Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

Zmotoryzowane Odwody Milicji Obywatelskiej (ZOMO)

Oddziały Milicji Obywatelskiej służące do „likwidacji zbiorowych naruszeń porządku publicznego”, często wykorzystywane przez władze komunistyczne do tłumienia strajków i demonstracji. Funkcjonariusze ZOMO wsławili się szczególną brutalnością akcji pacyfikacyjnych w czasie stanu wojennego. Liczba ofiar śmiertelnych działań tej formacji szacowana jest na 40, z czego znaczną część stanowią osoby skatowane na śmierć.

Oddział ZOMO blokujący przejazd na Krakowskim Przedmieściu w Lublinie
Oddział ZOMO blokujący przejazd na Krakowskim Przedmieściu w Lublinie (Autor: Mirosław, Jacek (1944- ))

Spis treści

[RozwińZwiń]

Geneza ZOMOBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

W czasie buntu przeciwko władzy komunistycznej w Poznaniu w 1956 roku wyszło na jaw, że oddziały Milicji Obywatelskiej i wojska nie są przygotowane do tłumienia zamieszek na większą skalę. W czasach stalinizmu partyjni decydenci byli pewni, że tajne służby są w stanie sterroryzować społeczeństwo na tyle, by nie doszło do masowych demonstracji. Gdy w Poznaniu robotnicy nie tylko wyszli na ulicę, ale także chwycili za broń, władze komunistyczne zdecydowały się stworzyć oddziały MO, przeznaczone do tłumienia takich zajść.

W grudniu 1956 roku, decyzją Rady Ministrów, stworzono podstawę prawną do działania ZOMO. W następnym roku rozpoczęto formowanie oddziałów. Nowa formacja miała być przeznaczona do szybkiego reagowania (stąd nazwa Zmotoryzowane), skoszarowana, niepełniąca stałych zadań policyjnych (stąd nazwa Odwody) i podporządkowana dowództwu Milicji Obywatelskiej. Początkowo przewidywano dla niej 6600 etatów, ale ta liczba została szybko przekroczona.

Działalność do 1980 rokuBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Po raz pierwszy ZOMO pojawiło się na ulicach przed wyborami w 1957 roku – pod bronią, w wojskowych samochodach. Była to demonstracja siły ekipy Gomułki, mająca spacyfikować społeczeństwo przed głosowaniem. Nowa formacja została użyta do stłumienia protestów po zamknięciu tygodnika „Po Prostu”. Wtedy to z rąk zomowców zginęły dwie pierwsze osoby. Kolejne większe starcia ZOMO z demonstrantami miały miejsce w marcu 1968 roku. W czasie tłumienia protestów studenckich milicjanci brutalnie bili młodzież, nierzadko kobiety, co okryło formację złą sławą. Władze były bardzo zadowolone z efektów użycia ZOMO, wyposażając oddziały w coraz nowocześniejszy sprzęt, między innymi w słynne tarcze ochronne.

W 1970 roku w czasie protestów w Gdańsku siły ZOMO nie wystarczyły do stłumienia zamieszek. Zdeterminowani robotnicy, demonstrujący przeciwko podwyżkom cen żywności, nie dali się rozproszyć. W starciach ulicznych ZOMO zostało zmuszone do wycofania się, demonstranci zaś podpalili Komitet Wojewódzki Partii. Władze, chcąc za wszelką cenę stłumić protesty, wprowadziły na ulice wojsko, co dodatkowo pogorszyło sytuację. Doszło do użycia broni palnej, padły liczne ofiary śmiertelne. W walkach ulicznych ze zdesperowanymi robotnikami zginęło też kilku funkcjonariuszy milicji, a kilkudziesięciu zostało rannych.

Po wydarzeniach Grudnia '70 władze podjęły decyzję o wyposażeniu ZOMO w nowocześniejszy sprzęt, a także znacznej rozbudowie formacji. Sformowano nowe oddziały nazwane Batalionami Centralnego Podporządkowania. Kierowano do nich poborowych w ramach odbywania obowiązkowej służby wojskowej. Do końca lat siedemdziesiątych liczebność ZOMO powiększyła się niemal dwukrotnie.

