Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

Ryszard Lenartowicz (1940- )

Wieloletni technik montażysta w Radiu Lublin.

Ryszard Lenartowicz - fotografia świadka historii
Ryszard Lenartowicz - fotografia świadka historii (Autor: Nawratowicz, Marek (1977- ))

Spis treści

[RozwińZwiń]

Dom rodzinny i edukacjaBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Ryszard Lenartowicz urodził się 22 lutego 1940 roku w Lublinie. 

Jest synem Jana Lenartowicza, przedwojennego technika-konstruktora Lubelskiej Wytwórni Samolotów przy ulicy Fabrycznej 26. Jan Lenartowicz jest autorem wielu ciekawych rozwiązań konstrukcyjnych, między innymi uchylanej w locie osłonie tylnej kabiny strzelca. Ojciec Ryszarda Lenartowicza w lutym 1941 roku został aresztowany i zamordowany na Zamku Lubelskim. 

Mama mi opowiadała, że po wybuchu wojny i po bombardowaniu fabryki przez samoloty niemieckie - ale tu trzeba dodać, Niemcy nie bombardowali samej fabryki tylko dookoła, tak, aby jej nie zniszczyć i ją przejąć - ojciec mój poszedł do fabryki i będąc na korytarzu, to już było w czasie tych pierwszych chyba dni okupacji, usłyszał jakieś śmiechy przez uchylone drzwi. Po głosie poznał, że to jego kolega, więc wszedł śmiało do pokoju i zobaczył, że jego bliski kolega rozmawia z Niemcem, i śmieją się. Zrozumiał wtedy, że już przed wojną w fabryce Niemcy mieli swoje, że tak powiem wtyczki i wynosili z zakładu informacje. Ojciec oprócz tego miał laboratorium fotograficzno - chemiczne i projektował oraz wykonywał metalowe tabliczki znamionowe, które do dziś znajdują się na wielu sprzętach i maszynach, ale głównie były umieszczane w budowanych tu płatowcach.

Ryszard Lenartowicz

W 1946 roku Ryszard Lenartowicz rozpoczął naukę w szkole podstawowej numer 7 przy ulicy Narutowicza w Lublinie. Rok później matka Ryszarda Lenartowicza wyszła ponownie za mąż. 

Początek kariery zawodowejBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Jako szesnastolatek, w 1947 roku Ryszard Lenartowicz rozpoczął pracę w prywatnym zakładzie naprawiającym odbiorniki. Zakład mieścił się przy ulicy Wieniawskiej w Lublinie. Ponieważ zapłatą za wykonywaną pracą było zdobycie doświadczenie, szybko podjął decyzję o podjęciu nowego zajęcia. Zatrudnił się w punkcie elektrycznym i napraw telefonów oraz urządzeń telekomunikacyjnych przy ulicy Kowalskiej. 

Jakiś czas tam pracowałem, ale zlikwidowano ten punkt, a jego kierownik pan Roman Halkiew otworzył prywatny punkt. To bardzo zdolny człowiek był i bardzo dobry specjalista. Otworzył prywatny punkt usług telekomunikacyjnych przy ulicy Mariana Buczka, i tam mnie przyjął do pracy.

Ryszard Lenartowicz

Po likwidacji punktu usług telekomunikacyjnych, Ryszard Lenartowicz znalazł pracę przy radiofonizacji Lubelszczyzny. 

Instalowałem głośniki, popularnie nazywane były „kołchoźnikami”, na wsiach. Zresztą w Lublinie, kto nie miał odbiornika, to miał taki głośnik na ścianie.

Ryszard Lenartowicz

Zdobyte doświadczenie ułatwiło mu pokonanie konkurencji i otrzymanie etatu technika-montażysty w Polskim Radiu Lublin.

Praca w Radiu LublinBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

11 marca 1959 roku Ryszard Lenartowicz rozpoczął pracę w rozgłośni Radia Lublin na stanowisku technika montażysty. Pracował w dziale technicznym, którym kierował Lucjan Foryś. 

