Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

Małgorzata Choma-Jusińska (IPN Lublin) wykład pt. "Niezależny ruch wydawniczy w Lublinie w latach 1977-1980"

Małgorzata Choma-Jusińska (IPN Lublin) 

Spis treści

[RozwińZwiń]

Początki opozycjiBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

O ukształtowaniu się zorganizowanej opozycji w Polsce w połowie lat siedemdziesiątych, pod rządami ekipy Edwarda Gierka, zadecydował splot kilku czynników, wśród nich przede wszystkim pewna liberalizacja, w porównaniu z czasami gomułkowskimi, w polityce wewnętrznej. A spośród wydarzeń międzynarodowych - podpisanie w 1975 r. w Helsinkach Aktu Końcowego Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Dla opozycji i dysydentów w państwach bloku komunistycznego stanowił pretekst do upominania się o poszanowanie podstawowych praw człowieka i praw obywatelskich, wśród nich wolności słowa i prawa do swobodnego przepływu informacji.

 

Z kolei w 1975 i 1976 r. sprzeciw części społeczeństwa polskiego wzbudziły plany wprowadzenia kontrowersyjnych zmian w Konstytucji PRL oraz represje wobec uczestników protestów robotniczych, jakie nastąpiły po wprowadzeniu podwyżki cen w czerwcu 1976 r. Ogromna skala potrzeb, z jakimi zetknęły się osoby pomagające represjonowanym stała się bezpośrednią przyczyną powołania 23 września 1976 r. Komitetu Obrony Robotników (Aniela Steinsbergowa, Jerzy Andrzejewski, Jan Józef Lipski, Jacek Kuroń).

 

Od jesieni 1976 r. formował się tajny Nurt Niepodległościowy. W marcu 1977 r. kilkanaście osób, min. członkowie NN, utworzyło Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela.

W efekcie konfliktów miedzy jego liderami, Andrzejem Czumą i Leszkiem Moczulskim i podziałów w Ruchu wyłoy się z niego kolejne struktury i środowiska, min.. w 1979 r. Ruch Młodej Polski, skupiony wokół Aleksandra Halla i pisma „Bratniak" oraz Konfederacja Polski Niepodległej, powołana przez Moczulskiego.

Z tych najbardziej znaczących środowisk opozycyjnych wyrosło szereg następnych, min.. Towarzystwo Kursów Naukowych, Studencki Komitet Solidarności w Krakowie. W 1978 r. powołane zostały struktury robotnicze - Komitety Wolnych Związków Zawodowych - w Katowicach ( w lutym) oraz na Wybrzeżu, w Gdańsku ( w kwietniu).

 

Z kolei 30 lipca we wsi Ostrówek koło Milejowa powstał pierwszy w kraju Komitet Samoobrony Chłopskiej Ziemi Lubelskiej. Kolejne zostały powołane jesienią w b. województwie rzeszowskim i radomskim.

 

 

Aktywność opozycji przejawiała się w formie akcji w obronie osób szykanowanych i represjonowanych, jej działacze protestowali przeciwko niedemokratycznym wyborom do sejmu i rad narodowych. Elementem kształtowania świadomości Polaków były niezależne obchody rocznic wydarzeń historycznych marginalizowanych, czy nieobecnych w oficjalnym kalendarzu, np. 11 listopada, czy rocznica zbrodni katyńskiej. Jednak najważniejszą chyba zasługą opozycji był niezależny ruch wydawniczy, czyli zorganizowane wydawanie druków, które z powodu istnienia cenzury nie mogłyby ukazać się oficjalnie.

 

Swój wkład w rozwój niezależnych wydawnictw, choć w różnej skali, wniosła większość aktywnych wówczas grup. Pierwszym pismem ukazującym się poza zasięgiem cenzury był „Komunikat" KOR. Początkowo przepisywany był na maszynie, w kilku kopiach jednocześnie. Kolejne osoby otrzymując „Komunikat" miał go również przepisywać i przekazywać dalej. Zasięg takiego pisma był więc niewielki.