W czasie protestu robotników w Radomiu i Ursusie w 1976 roku demonstracje były rozpędzane przez zomowców wyposażonych w pleksiglasowe tarcze i armatki wodne zachodniej produkcji. Duża skuteczność tej formacji sprawiła, że była przedstawiana jako wzór dla policji w innych krajach bloku wschodniego.

Lata osiemdziesiąteBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Po sierpniu 1980 roku w wielu miejscach kraju wybuchały strajki i demonstracje, do tłumienia których bardzo często używano właśnie zomowców. Najtrudniejsze zadania stanęły przed milicją, gdy 13 grudnia 1981 roku wprowadzono stan wojenny. Oddziały ZOMO zostały użyte do pacyfikacji zakładów pracy, w których robotnicy protestowali przeciwko władzy Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON). Funkcjonariusze często dokonywali brutalnych pobić opozycjonistów. Szczególnie tragiczne w skutkach wydarzenia miały miejsce w kopalni „Wujek”, gdzie pluton specjalny ZOMO otworzył ogień do strajkujących górników, zabijając 9 osób. Wkrótce padły kolejne ofiary – już 17 grudnia funkcjonariusze śmiertelnie pobili Tadeusza Koteckiego, pracownika Politechniki Wrocławskiej. ZOMO szybko stało się powszechnie znienawidzone przez społeczeństwo. Skrót rozszyfrowywano jako „Zwłaszcza Oni Mogą Obić”, a formację nazywano szyderczo „bijącym sercem partii”. Przez cały okres stanu wojennego funkcjonariusze ZOMO wykazywali się szczególną brutalnością i okrucieństwem wobec opozycjonistów i demonstrantów. Do końca stanu wojennego przypisuje się im zabójstwo 25 osób, zabitych z broni palnej, skatowanych na śmierć lub zatrutych gazem łzawiącym.

Na skutek walk ulicznych ze zdeterminowanymi demonstrantami wielu zomowców odnosiło obrażenia, co sprawiło, że pododdziały wyposażono w nagolenniki i kamizelki szturmowe, a także nowoczesne miotacze gazu i opancerzone pojazdy.

Ostatnie działania ZOMO miały miejsce w 1989 roku w czasie obrad Okrągłego Stołu i wkrótce po nich. Milicja rozbijała wówczas demonstrację przeciwników porozumienia.

Siódmego lipca 1989 roku Zmotoryzowane Odwody MO przestały istnieć. W ich miejsce zaczęto tworzyć Oddziały Prewencji Milicji Obywatelskiej (OPMO). Początkowo zmieniła się tylko nazwa i wkrótce ci sami funkcjonariusze wyszli na ulice.

OdpowiedzialnośćBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Po 1989 roku odbyło się tylko kilka procesów byłych funkcjonariuszy ZOMO, oskarżonych o łamanie praw człowieka. Najgłośniejszym procesem była sprawa milicjantów z plutonu specjalnego ZOMO, oskarżonych o zabicie 9 górników w czasie tłumienia strajku w kopali „Wujek”. Po trwającym 28 lat procesie (formalnie zaczął się jeszcze w 1981 roku!) ostatecznie skazano 15 funkcjonariuszy na kary więzienia. Był to jednak wyjątkowy przypadek – w przytłaczającej większości przypadków sprawcy zabójstw z czasu stanu wojennego pozostają bezkarni. Przyczyniło się do tego zacieranie śladów zbrodni i niszczenie dowodów przez organa ścigania w ostatnich latach komunizmu.

„Jaśniejsza strona” ZOMOBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Choć w pamięci społeczeństwa Zmotoryzowane Odwody Milicji Obywatelskiej jawiły się zwykle jako oddziały do brutalnego rozprawiania się z opozycją, to wielokrotnie wykonywały one także inne zadania. Często były to prace mające przyczynić się do wzrostu zaufania do milicji: pomoc w czasie klęsk żywiołowych czy budowa przedszkoli. Pododdziały ZOMO uczestniczyły też w akcjach poszukiwania zaginionych.

Powiązane artykuły

Zdjęcia

Historie mówione

Słowa kluczowe