Kiedy rozpoczynał prace w radiu, zdziwił się, że zakres jego obowiązków obejmuje montaż, ale nie kabli, lecz audycji.

Wyglądało to w ten sposób, że dziennikarz brał magnetofon i robił wywiad. Trwało to 40-50 minut, godzinę, ale na antenie czas jest ograniczony. Z tego trzeba było wybrać 10 minut tylko. Dziennikarze nie zawsze mieli czas i ktoś musiał to montować więc z reguły było tak, że dziennikarz zasiadał w fotelu, palił papierosa, czy niektórzy jak to się mówiło, fajkę i mówi: „Koteczku, to weźmiesz mi tutaj cofniesz, pięć minut do przodu przesuniesz”, „O ten fragment odtąd dotąd to wytniemy” (…) Niektórzy [dziennikarze] sami montowali, a niektórzy ze mną montowali. [Czasem ktoś] dawał mi tam taśmę 20 minut i mówi: „Słuchaj, zmontujesz mi z tego 6 minut. 

Ryszard Lenartowicz

Współpraca Lenartowicza z dziennikarzami radiowymi wyglądała różnie: nieraz realizował wytyczne autora nagrania, innym razem dostawał taśmę z zaleceniem, aby z przykładowych 20 minut zostawić 6. Lenartowicz musiał przesłuchać całe nagranie i wymontować według jego zdania to, co najważniejsze. 

Wtedy przesłuchiwałem najpierw całą taśmę, od A do Z. i później wybierałem te fragmenty, które on sobie życzył. Efekt końcowy był taki, że właściwie to ja tą audycję składałem, a nie on. On, [dziennikarz] tylko firmował, że to jest [jego] audycja. Później oczywiście przesłuchiwał tą audycje, w 99 procentach, bo czasami się zdarzyło, że nie miał czasu, a to już musiało lecieć na antenę. To leciało tak jak zmontowałem, i czułem się dumny z tego powodu, że potrafię [to] dobrze zrobić i zresztą dużo serca wkładałem, żeby [dziennikarz] był zadowolony i miałem satysfakcję, że to dobrze zrobiłem.

Ryszard Lenartowicz

Ryszard Lenartowicz montował materiały dziennikarski na magnetofonach MS-970. 

To były magnetofony MS-970. To były duże magnetofony, (…) Taśma była na krążkach nawijana. Na jednej szpuli na tym krążku, mieściło się tysiąc metrów. (…) To była tylko montażówka, ale magnetofony do odtwarzania były takie same, z tym, że miały dwa talerze, a ten miał trzy. 

Ryszard Lenartowicz

Poza montażem, Ryszard Lenartowicz zajmował się także konserwacją sprzętu. 

Generalnie chodziło, że okresowo trzeba rozbierać te magnetofony i czyścić z kurzu, bo tam było bardzo dużo żelaza. Taśma magnetofonowa pokryta była tlenkami żelaza i było pełno tych tlenków w tych wszystkich zakamarkach w urządzeniach. Trzeba było to czyścić szczoteczką do zębów, często i odkurzaczem żeby to się nie roznosiło. No i później oliwą oliwić silniki.

Ryszard Lenartowicz 

 

W Radiu Lublin Ryszard Lenartowicz przepracował 46 lat. 28 lutego 2005 roku przeszedł na emeryturę. 

Współpraca z Radiem AkademickimBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Ryszard Lenartowicz współpracował z Radiem Akademickim. Dzięki jego działaniom studencka rozgłośnia zyskała nowy sprzęt. 

Współpraca z lubelskimi zespołami muzycznymiBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Ryszard Lenartowicz współpracował z lubelskimi zespołami muzycznymi, między innymi z Minstrelami, o czym wspomina Andrzej Żołnierowicz:

W Minstrelach współpracowaliśmy z pracownikiem Polskiego Radia Ryśkiem Lenartowiczem, który skonstruował nie tylko wzmacniacz, ale dwie potężne kolumny głośnikowe, w których w sumie było sześćdziesiąt małych głośników, plus stworzył chyba pierwszą w Polsce kamerę pogłosową.

Andrzej Żołnierowicz