 

Na wykorzystanie powielacza, a przez to zwiększenie nakładu i zasięgu oddziaływania pisma zdobyła się redakcja „U Progu", wydawanego przez członków NN od października 1976 r. Oba były pismami informacyjnymi. Bardziej zróżnicowaną zawartość miał periodyk ROPCiO „Opinia", zawierający analizy polityczne, komentarze. Przełomem było ukazanie się na początku 1977 r. „Zapisu" - pisma literackiego, a następnie periodyków społeczno-politycznych - „Bratniaka", „Krytyki", czy „Res Publica". Dawały one szansę pisania tekstów literackich, czy publicystyki politycznej specjalnie dla niezależnych wydawnictw, a zatem ze świadomością, że tekst nie zostanie poddany ocenie cenzora.

 

Niezależne wydawnictwa publikowały również druki zwarte. Z punktu widzenia czytelników cenne było szczególnie ukazanie się takich klasycznych pozycji twórczości emigracyjnej jak poezja Czesława Miłosza, czy Inny Świat Gustawa Herlinga-Grudzińskiego.

Rozciągnięcie wpływów opozycji w środowiskach robotniczych i rolniczych stworzyło naturalną potrzebę wydawania pism adresowanych do tych grup społecznych. Od września 1977 r. ukazywał się zatem „Robotnik", a w następnych miesiącach kilka pism dla rolników: „Gospodarz", „Postęp", później „Placówka".

Kształtowanie się lubelskiej opozycji przebiegało podobnie jak w innych ośrodkach w kraju. Specyfiką Lublina było to, że większość działaczy opozycji to studenci, rzadziej absolwenci Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Była to jedyna w Polsce niepubliczna i katolicka uczelnia kształcąca świeckich studentów.

 

 

Ważny element do życia intelektualnego w Lublinie wniosło stworzenie w 1974 r. oddziału „Więzi". Katolicki periodyk reprezentował tutaj Zdzisław Szpakowski, jednocześnie wykładowca KUL. Ogromne znaczenie formacyjne dla studentów miało również dominikańskie duszpasterstwo akademickie prowadzone od 1972 r. przez o. Ludwika Wiśniewskiego. Młodzi ludzie mogli spotkać tam takie postacie z życia publicznego jak Stefan Kisielewski czy Bogdan Cywiński.

 

W 1973 r., czyli jeszcze zanim ukształtowała się opozycja, grupa studentów KUL, min.. Bogdan Borusewicz, Piotr Jegliński, Janusz Krupski, sprzeciwili się powstaniu w uniwersytecie Socjalistycznego Zrzeszenia Studentów Polskich. W 1975 i 1976 r. część studentów i pracowników KUL uczestniczyła w kampanii przeciwko wprowadzeniu zmian w Konstytucji PRL, a po wydarzeniach czerwcowych zaangażowali się w pomoc na rzecz represjonowanych robotników z Radomia. Uczestniczyli w niej - jeżdżąc do Radomia lub zbierając pieniądze - min.. Wojciech i Anna Samoliński, Zdzisław Bradel, Piotr Kałużyński. Dla studentów KUL szczególnym doświadczeniem było manifestacyjne wsparcie kolegi - Stanisława Kruszyńskiego, w 1976 r. skazanego na 10 miesięcy więzienia za krytykowanie ustroju i władz PRL w prywatnej korespondencji.

 

Już w początkowym okresie widoczne były w tym gronie studentów KUL podziały ideowe. Wprawdzie lubelska opozycja nawiązała kontakty i doraźnie współpracowała z KOR, nikt formalnie nie został członkiem Komitetu. Uformowała się za to aktywna grupa ROPCiO. Jej liderem był Marian Piłka. Za jego pośrednictwem do Ruchu trafiło kilku innych studentów KUL, min.. Andrzej Nastula, Tomasz Mróz. Ale szczególną postacią lubelskiego ROPCiO był Zdzisław Jamrożek, niepełnosprawny ruchowo i niewidomy. W jego mieszkaniu od 1977 r. był Punkt Konsultacyjno-Informacyjny lubelskiego ROPCiO i Klub Swobodnej Dyskusji. Zresztą oprócz Jamrożka z opozycją związało się szersze grono niepełnosprawnych w Lublinie, głównie pracownicy Spółdzielni Inwalidów Niewidomych.

 

Do lata 1980 r. to właśnie uczestnicy ROPCiO oraz współpracownicy pisma „Spotkania" (...) stworzyli w Lublinie najbardziej prężne i najliczniejsze środowiska opozycyjne.

