Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

Stefan Kiełsznia – życiorys

W każdej garstce popiołu szukam swoich bliskich – tym fragmentem wiersza Icchaka Kacenelsona dr Symcha Wajs zakończył wystąpienie. Był wieczór, 14 grudnia 1994 roku. Na ulicy Grodzkiej 34 w Lublinie, w siedzibie Teatru NN, odbywała się właśnie sesja naukowa poświęcona historii lubelskich Żydów. Gdy tylko umilkły słowa dra Wajsa, w wypełnionej po brzegi sali rozległy się brawa, a zaraz potem posypały pytania: „Ale gdzie była ulica Szeroka?”, „Którędy przebiegała Nowa?”. Wajs odpowiadał na pytania, z trudem ukrywając wzruszenie. Po 50 latach mówił oto o tragicznej przeszłości miasta, które kochał, w którym się wychował i spędził młodość. „Lublin, który opuściłem w 1939 roku, stał się dla mnie po powrocie w 1946 roku cmentarzem pozostawionych tam Żydów. Nie zastałem już tych, z którymi żyłem, mieszkałem, przeżywałem smutki i radości. Wymordowano naród […]. Nie ma już nawet ulic, do których tak byłem przywiązany”. Mówił te słowa, trzymając w ręce zdjęcia Stefana Kiełszni.

Stefan Kiełsznia
Stefan Kiełsznia (Autor: nieznany)

Spis treści

[RozwińZwiń]

Fotografia i życieBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Życie Stefana Kiełszni oraz historia jego fotografii są nierozerwalnie związane z historią Lublina w XX wieku: odbił się w nich zarówno prężny rozwój intelektualny wolnej po wielu latach Polski lat 20. i 30., jak i niemiecka napaść na kraj, II wojna światowa, a także sowiecka okupacja.

Stefan Kiełsznia urodził się 22 sierpnia 1911 roku w Jakubowicach koło Lublina. „Pochodzę z zupełnie przeciętnej miejskiej rodziny” – wspominał w 1985 roku w wywiadzie dla Krystyny Kotowicz, dziennikarki Radia Lublin1. Był jednym z trojga dzieci robotniczej rodziny Kiełszniów. Trudne warunki materialne sprawiły, że nie mógł kontynuować edukacji po ukończeniu w 1928 roku Szkoły Handlowej Zgromadzenia Kupców. Po odbyciu służby wojskowej podjął pracę w lubelskiej księgarni św. Wojciecha, mieszczącej się w samym centrum, w budynku – nieistniejącego już – hotelu „Victoria” przy Krakowskim Przedmieściu. Dzięki tej posadzie młody Stefan Kiełsznia znalazł się w środowisku lubelskich intelektualistów i zaczął rozwijać nową pasję – fotografię.

Nie mam wykształcenia wyższego, wcale, ale oczytany siłą rzeczy musiałem być, pracując w księgarni. W latach 30. ogromną sympatią cieszyła się fotografia. Lubelskie Towarzystwo Fotograficzne (LTF) było organizowane w roku 1937, ale ciągoty były już od roku 1934.

Już w okresie przedwojennym fotografie Stefana Kiełszni cieszyły się uznaniem, a on sam zdobywał wielokrotnie wyróżnienia w konkursach. Około 1938 roku był właścicielem największej w Lublinie biblioteki z literaturą poświęconą fotografii – ponad 400 tytułów w różnych językach.

Stefan Kiełsznia od początku dostrzegał w fotografii doskonałe narzędzie zatrzymania czasu. Doceniał możliwości, jakie dawało błyskawiczne naciśnięcie spustu migawki, aby w sposób doskonały utrwalić uciekającą chwilę.

My [fotografowie] żeśmy zupełnie indywidualnie próbowali zebrać jakieś archiwa, zdjęcia. Więc przeszło się ulicę jedną, drugą, dziesiątą i robiło się.

Był świadomym dokumentalistą. Zdjęcia, które na krótko przed niemiecką okupacją wykonał, spacerując po polsko-żydowskich ulicach Lublina, należą dziś do najważniejszych w jego ogromnym dorobku.

