Mirosław Derecki – „Tropem majora Hubala”
Spis treści
[Zwiń]Geneza
Mirosław Derecki od początku swej pracy dziennikarskiej był związany z publicystyką kulturalną. W 1966 roku otrzymał nawet I nagrodę Klubu Publicystów Polityki Kulturalnej SDP za cykl reportaży o domach kultury. Tym większe było jego zaskoczenie, gdy redakcja „Kameny” wysłała go na Kielecczyznę w celu zrobienia reportażu o partyzantach wojennych okresu II wojny światowej. Derecki nigdy wcześniej nie zajmował się reportażem historycznym…
Derecki tak opowiada o swojej przygodzie z Hubalem: „Pod koniec października 1968 roku wybrałem się na Kielecczyznę […]. Chciałem pokazać wojenne losy przeciętnej wsi, jednej z setek położonych między Wisłą a łukiem Pilicy. Interesowało mnie, jak tamtejsi chłopi organizowali ruch oporu”.
Na trop majora Hubala trafił dzięki spotkaniu z szefem propagandy Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Kielcach, gdzie młody reporter musiał się zameldować. „Coś panu pokażę” – powiedział tajemniczo i zawiózł go do wsi Gałki Krzczonowskie, leżącej w Górach Świętokrzyskich. Było to miejsce, w którym w 1949 roku na sześciotygodniowy postój zatrzymał się oddział Hubala, za co Niemcy wymordowali większość mieszkających tam mężczyzn”.
Gałki Krzczonowskie
„Już wówczas uderzyło mnie, że żadna z opowiadających nie winiła Hubala o sprowadzenie na wieś nieszczęścia. Przeciwnie, odniosłem wrażenie, że Gałki darzą wielkim szacunkiem pamięć człowieka, który odważył się na nierówną walkę z wrogiem” – pisał Derecki. Było to tym bardziej intrygujące, że w przygotowaniach do pracy spotykał się tylko z niepochlebnymi opiniami o majorze lub z opiniami nie do końca opartymi na faktach historycznych.
Jako reporter z krwi i kości, Mirosław Derecki nie mógł przepuścić okazji do zbadania prawdy o losach Hubala. Jego celem stało się przedstawienie majora Hubala nie jako szaleńca, niszczyciela czy wielkiego wojownika, ale jako człowieka – Henryka Feliksa Józefa Dobrzańskiego.
Hubal Dereckiego
Mirosław Derecki spędził półtora roku, tropiąc losy majora Hubala. Jeździł po wsiach, odszukiwał domy, w których był Hubal, rozmawiał z ludźmi, którzy go poznali. Temat zaczął go coraz bardziej nurtować i fascynować w chwili, kiedy uświadomił sobie, że główne źródło informacji i wzorzec, jakim byli Hubalczycy Wańkowicza, rozmijają się z tym, co ujrzał i usłyszał na miejscu:
„Autor spycha swojego bohatera w głąb dziewiętnastego stulecia, nasyca jego sylwetkę umiłowanymi przez siebie treściami. Oto pomyka śród leśnej gęstwiny brodaty major, a z oczu bije mu patriotyczne szaleństwo. Kożuszek powstańczy go okrywa, szabla tańczy u boku, dłoń ściska rękojeść harapa, niesie się pod jeźdźcem dzianet hetmański. Brak tylko kołyszącej się na plecach dwururki”.
Derecki był świadomy tego, do jak bardzo nieprawdziwych wniosków może prowadzić książka nie poparta faktami, a która będzie wpływać na kreowanie świadomości następnych pokoleń. Dopiero po przeczytaniu książki napisanej przez Dereckiego można zrozumieć kontrowersyjną postawę Hubala – jego krnąbrność, nieposłuszeństwo oraz odmowę wykonywania rozkazów. Kartka po kartce dowiadujemy się jak wyglądało dzieciństwo Dobrzańskiego, jego nieudane małżeństwo z Zofią Zakrzeńską oraz zainteresowania. Dzięki temu poznajemy postać osoby skomplikowanej wewnętrznie, o trudnym charakterze, który sprawdzał się w sytuacjach konfliktowych. Derecki często podkreśla, że był on człowiekiem „nie nadającym się na czasy pokojowe”.
Hubal na scenie
Z inicjatywy dyrektora Teatru im. Osterwy w Lublinie, Kazimierza Brauna, Derecki przygotował tekst na scenę.