 

Zainteresowania wspomnianych już Janusza Krupskiego i Piotra Jeglińskiego koncentrowały się wokół rozszerzenie dostępu do publikacji spoza oficjalnego obiegu wydawniczego. Próbowali powielać książki fotografując je, ale ten sposób był mało efektywny ze względu na pokaźne rozmiary takiej skopiowanej pozycji. Rozpoczęcie niezależnej działalności wydawniczej wymagało zdobycia odpowiedniego sprzętu. Kiedy w 1974 r. Piotr Jegliński wyjechał do Francji, podzielił się pomysłem z emigracyjnymi autorytetami - Jerzym Giedroyciem i Janem Nowakiem -Jeziorańskim. Wówczas nie zyskał jednak ich poparcia. Sam kupił powielacz i wiosną 1976 r. przewiózł go z Paryża do Londynu, skąd powielacz dotarł do Lublina za pośrednictwem aktora Sceny Plastycznej KUL, Wita Wojtowicza.

 

>>> czytaj więcej o niezależnym ruchu wydawniczym w Lublinie

 

Inauguracją niezależnej działalności wydawniczej w Lublinie było powielenie „Folwarku zwierzęcego" George Orwella. Od później jesieni 1976 r. dzięki kontaktom z Antonim Macierewiczem, członkiem KOR, grupa studentów KUL skupiona wokół Janusza Krupskiego rozpoczęła powielanie „Komunikatów" Komitetu Obrony Robotników, a na wiosnę następnego roku - „Zapisu". Tak narodziła się inicjatywa, która otrzymała nazwę Nieocenzurowana Oficyna Wydawnicza. W połowie 1977 r. Mirosław Chojecki, odpowiadający za poligrafię KOR, zaproponował współpracę i zmianę nazwy na Niezależna Oficyna Wydawnicza. Powstało największe wydawnictwo opozycyjne drugiej połowy lat siedemdziesiątych.

 

W ramach współpracy lublinian z KOR powielonych zostało łącznie kilka numerów „Komunikatów" oraz trzy numery „Zapisu". Współpraca jednak szybko rozpadła się, gdyż grupa Krupskiego sprecyzowała zamiar stworzenia własnego pisma o charakterze katolickim. Wobec stanowiska Chojeckiego, że NOWa ma być wydawnictwem bez określonej opcji ideowej, nowy periodyk - Niezależne Pismo Młodych Katolików „Spotkania" - ukazał się poza NOWą. Pierwszy numer „Spotkań" był gotowy jesienią, przed 21 listopada 1977 r. (przed imieninami Januszów), liczył około osiemdziesięciu stron. Miał to być kwartalnik, ale w praktyce nie zawsze możliwe było utrzymanie takiego rytmu. Pismo ukazywało się do jesieni 1988 r., łącznie 35 numerów.

 

Wojciech Chudy, filozof i etyk związany z redakcją periodyku tak wyjaśniał znaczenie słowa „spotkanie": to w pierwszym rzędzie rozmowa, dialog, bycie z kimś innym, żeby go zrozumieć, żeby nawiązać z nim kontakt, żeby nie być samemu.

Zgodnie z tą interpretacją pismo miało prezentować postawę katolicyzmu otwartego, przekraczać podziały, umożliwiać konfrontację poglądów, a przez to dążyć do współpracy różnych nurtów społeczno-politycznych i światopoglądowych.

 

„Spotkania" nie były związane z aktywnymi wówczas nurtami opozycji. To wokół nich przez lata formowało się środowisko. Powstały jako pismo niezależne, a zatem ukazywały się tam teksty, które ze względu na cenzurę nie mogły ukazywać się nigdzie indziej. Redaktorzy deklarowali, iż tworzą pismo katolickie, było ono jednak niezależne również od Kościoła instytucjonalnego. Poprzez swoich współpracowników i osoby znaczące dla środowiska periodyk był związany z KUL, gdzie ci studiowali lub pracowali, ale nie istniał inny formalny czy finansowy jego związek z uniwersytetem.