Zdjęcia żydowskiego LublinaBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Historia powstania zdjęć Stefana Kiełszni ukazujących żydowski Lublin pełna jest niejasności, znaków zapytania i wątpliwości. Niejedno przemawia za tym, że w związku z planowaną przebudową starego miasta ówczesny konserwator wojewódzki Lublina zasugerował członkom Towarzystwa Fotograficznego, do którego należał Kiełsznia, by udokumentowali architekturę miejską, która niebawem miała ulec nieodwracalnym zmianom. Kiełsznia wspomina, że od tej pory ogarnęło ich istne „maniactwo fotograficznego dokumentowania” – fotografował całe fragmenty miasta, poszczególne ulice, dom po domu.

W dokumentach archiwalnych – Dzienniku Zarządu Miasta Lublina z lat 1921–1939 – znajdują się informacje o planowanej przebudowie Podzamcza. W protokole nr 76 z posiedzenia Rady Miejskiej w Lublinie z 27 czerwca 1938 w punkcie 2 istnieje zapis o planowanej przebudowie ulic Nowej, Lubartowskiej i Kowalskiej. Dowiadujemy się, że miasto zatrudniło urbanistę, który miał nadzorować przebudowę. Nie ma tam natomiast ani jednej wzmianki o zlecaniu dokumentacji Kiełszni czy innym członkom Lubelskiego Towarzystwa Fotograficznego.

Równie niejasne jest, ile fotografii obejmował cykl z dzielnicy żydowskiej. Nieznane jest dziś miejsce przechowywania pozostałych, w latach 90. jeszcze istniejących negatywów. Kiełsznia wspomina w cytowanym wywiadzie o sześciu tysiącach zdjęć, ale ta liczba odnosi się do wszystkich fotografii zrobionych przez niego w latach 30. i 40. Dr Wajs wspominał, że było 600 zdjęć z dzielnicy żydowskiej. Prawdopodobnie jednak Kiełsznia wykonał około 200–250 zdjęć tej części miasta. Do dziś ocalało 145 ujęć ulic Nowej, Szerokiej, Świętoduskiej, Lubartowskiej i Kowalskiej.

II wojna światowa i okres powojennyBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

W 1939 roku Kiełsznia został zmobilizowany, trafił do obozu jenieckiego w Olsztynku. Jeszcze podczas wojny wrócił do Lublina, gdzie został pojmany w ulicznej łapance. Znalazł się w obozie koncentracyjnym na Majdanku, z którego wypuszczono go po dwóch tygodniach. Niewiele opowiadał o swoich doświadczeniach wojennych, ale wiadomo, że współpracował z organizacją podziemną, wykonując zdjęcia paszportowe potrzebne do wyrabiania fałszywych dokumentów2. Po wyzwoleniu Lublina fotografował obóz koncentracyjny na Majdanku i Zamek Lubelski – w czasie okupacji niesławne więzienie hitlerowskie3.

W roku akademickim 1944/1945 Kiełsznia znalazł zatrudnienie w laboratorium fotograficznym nowo powstałego Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej. Z czasem powrócił do zawodu księgarza i podjął pracę w Głównej Księgarni Wojskowego Instytutu Naukowo-Wydawniczego, później prowadził zakład fotograficzny przy ul. Świętoduskiej. Jego nazwisko pojawiało się często wśród nazwisk laureatów ogólnopolskich konkursów fotograficznych.

W 1949 roku Stefan Kiełsznia znalazł się na celowniku władz komunistycznej Polski. Za sprawą konspiracyjnej przeszłości i zgromadzonego archiwum fotograficznego został uznany za „wroga ojczyzny”. W nocy z 26 na 27 kwietnia 1949 roku Kiełsznia został aresztowany przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa. Podczas rewizji zarekwirowano jego sprzęt fotograficzny, rzeczy osobiste oraz dokumentację fotograficzną, których to przedmiotów miał nigdy nie odzyskać.

Sprawa „przeciwko Kiełszni Stefanowi, synowi Aleksandra” zakończyła się pociągnięciem go do odpowiedzialności karnej i pobytem w więzieniu, jak czytamy w aktach4. Dopiero listopadzie 1952 roku został warunkowo zwolniony z powodu ciężkiej choroby płuc. Jednak pełna rehabilitacja nastąpiła dopiero 40 lat później.

