widowi­ska, wywiązał się ze swego zadania «summa cum laude», dając dowody taktu, inteligencji, opanowania i zarazem – zaangażowania.

Recenzje – wybórBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Wojciech Białasiewicz, Hubalowa legenda, „Kierunki”, 8.08.1971, nr 32.

Z kartek książeczki o «Hubalu» wyłania się nader wyraziście prawda o losach mjr. H. Dobrzańskiego, która w kon­frontacji z legendą krążącą wokół jego osoby przesądza problem jednoznacznie. Wyłania się przede wszystkim postać tego człowieka, mają­cego swoje wzloty oraz upadki i w wyniku skomplikowanego splotu okoliczności desygnowanego do odegrania roli, która na trwałe przeszła do historii walki narodowowyzwoleńczej narodu polskiego w okresie II wojny światowej. I to stanowi największe osiągnięcie autora, jak rów­nież decyduje o wartości tej interesującej po­zycji.

Kazimierz Koźniewski, Mit majora Hubala, „Polityka”, 24.07.1971, nr 30.

Legendy zawsze kuszą do demistyfika­cji. Mirosław Derecki, redaktor lubelskiej „Kameny", bynajmniej nie pragnął de­zawuować pamięci majora Hubala, Chciał tylko całą historię Hubalczyków prześle­dzić sine ira et studio. Książeczka Tropem majora Hubala to rezultat tej rzetelnej pracy badawczej. I jakiekolwiek byłyby zamierzenia autora, ta książeczka jest dyskusją z mitem majora Hubala – mitem utwierdzającym się coraz bardziej. […] Derecki udokumentował hi­storię oddziału. Pokazał faktyczny, raczej skromny militarnie, znaczący jed­nak propagandowo i moralnie – doro­bek oddziału. Majora Hubala pokazał w bardzo ludzkim wymiarze.

Mirosław Derecki napisał książkę bardzo rzetelną. Ale nie powinniśmy wątpić ani przez chwilę: faktem społecznym, mo­ralnym, ideowym, pedagogicznym wresz­cie nie pozostanie ten prawdziwy major Hubal z książki Dereckiego. Pozostanie nim major Hubal z okupacyjnej, żołnier­skiej legendy, której Wańkowicz dał wy­raz literacki, a za nim powtórzył to i powtarza dziesiątek autorów w setkach artykułów i opracowań.

Beata Sowińska, Prawda i legenda, „Życie Warszawy”, 20.05.1971, nr 122.

Próbę odmitologizowania jego postaci, ukazania działal­ności majora w możliwie peł­nym świetle, bez dobarwień i przerysowań, podjął Mirosław Derecki w wydanej ostatnio publikacji pt. Tropem majo­ra Hubala. Ta niewielkich rozmiarów książeczka nie po­winna przejść niezauważona. Stanowi ona owoc sumien­nych badań autora, który za­dał sobie trud przedstawienia całej sprawy w oparciu o so­lidnie zebrane dokumenty i przekazy. Derecki ustosunko­wuje się krytycznie do istnie­jących już opracowań, próbu­je przebić się przez niejasno­ści, idąc tropami faktów szu­ka prawdy obiektywnej o Hubalu, pragnie nakreślić autentyczny wizerunek majo­ra.

Aleksander Jackiewicz, Zapiski krytyczne, „Film”, 23.11.1971, nr 21, s. 11.

Zgadzam się więc z Dereckim, że bez szczegółowej biogra­fii trudno coś powiedzieć o późniejszym dowódcy Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego, który po klęsce wrześnio­wej nie zdjął munduru i walczył z Niemcami na czele garst­ki straceńców aż do wiosny 1940 roku. Wyczyn ten nie był tylko kompensacją minionych niepowodzeń. Sprawa wyglą­da znacznie bardziej skomplikowanie. To, że Hubal nie skapitulował, wypływało chyba z tych samych powodów, z jakich wcześniej nie zrobił kariery.

Józef Grzelak, Legenda majora Hubala, „Odgłosy”, 30.05.1971.
 

Czy jednak pomimo to wszystko autor nie ulega w jakimś stopniu, nieświado­mie dla siebie, wspomnia­nej antylegendzie? Pytanie takie zdaje się być uzasad­nione gdy czytamy, jak Derecki doszukuje się w po­stawie majora we wrześniu 1939 r., motywów wprost egoistycznych («Nareszcie on jest górą. A gdy już raz uchwycił się tej swojej os­tatniej szansy, nie wypuś­ci jej łatwo z rąk»), gdy śledzi jego osobiste kom­pleksy, które bardziej niż rozsądek miały kierować je­go poczynaniami, gdy go oskarża o brak szerszych ho­ryzontów dlatego, że wierzył we francuską ofensywę, po­mawia o swoistą «teoretyczną ekwilibrystykę», między wierszami zdaje się sugerować, że byłoby sensowniej, gdyby Hubal zdecydował się raczej na likwidację «całego przed­sięwzięcia», wreszcie powiada, że majora zapatrywania na przyszłość były wielce mgliste i zgoła egoistyczne: «wyjedzie być może do Ni­cei popatrzeć na zawody hippiczne…». I co charaktery­styczne – tych sądów autor właściwie nie dokumentuje.

Maciej Podgórski, Ludzka twarz historii, „Sztandar Ludu”, 9.05.1971.

Derecki usiłuje więc spojrzeć na Hubala jako na «człowieka zapląta­nego wraz ze swym oddziałem w początki rzeczywistości wojen­nej i okupacyjnej». I to jest ta druga warstwa książki, stojąca na pograniczu eseistyki historycznej i literatu­ry. Nie muszę dodawać, że właśnie owe złoża interesują mnie najwięcej. W nich też chyba realizuje się główna ambicja autorska Dereckiego — w rozpisaniu tych wszystkich spodziewań i rozczarowań, jakie na bieżąco major przeżywał, w podnoszeniu osobistych wątpliwości Hubala, w migotaniu jego życia we­wnętrznego, rozdzieranego przez czas wojny i konspiracyjne swa­ry, ze Związkiem Walki Zbrojnej na przykład. […] Derecki w trakcie rozwijania swej opowieści udaje, że nie zna wy­darzeń historycznych, które na­stąpiły później, rzadkie są anty­cypacje czasowe. Toteż zawsze widzimy postać Hubala niejako in extenso, bieżąco, nie tylko w działaniu, lecz również w aktual­nych spodziewaniach: «Powojen­na przyszłość rysuje się Hubalowi mgliście, żyje teraźniejszością. Kiedy spełni swój obowiązek względem ojczyzny, wyjedzie być może do Nicei popatrzeć na zawody hippiczne lub zbierze garstkę najbliższych mu żołnie­rzy i pojedzie z nimi do Afryki polować na lwy. I pójdą wszyscy 'na baby'»... I w tym połączeniu cech opracowania historycznego z właściwościami beletrystyki upatruję największą zaletę oma­wianej książki, bo pozwala ona zwykłemu czytelnikowi dojrzeć ludzką twarz historii.

LiteraturaBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

  • Derecki M., Tropem majora Hubala, Lublin 1982.
  • Korneluk W., Dyskutując o Hubalu, „Sztandar Ludu”, 10.10.1971
  • Tatarkiewicz A., Psychodrama narodowa, „Tygodnik Kulturalny”, 21.11.1971, nr 47.
  • Ziniewicz I., Mirosław Jan Stanisław Derecki – życie i twórczość, Lublin 2007 (niepublikowana praca licencjacka UMCS).

Powiązane artykuły

Zdjęcia

Audio

Słowa kluczowe