 

W artykule wstępnym pierwszego numeru „Spotkań" Janusz Krupski (pod pseudonimem Janusz Topacz) wskazywał cel, jaki postawili sobie twórcy pisma: „niepodległa i demokratyczna Polska. Wolna Polska w Wolnym Świecie." Stawiał również warunek jego realizacji: „Bez niepodległości narodów Związku Radzieckiego nie odzyskamy i nie utrzymamy własnej niezależności." Twórcy pisma byli przekonani, że niepodległość, to nie tylko kwestia zmiany ustroju. Widzieli potrzebę przebudowania świadomości Polaków. Formacyjne pismo miało się właśnie do tego przyczynić.

 

Redaktorzy w pierwszym numerze nie zdecydowali się na podanie swoich nazwisk. Ale w styczniu 1978 r. w mieszkaniu Stefana Szaciłowskiego przy ul. Skłodowskiej w Lublinie, w ręce SB wpadły materiały do kolejnego numeru pisma. Skoro funkcjonariusze znali tożsamość redaktorów, nie było powodu jej ukrywać. Od drugiego numeru w stopce figurowali: Janusz Krupski, Zdzisław Bradel, Stefan Szaciłowski, a jako siedziba - miejsce zamieszkania Krupskiego przy ul. Gospodarczej w Lublinie.

 

Nie sposób wymienić wszystkich, którzy w ciągu 11 lat współpracowali z periodykiem. Wśród redaktorów i drukarzy znaleźli się min. Janusz Bazydło, Krzysztof Paczuski, Wojciech Butkiewicz, Paweł Nowacki, Wojciech Samoliński, Maciej Sobieraj, Jan Andrzej Stepek, Zygmunt Kozicki oraz - Józef Ruszar i Wojciech Oracz, działacze krakowskiej opozycji. Z pismem współpracowali publicyści „Tygodnika Powszechnego", min.. ks. Adam Boniecki, Jacek Woźniakowski, Tadeusz Konopka. Spośród członków warszawskiego KIK min.. Jan Chomicki, Marcin Przeciszewski. Na łamach „Spotkań" publikowali min.. Adam Stanowski, Jan Józef Lipski, Władysław Bartoszewski, Stefan Kisielewski, Tomasz Mianowicz; księża: Stanisław Małkowski, Józef Tischner, Ignacy Tokarczuk.

 

W periodyku dominowała publicystyka katolicka i społeczna. Pismo dużą uwagę przywiązywało do pokazania sytuacji Kościoła katolickiego w Polsce i na świecie. Szczególnym polem zainteresowania redakcji był los katolików i Kościoła instytucjonalnego w państwach komunistycznych. Od 1984 r. Adam Konderak przygotowywał nawet specjalną „Kronikę" z życia Kościoła na Wschodzie.

 

Niewątpliwą zasługą pisma było podjęcie kwestii relacji Polaków z narodami sąsiednimi i mniejszościami narodowymi mieszkającymi w Polsce. Lubelski periodyk nie był jedynym tytułem opozycyjnej prasy podejmującym tą kwestię, ale stale i konsekwentnie promował jednoznaczny cel: przełamywanie wzajemnych uprzedzeń, pojednanie i współpracę narodów znajdujących się pod komunistyczną władzą. Redakcja nawiązała bezpośrednie kontakty ze środowiskiem Polaków ukraińskiego pochodzenia oraz rosyjską i ukraińską emigracją. Stąd obecność na łamach pisma ich reprezentantów min.. Ryszarda Łużnego, Włodzimierza Mokrego oraz Bogdana Bociurkiwa, Władimira Maksimowa, Aleksandra Sołżenicyna.

 

Interesujące bloki tematyczne dotyczyły także możliwości rozwoju kultury w państwie totalitarnym, tak bowiem redaktorzy postrzegali PRL; problemów społecznych, najczęściej pomijanych w oficjalnych mediach, np. bezdomności. „Spotkania" otwierały swoje łamy dla dyskusji i polemik, min.. wokół książki Adama Michnika „Kościół, lewica, dialog", szeroko dyskutowanej również w innych kręgach opozycji. Czytelnicy mogli odnaleźć również prezentację dorobku chrześcijańskiej myśli filozoficznej na Zachodzie, czy rzetelnej publicystyki historycznej, czy nawet nieocenzurowane dokumenty Episkopatu i teksty homilii.

 

W „Spotkaniach" znalazły się również pozycje typowe dla niezależnej prasy: dokumenty sygnowane przez poszczególne grupy opozycyjne, informacje o ważnych inicjatywach opozycji, czy represjach ze strony władz.