1977 rok – pierwsza wystawaBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Dlaczego część mojej przedwojennej dokumentacji pokazałem dopiero w 1977 roku? Odpowiedź będzie prosta. Do tych pozostałych po zawierusze wojennej resztek nie przywiązywałem żadnej wagi. Wydawało mi się, że na zorganizowanie przyzwoitej wystawy tych zdjęć jest za mało. Leżały zapomniane, nikt ich przedtem nie oglądał, nikt nie wykorzystywał, nie publikował. Kiedyś, przeglądając stare negatywy, uzmysłowiłem sobie jednak, że takiego Lublina już nie ma. Takiego Lublina nie pamięta młode pokolenie.

W latach 70. Kiełsznia sporządził parę wglądówek i pokazał je Henrykowi Gawareckiemu, historykowi i prezesowi Towarzystwa Miłośników Lublina. Ten z miejsca zdał sobie sprawę, że zdjęcia ulic, których nie ma już na mapie, będą wydarzeniem. Wernisaż wystawy Dawny Lublin w fotogramach Stefana Kiełszni odbył się 12 grudnia 1977 roku w Klubie Międzynarodowej Prasy i Książki przy Krakowskim Przedmieściu 40.

To właśnie wtedy po raz pierwszy po wojnie w Lublinie zobaczyć można było na fotografiach byłą dzielnicę żydowską, sklep towarów łokciowych Rozenbauma i skład kolonialny Estery Rubinsztejn, dowiedzieć się, jak wyglądała kamienica przy ulicy Szerokiej 28, miejsce zamieszkania rabina Jakuba Icchaka Horowica – Widzącego z Lublina, jatki przy Lubartowskiej, chałupy na Krawieckiej.

Rozproszenie odbitekBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Popularność wystawy oraz obecność Kiełszni w mediach pociągnęła za sobą duże zainteresowanie jego zdjęciami. Efektem ubocznym było jednak rozproszenie resztek oryginalnych negatywów i odbitek po Polsce i za granicą, które trafiły do wielu instytucji i osób prywatnych. Prawdopodobnie właśnie wtedy część zdjęć znalazła się u dra Symchy Wajsa, który zbierał wszystko, co dotyczyło żydowskiej przeszłości miasta5.

Z początkiem lat 80. związany z Lublinem fotograf Edward Hartwig zainteresował zdjęciami Kiełszni Murraya Forbesa, prezesa Forbes Collection i Navigator Foundation w Bostonie, który zorganizował wystawę Poland. Aperture to a World Laid Waste, pokazywaną w San Francisco (1983), Paryżu (1985), Bostonie (1986), a także w Eretz Israel Museum w Tel Awiwie (1988). Obok prac znanych polskich fotografików Forbes zaprezentował na wystawie zdjęcia Stefana Kiełszni.

W Lublinie Kiełsznia pokazał te zdjęcia jeszcze tylko raz: w 1980 roku w osiedlowym Domu Kultury w jednej z nowych dzielnic miasta na wystawie Dawny Lublin.

Stefan Kiełsznia zmarł 8 września 1987 roku. Do końca nie ustawał w wysiłkach, by nieistniejący Lublin z jego zdjęć zaszczepić w świadomości mieszkańców tego miasta.

Jeszcze póki zdrowie jest, póki siłę człowiek ma i zapał – bo to jest konieczne – no to może zrobię za dwa, trzy miesiące taką wystawę... Młodzi ludzie na naszych uczelniach nie znają takiego Lublina. Niech by zobaczyli, niech to pozostanie jeszcze, bo nie wiem, czy ktoś później będzie chciał się w to bawić.

Wielka Księga MiastaBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Kolejne pokolenie lublinian musiało czekać prawie dwadzieścia lat, by poznać ten niezwykły dokument, jakim są zdjęcia Stefana Kiełszni. W maju 1999 roku odbył się wernisaż wystawy fotografii przedwojennego Lublina Wielka Księga Miasta. Syn fotografa, Jerzy Kiełsznia, udostępnił wówczas Ośrodkowi „Brama Grodzka – Teatr NN” sześćdziesiąt odbitek fotografii z ulicy Nowej, Kowalskiej, Szerokiej – wszystko, co posiadał z dawnej kolekcji ojca. „Bardzo cieszę się, że jeszcze ktoś interesuje się zdjęciami ojca – mówił wówczas – i cieszę się, że właśnie w Bramie Grodzkiej będzie można je zobaczyć”.