Wiera Korneluk pisała:
[...] klimat publicystycznej polemiki przeniósł Derecki do scenariusza teatralnego; trzymając się stylistyki «teatru faktu», operuje w zasadzie wyłącznie materiałem historycznym i publicystycznym, niewielkie tylko czyniąc ustępstwa na rzecz scenicznej konwencji. Tę zaś wybiera prościutką i «z życia wziętą» taką, ścierające się głosy polemistów dramatyzują w sposób niejako naturalny dyskutowany temat tzn. – w sądzie [...]. Ta niewyszukana co prawda forma ma jednak jeszcze i tę zaletę, że pozwala na operowanie bogatą i ciekawą dokumentacją, którą Derecki, dokonując trafnej selekcji, posługuje się w swojej sztuce bardzo umiejętnie: wszystką one – zarówno te, które przytacza obrona, jak i strona oskarżająca uzupełniając się wzajemnie, kreślą nie tylko sylwetkę majora Hubala jako człowieka i żołnierza, ale też dorzucają jakąś niezbędną, a ważną informację do «Jego sprawy», na której temat ma się w końcu wypowiedzieć widownia.
Spektakl, który otrzymał tytuł Sprawa majora Hubala, grany był w niewielkiej salce tzw. Reduty, mieszczącej kilkadziesiąt osób.
Oto fragment relacji Anny Tatarkiewicz:
Widowisko skonstruowane jest na zasadzie procesu; zaczyna się od wejścia «wysokiego sądu» w składzie: przewodniczący, prokurator i obrońca. W części pierwszej, opartej na tekście pre-egzystującym, «sąd» prezentuje sprawę Hubala, powołując się na świadków oraz materiały archiwalne (zdjęcia, stenogram z narady u gubernatora GG). Prokurator oskarża Hubala, że dla zaspokojenia osobistych ambicji działał jak warchoł, powodując w rezultacie niepotrzebną śmierć wielu setek ludzi. Obrońca wysuwa wszelkie racje «za», ukazując w Hubalu prekursora walki konspiracyjnej. Gdy argumenty obu stron (podane zresztą w formie świadomie uproszczonej) są już wyczerpane, przewodniczący sądu prosi pozostałych członków trybunału o wyjście, a do widzów zwraca się, by spełnili funkcję, do jakiej ich na wstępie powołano: sędziów przysięgłych. Przyznam się, że znając normalny przebieg naszych publicznych dyskusji, tej drugiej części «hapeningu» oczekiwałam z niepokojem. Tymczasem ona właśnie okazała się swego rodzaju rewelacją. Dyskusja, całkowicie spontaniczna, miała w rezultacie wewnętrzną logikę i napięcie, których mógłby pozazdrościć niejeden z naszych dramaturgów. Trzeba tu zresztą podkreślić wkład «przewodniczącego» – Krystyna Wójcika – który w drugiej, improwizowanej już części widowiska, wywiązał się ze swego zadania «summa cum laude», dając dowody taktu, inteligencji, opanowania i zarazem – zaangażowania.
Recenzje – wybór
Kazimierz Koźniewski, Mit majora Hubala, „Polityka”, 24.07.1971, nr 30.Z kartek książeczki o «Hubalu» wyłania się nader wyraziście prawda o losach mjr. H. Dobrzańskiego, która w konfrontacji z legendą krążącą wokół jego osoby przesądza problem jednoznacznie. Wyłania się przede wszystkim postać tego człowieka, mającego swoje wzloty oraz upadki i w wyniku skomplikowanego splotu okoliczności desygnowanego do odegrania roli, która na trwałe przeszła do historii walki narodowowyzwoleńczej narodu polskiego w okresie II wojny światowej. I to stanowi największe osiągnięcie autora, jak również decyduje o wartości tej interesującej pozycji.
Legendy zawsze kuszą do demistyfikacji. Mirosław Derecki, redaktor lubelskiej „Kameny", bynajmniej nie pragnął dezawuować pamięci majora Hubala, Chciał tylko całą historię Hubalczyków prześledzić sine ira et studio. Książeczka Tropem majora Hubala to rezultat tej rzetelnej pracy badawczej. I jakiekolwiek byłyby zamierzenia autora, ta książeczka jest dyskusją z mitem majora Hubala – mitem utwierdzającym się coraz bardziej. […] Derecki udokumentował historię oddziału. Pokazał faktyczny, raczej skromny militarnie, znaczący jednak propagandowo i moralnie – dorobek oddziału. Majora Hubala pokazał w bardzo ludzkim wymiarze.
Mirosław Derecki napisał książkę bardzo rzetelną. Ale nie powinniśmy wątpić ani przez chwilę: faktem społecznym, moralnym, ideowym, pedagogicznym wreszcie nie pozostanie ten prawdziwy major Hubal z książki Dereckiego. Pozostanie nim major Hubal z okupacyjnej, żołnierskiej legendy, której Wańkowicz dał wyraz literacki, a za nim powtórzył to i powtarza dziesiątek autorów w setkach artykułów i opracowań.
Beata Sowińska, Prawda i legenda, „Życie Warszawy”, 20.05.1971, nr 122.