 

Mając możliwości techniczne i finansowe, redakcja pisma rozpoczęła również wydawanie książek. W 1978 r. serię „Biblioteki Spotkań" otworzyła Polska w orbicie Związku Radzieckiego autorstwa Bogdana Madeja.

Następnie ukazały się min.. Wspomnienia z Kazachstanu ks. Władysława Bukowińskiego. W 1980 r. wydano Polski kształt dialogu, ks. Józefa Tischnera, a w następnych latach min.. Zapluty karzeł reakcji Piotra Woźniaka, Polska lubelska Tadeusza Żenczykowskiego. Łącznie w serii „Biblioteki >Spotkań<" ukazało się blisko 30 tytułów, niektóre w 2-3 edycjach. Szczególnym osiągnięciem było wydanie w 1980 r. w języku czeskim encykliki Jana Pawła II Redemptor hominis. Jej nakład niemal w całości trafił do rąk czeskich katolików.

 

Inną inicjatywą, ważną dla samego środowiska, były spotkania dyskusyjne w mieszkaniu Bożeny i Janusza Wronikowskich. Rozpoczęły się jeszcze zanim ukazało się pismo, w 1977 lub nawet 1976 r. Z czasem odbywały się regularnie - raz w tygodniu. Okazję do nich stwarzały często wizyty w KUL intelektualistów, osób nie tylko z kręgów katolickich. Gościli na nich min..: Władysław Bartoszewski, Tadeusz Chrzanowski, Jacek Woźniakowski, Jan Józef Lipski, Zbigniew Romaszewski, ks. Józef Tischner.

 

Jeśli chodzi o stronę techniczną i finansową, to wydawnictwo funkcjonowało przede wszystkim dzięki sprzętowi i materiałom drukarskim przesyłanym przez Piotra Jeglińskiego z Paryża. Za jego pośrednictwem do Lublina trafiały też pieniądze, będące zasadniczym źródłem utrzymania wydawnictwa. Było to głównie wsparcie ze strony środowisk emigracyjnych. Wszystko to przewoziły osoby podróżujące bezpośrednio do Polski lub do NRD. W NRD - w Dreźnie oraz w okolicach Weimaru i Lipska były punkty przejęcia przesyłek. Stąd przewozili je kurierzy z Polski, min.. Zenon Mazurczak, Michał Zulauf, Paweł Nowacki. Paczki przesyłane były również drogę morską, za pośrednictwem znajomych marynarzy. Na trasie Lublin-Paryż teksty przeznaczone do druku, a nawet informacje wymieniane między Jeglińskim i Krupskim, krążyły w postaci mikrofilmów chowanych w okładkach książek, najczęściej wydawnictw albumowych.

 

Druk i kolportaż były chyba jedyną zakonspirowaną sferą aktywności opozycji w drugiej połowie dekady. Pierwsze numery „Spotkań" wykonane były na ręcznym powielaczu spirytusowym. Ze względu na dostępność i oszczędność drukarze korzystali z denaturatu, co sprawiało, że tekst miał fioletowy kolor i niestety był mało czytelny. W kolejnych latach wydawnictwo dysponowało bardziej nowoczesnym sprzętem, co podnosiło jakość drukowanych pozycji.

 

Pismo i książki drukowane były początkowo w Lublinie w mieszkaniach wynajmowanych przez studentów-drukarzy. Później druk odbywał się również w podlubelskich miejscowościach, a w pojedynczych przypadkach w Zagnańsku, na Kielecczyźnie w domu rodziców Macieja Sobieraja, współpracownika pisma, oraz w Łodzi, dzięki pomocy Józefa Śreniowskiego, członka KOR.

 

Redaktorzy i współpracownicy „Spotkań" angażowali się również w pozawydawnicze inicjatywy, choć raczej o wymiarze moralnym niż politycznym. Współorganizowali akcję protestu przeciwko budowie trasy szybkiego ruchu i tunelu w okolicach Jasnej Góry w styczniu 1980 r. W maju przygotowali, wspólnie z KSS KOR, akcję przeciwko represjom wobec rolnika, działacza opozycji Jana Kozłowskiego. W okresie strajków w lipcu 1980 r. gromadzili informacje o protestach w regionie, przekazywane następnie do Radia Wolna Europa. W ostatnich dniach sierpnia Janusz Bazydło, Janusz Krupski, Jan Stepek i Marek Zieliński oraz Jan Sudoł, działacz opozycyjny z przemyskiego, uczestniczyli w Stalowej Woli w głodówce solidarnościowej ze strajkującymi robotnikami. Skoordynowaną akcję w Lublinie przeprowadzili uczestnicy ROPCiO.