Ośrodek nawiązał też kontakt z doktorem Symchą Wajsem, który co dwa tygodnie przyjeżdżał do Lublina z Warszawy. Spotkania odbywały się zawsze w tym samym miejscu, w kawiarni Szeroka 28, przy obiedzie i kawie. Na koniec zawsze wyjmował ze swojej skórzanej torby pasek z siedmioma klatkami negatywu. – „Proszę to skopiować, pani Agnieszko, przyjadę za dwa tygodnie odebrać negatywy”. Podpisywano rodzaj protokołu i dr Wajs wracał do Warszawy. Sytuacja powtarzała się tak długo, aż w archiwum Teatru NN znalazły się 72 odbitki.

Po śmierci Symchy Wajsa i jego żony, Karoliny, w 2001 roku rodzina przekazała do archiwum Ośrodka „Brama Grodzka – Teatr NN” wszystkie dokumenty dotyczące Lublina, w tym także zdjęcia i klisze Kiełszni. Wraz ze zdjęciami otrzymanymi od Jerzego Kiełszni, syna fotografa, stanowią dziś ważną część bazy ikonograficznej ośrodka. Od wernisażu Wielkiej Księgi Miasta wiele z nich zdobi ściany Ośrodka „Brama Grodzka – Teatr NN”, który sprawuje pieczę nad zbiorami i pielęgnuje pamięć tego wyjątkowego fotografa. Zdjęcia służą także jako materiał badawczy podczas warsztatów, lekcji muzealnych i wykładów, urządzanych przez ośrodek.

Osoby zwiedzające Bramę Grodzką nie pozostają obojętne wobec tych fotografii. Nie inaczej było z drezdeńską artystką Ulrike Grossarth podczas jej pobytu w Lublinie w 2005 roku. Wystawa Bławatne z Lublina oraz obie towarzyszące wystawie publikacje są rezultatem wieloletniego dialogu twórczego drezdeńskiej artystki z pracami Stefana Kiełszni, owocem spotkania dwóch artystów, żyjących w różnym czasie i miejscu.

[2011]

Tekst ukazał się pod tytułem:
Skadrowane dla potomności: Stefan Kiełsznia, fotograf z Lublina
w publikacji Ulica Nowa 3. Stefan Kiełsznia.
Historyczne zdjęcia ulic dzielnicy żydowskiej w Lublinie
,
wydawca Ulrike Grossarth dla Państwowych Zbiorów Sztuki w Dreźnie
oraz Miejskiej Galerii Sztuki Współczesnej w Dreźnie, Lipsk 2011
(publikacja w języku polskim, niemieckim i angielskim)

LiteraturaBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

PrzypisyBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

  1. Wróć do odniesienia Alfabet wspomnień – Stefan Kiełsznia, red. Krystyna Kotowicz, Radio Lublin 1985 rok – audycja radiowa. Wszystkie wypowiedzi oryginalne Kiełszni pochodzą, o ile nie podano inaczej, z tego wywiadu.
  2. Wróć do odniesienia Barbara Odnous, Fotograf zaginionego miasta, [w:] „Karta”, 2000, nr 31, s. 10–15.
  3. Wróć do odniesienia Zdzisław Toczyński, Cynamonowe sklepy Stefana Kiełszni, [w:] „Fotografia” 1985, nr 1, s. 13–17.
  4. Wróć do odniesienia Kiełsznię skazano na mocy paragrafu z 13 czerwca 1946 roku, pod zarzutem współpracy z bandą „Uskoka”, wchodzącą w skład nielegalnej organizacji WIN (Wolność i Niezawisłość).
  5. Wróć do odniesienia Dr Symcha (Binem) Wajs (1911–1999) był działaczem środowisk żydowskich Lublina i Warszawy. Napisał kilka książek na temat życia społeczności żydowskiej w Lublinie, najważniejsza to Fakty i wydarzenia z życia lubelskich Żydów (napisana wspólnie z żoną Karoliną), opublikowana w 1997 roku. Zainicjował powstanie w 1962 roku Komitetu Budowy Pomnika Ku Czci Żydów Lubelskich. W 1987 roku uroczyście otworzył założoną z jego inicjatywy Izbę Pamięci Żydów Lubelskich w lubelskiej synagodze Chewra Nosim. Fundacja Shalom Chachmej Lublin nosi jego nazwisko. Symcha Wajs zmarł w 1999 roku. Został pochowany na warszawskim Cmentarzu Żydowskim przy ulicy Okopowej, jednej z największych nekropolii żydowskich w Europie, do dziś czynnej.