Próbę odmitologizowania jego postaci, ukazania działalności majora w możliwie pełnym świetle, bez dobarwień i przerysowań, podjął Mirosław Derecki w wydanej ostatnio publikacji pt. Tropem majora Hubala. Ta niewielkich rozmiarów książeczka nie powinna przejść niezauważona. Stanowi ona owoc sumiennych badań autora, który zadał sobie trud przedstawienia całej sprawy w oparciu o solidnie zebrane dokumenty i przekazy. Derecki ustosunkowuje się krytycznie do istniejących już opracowań, próbuje przebić się przez niejasności, idąc tropami faktów szuka prawdy obiektywnej o Hubalu, pragnie nakreślić autentyczny wizerunek majora.
Aleksander Jackiewicz, Zapiski krytyczne, „Film”, 23.11.1971, nr 21, s. 11.
Józef Grzelak, Legenda majora Hubala, „Odgłosy”, 30.05.1971.Zgadzam się więc z Dereckim, że bez szczegółowej biografii trudno coś powiedzieć o późniejszym dowódcy Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego, który po klęsce wrześniowej nie zdjął munduru i walczył z Niemcami na czele garstki straceńców aż do wiosny 1940 roku. Wyczyn ten nie był tylko kompensacją minionych niepowodzeń. Sprawa wygląda znacznie bardziej skomplikowanie. To, że Hubal nie skapitulował, wypływało chyba z tych samych powodów, z jakich wcześniej nie zrobił kariery.
Czy jednak pomimo to wszystko autor nie ulega w jakimś stopniu, nieświadomie dla siebie, wspomnianej antylegendzie? Pytanie takie zdaje się być uzasadnione gdy czytamy, jak Derecki doszukuje się w postawie majora we wrześniu 1939 r., motywów wprost egoistycznych («Nareszcie on jest górą. A gdy już raz uchwycił się tej swojej ostatniej szansy, nie wypuści jej łatwo z rąk»), gdy śledzi jego osobiste kompleksy, które bardziej niż rozsądek miały kierować jego poczynaniami, gdy go oskarża o brak szerszych horyzontów dlatego, że wierzył we francuską ofensywę, pomawia o swoistą «teoretyczną ekwilibrystykę», między wierszami zdaje się sugerować, że byłoby sensowniej, gdyby Hubal zdecydował się raczej na likwidację «całego przedsięwzięcia», wreszcie powiada, że majora zapatrywania na przyszłość były wielce mgliste i zgoła egoistyczne: «wyjedzie być może do Nicei popatrzeć na zawody hippiczne…». I co charakterystyczne – tych sądów autor właściwie nie dokumentuje.
Maciej Podgórski, Ludzka twarz historii, „Sztandar Ludu”, 9.05.1971.
Derecki usiłuje więc spojrzeć na Hubala jako na «człowieka zaplątanego wraz ze swym oddziałem w początki rzeczywistości wojennej i okupacyjnej». I to jest ta druga warstwa książki, stojąca na pograniczu eseistyki historycznej i literatury. Nie muszę dodawać, że właśnie owe złoża interesują mnie najwięcej. W nich też chyba realizuje się główna ambicja autorska Dereckiego — w rozpisaniu tych wszystkich spodziewań i rozczarowań, jakie na bieżąco major przeżywał, w podnoszeniu osobistych wątpliwości Hubala, w migotaniu jego życia wewnętrznego, rozdzieranego przez czas wojny i konspiracyjne swary, ze Związkiem Walki Zbrojnej na przykład. […] Derecki w trakcie rozwijania swej opowieści udaje, że nie zna wydarzeń historycznych, które nastąpiły później, rzadkie są antycypacje czasowe. Toteż zawsze widzimy postać Hubala niejako in extenso, bieżąco, nie tylko w działaniu, lecz również w aktualnych spodziewaniach: «Powojenna przyszłość rysuje się Hubalowi mgliście, żyje teraźniejszością. Kiedy spełni swój obowiązek względem ojczyzny, wyjedzie być może do Nicei popatrzeć na zawody hippiczne lub zbierze garstkę najbliższych mu żołnierzy i pojedzie z nimi do Afryki polować na lwy. I pójdą wszyscy 'na baby'»... I w tym połączeniu cech opracowania historycznego z właściwościami beletrystyki upatruję największą zaletę omawianej książki, bo pozwala ona zwykłemu czytelnikowi dojrzeć ludzką twarz historii.
Literatura
- Derecki M., Tropem majora Hubala, Lublin 1982.
- Korneluk W., Dyskutując o Hubalu, „Sztandar Ludu”, 10.10.1971
- Tatarkiewicz A., Psychodrama narodowa, „Tygodnik Kulturalny”, 21.11.1971, nr 47.
- Ziniewicz I., Mirosław Jan Stanisław Derecki – życie i twórczość, Lublin 2007 (niepublikowana praca licencjacka UMCS).