 

„Spotkania" nie były jedyną inicjatywą wydawniczą lubelskiej opozycji w drugiej połowie lat siedemdziesiątych. Uczestnicy Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela w Lublinie początkowo ograniczyli swoją aktywność wydawniczą do powielania pism „U Progu" i „Opinii". Angażowane były do tego osoby zaufane, nieznane SB i najczęściej celowo nie podejmujące innej działalności opozycyjnej. W zakonspirowanym zespole drukarzy byli min.. Waldemar Zylik i Przemysław Jasieński.

 

Wiosną 1980 r. próbę powielania „Opinii" podjęła również grupa ROPCiO skupiona wokół Adama Cichockiego i Piotra Tomczaka. Niestety zakończyła się wpadką punktu druku, stratą powielacza (wypożyczonego od „Spotkań") i materiałów poligraficznych.

 

Od stycznia 1979 r. kilku uczestników ROPCiO wydawało „Kronikę Lubelską". Nie było to jednak pismo lubelskiego Ruchu jako całości. Ukazały się cztery numery, ostatni z datą styczeń - kwiecień 1980 r. W stopce redakcyjnej „Kroniki" figurowali: Jerzy Malinowski oraz, okresowo, Zbigniew Karpowicz (student KUL) i Tadeusz Zachara. Siedzibą redakcji było mieszkanie Malinowskiego przy ówczesnej ul. Sławińskiego (obecnie Niecała) i to on faktycznie był głównym redaktorem. W druku i kolportażu uczestniczył również Grzegorz Wysok i jego koledzy - uczniowie szkół średnich.

 

„Kronika" była regionalnym pismem informacyjnym, a nie programowym. Redakcja koncentrowała się na działalności lubelskiej opozycji, zwłaszcza uczestników ROPCiO. Odnotowywała również istotne zdarzenia krajowe i z życia środowisk emigracyjnych. Na łamach pisma sporo miejsca zajmowały też teksty dotyczące wydarzeń historycznych, wzmianki o obchodach rocznic tychże wydarzeń i świąt narodowych.

 

Do lata 1980 r. działacze KPN nie zdołali stworzyć w Lublinie własnej bazy poligraficznej, przede wszystkim z powodów finansowych. Stefan Kucharzewski nawiązał za to kontakt z osobami mającymi dostęp do urządzeń poligraficznych w miejscu pracy. Tak powielany był min.. Zarys historii PRL Natalii Naruszewicz - czyli Leszka Moczulskiego, bo to on krył się pod pseudonimem.

 

Z kolei studencka grupa KPN skupiona wokół Piotra Opozdy, choć dysponowała prostym powielaczem wałkowym, wykorzystała go tylko przed wyborami w marcu 1980 r. do powielania ulotek i „Platformy Wyborczej KPN". Do powielania ulotek na prostym sprzęcie domowej roboty ograniczył się również Komitet Samoobrony Chłopskiej.

 

W środowiskach lubelskiej opozycji do lata 1980 r. pojawiło się jeszcze parę niezrealizowanych pomysłów wydawniczych, min.. idea periodyku wydawanego w formie dostępnej dla osób niewidomych. Miał on być zapisywany pismem Braille'a (stąd planowany tytuł: „Wolna taśma"), a w miarę możliwości też i drukowany. Teksty do pierwszego numeru przygotowali min.. Ryszard Dziewa i Stanisław Witer - własne wiersze. Materiał w maszynopisie wpadł jednak w czasie rewizji przeprowadzonej przez SB w 1979 lub 1980 r. Drugiej próby przygotowania numeru już jednak nie podjęli.

 

Pojawienie się drugiego obiegu wydawniczego szybko wywołało reakcję ze strony władz. Służba Bezpieczeństwa, która odgrywała zasadniczą rolę w walce z opozycją, koncentrowała się na odnalezieniu zakonspirowanych miejsc druku i przechowywania sprzętu oraz rozpoznaniu sieci kolportażu. Najczęściej po uzyskaniu niezbędnych informacji funkcjonariusze dokonywali przeszukania. Rzadziej, kiedy dysponowali w grupie tajnym współpracownikiem, pozwalali na kontynuowanie druku przez pewien czas, pod ich kontrolą, by poznać szczegóły pracy wydawnictwa.

 

Taki właśnie schemat został zastosowany wobec „Spotkań". W 1977 i 1978 r. dzięki współpracownikowi Departamentu I MSW (czyli wywiadu) mieszkającemu w Dreźnie, SB rozpoznała trasę przesyłek od Piotra Jeglińskiego z Paryża do Lublina oraz osoby zaangażowane w funkcjonowanie kanału. Punktem kontaktowym dla kurierów było właśnie Drezno.

 

Piotr Jegliński zdemaskował agenta. Ale redakcję i współpracowników pisma w listopadzie 1978 r. dotknęła seria represji w postaci zatrzymań i przeszukań. Jeglińskiemu Naczelna Prokuratura Wojskowa postawiła zarzut szpiegostwa na rzecz służb specjalnych Francji. Dopiero w 2000 r. ówczesna Prokuratura Wojewódzka w Warszawie ostatecznie zamknęła śledztwo przeciwko niemu.

W ciągu 11 lat funkcjonowania wydawnictwa parokrotnie miały miejsce przeszukania, które zakończyły się wpadkami sprzętu, materiałów poligraficznych, a nawet większości nakładu wydrukowanej już książki Simone Weil Rozważania o przyczynach wolności i ucisku społecznego. Warto dodać, że w stanie wojennym kilku spośród redaktorów i współpracowników „Spotkań" zostało internowanych. W styczniu 1983 r. Janusz Krupski został porwany przez funkcjonariuszy SB i oblany żrącą substancją. Najprawdopodobniej miał być do sposób zastraszenia redaktorów i zmuszenia ich do ujawnienia się lub zaprzestania wydawania pisma.

Przeszukania dotknęły również redakcję „Kroniki Lubelskiej". W lutym 1979 r. w czasie dwóch kolejnych akcji SB wpadł sprzęt poligraficzny i już powielone karty pisma.

 

 

Na przykładzie „Spotkań" - najdłużej ukazującego się drugoobiegowego pisma na Lubelszczyźnie i skupionego wokół niego środowiska można wskazać charakterystyczne cechy drugiego obiegu wydawniczego pod koniec lat 70. Pojawienie się niezależnej prasy dało możliwość publikowania informacji, których próżno szukać w oficjalnych mediach, np. dotyczących życia emigracji politycznej na Zachodzie. Stworzyło forum prezentacji publicystyki społecznej, politycznej, kulturalnej oraz tekstów literackich, które w oficjalnym obiegu nie mogłyby się ukazać.

 

Działalność wydawnicza integrowała zaangażowane w nie grupy. A na przykładzie „Spotkań" widać jak, wokół pisma kształtowało się środowisko ideowo określone. Choć w tym przypadku, wbrew oczekiwaniom formułowanym wobec współpracowników pisma, nie przekształciło się w strukturę polityczną. Wydanie pisma dawało szansę wyrażenie własnego głosu na tle innych środowisk - w przypadku „Spotkań" : głosu katolików. Pozwalało na szersze zaistnienie, zresztą z tego powodu lokalne grupy, jak redaktorzy „Kroniki Lubelskiej", starały się o wydawanie własnych pisemek.

 

>>> czytaj więcej o piśmie „Spotkania”

 

Niezależny ruch wydawniczy od połowy lat 70. był zjawiskiem podlegającym stałemu rozwojowi w sensie liczby tytułów nowych książek i periodyków, nakładów oraz doskonalenia technik wydawniczych. Opozycja docierała także do pracowników oficjalnych drukarni (jak wspomniany wcześniej Stefan Kucharzewski) i tam powielała własne książki. W ten sposób do obiegu trafiały publikacje znacznie lepszej jakości. Pojawiły się zagraniczne edycje pism krajowych - właśnie tak rozszerzył krąg czytelników Piotr Jegliński tworząc w Paryżu Editions Spotkania

PrzypisyBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Wypowiedź Wojciecha Chudego w filmie „Mieliśmy tylko wolne słowo...".