Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

Narutowicza 16 w Lublinie.

Historia nieruchomości zlokalizowanej w Lublinie przy ul. Narutowicza 16.

Spis treści

[RozwińZwiń]

LokalizacjaBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Numer hipoteczny: 188

Numer przed 1939: Narutowicza 16

Numer obecny: Narutowicza 16

FunkcjeBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Kamienica pełniła funkcję mieszkalną.

KalendariumBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

1902 - Nabycie nieruchomości przez Władysława Koporskiego.

1936 - Ankieta sporządzona na potrzeby Zarządu Miejskiego.

1937 - Zarząd Miejski nakazuje Helenie Koporskiej usunięcie szpecących afiszy z elewacji frontowej kamienicy.

1938 - Remont fasady frontowej.

1946 - Zawalenie stropu.

HistoriaBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Właściciel

W 1936 roku właścicielami byli sukcesorowie Władysława i Ksawery Koporskich: Helena Koporska, Stanisława [?], Bronisław Koporski, Zofia [?]

Dozorca: Piotr Górny.

OpisBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Kamienica frontowa z oficyną i małą oficynką w głębi parceli. Na terenie nieruchomości znajdowały się również drewniane komórki na drzewo i węgiel. Budynki mieszkalne murowane, przekryte blachą. W kamienicy istniało 20 mieszkań. Osiem jednoizbowych z kuchnią, jedno dwuizbowe z kuchnią, jedna trzyizbowa, siedem czteroizbowych, trzy pięcioizbowe, cztery pokoje z kuchnia i klozetem.

Elewacja frontowa sześcioosiowa, trójkondygnacyjna, z symetrycznie rozstawionymi otworami okiennymi. W przyziemiu cokół, wyżej pasy boniowania i sień przejazdowa na osi południowej. Kondygnacja przyziemia oddzielona od kondygnacji pierwszego pietra gzymsem kordonowym. Na drugiej i czwartej osi na wysokości pierwszego i drugiego piętra znajdują się balkony. Oś południowa nieznacznie zryzalitowana, na pierwszym piętrze pokryta boniowaniem, a na drugim okno flankowane pilastrami. Otwory okienne pierwszej kondygnacji umieszczone są w profilowanych opaskach, okna drugiej kondygnacji z trójkątnymi przyczółkami, okna drugiej kondygnacji zwieńczone łukiem odcinkowym i odcinkiem gzymsu. Całość zwieńczy gzyms koronujący.

Fragmenty historii mówionychBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Halina Sołtys

Miałam doskonałą, wspaniałą miałam nauczycielkę [w szkole na Narutowicza 16]. To nie profesorka, bo to szkoła powszechna przecież, ale ona tak umiała dzieci zafascynować tymi opowiadaniami, te wszystkie czytanki, które były dostępne. Gdybym studiowała, to na pewno na polonistykę bym poszła, to dzięki właśnie tej nauczycielce. Nie pamiętam nazwisk tych nauczycieli, nie pamiętam, ale pamiętam, że ona tak fantastycznie omawiała właśnie te lekcje i ona tak umiała to wszystko, że po prostu dzieci były zafascynowane jej nauczaniem. Natomiast miałam nauczycielkę od rachunków, to tak się złościła, bo klasa nic, można powiedzieć, że zależy od nauczyciela, jak klasa – czy będzie umiała, czy nie. Klasa miała same dwóje i ja miałam też dwóję, ona ze złości płakała dosłownie, tak się złościła. Ale baliśmy się tych rachunków jak najbardziej, a najlepsza była właśnie ta polonistka. […] Dzieci biedniejsze sadzali zwykle w ostatnich ławkach. Także pierwsze ławki, te wcześniejsze. Po imieniu zwracali się do [zamożniejszych] dziewczynek, a po nazwisko zwracali się do biedniejszych dzieci. To było takie nieprzyjemne. Te dzieci były takie, można powiedzieć, dyskryminowane. A też były dożywiania tych dzieci. Pamiętam, była taka kawa, taka pajdka chleba, bez masła, bez niczego. Nigdy się kawy nie piło, kawa była też taka nie bardzo słodka. Dzieci nie chciały tego jeść, nie chciały pić. To się nazywało „dożywianie biednych dzieci”. To było takie bardzo nieprzyjemne, ale to w szkole powszechnej. […]

To był stary budynek, Narutowicza 16, tam w głębi. Stare te klasy były i właściwie później to zlikwidowali, jak wybudowali tę szkołę na Strażackiej. Ale to byli już inni nauczyciele, to tutaj było inaczej. Było inne traktowanie. Na Narutowicza była pani Gieysztor, to ona dobrze traktowała dzieci, ona dobrze traktowała.

Aleksandra Świetlicka

Ja chodziłam na Narutowicza, to się nazywało wtedy szkoła powszechna, to była powszechna szkoła nr 9.  […] Koleżanek to nie pamiętam. Wiem, że studentka jedna nas uczyła, bo przychodziła zawsze w czapce studenckiej, to miała czy praktykę, czy coś, w każdym razie studentka, Pani Kawecka się nazywała, Bronisława. Później była taka pani Guzwowa, Guzwa Jadwiga, Krugowa, Pierońska – matematyki uczyła, to wszystko, co pamiętam. […]

To było Narutowicza 16, ten budynek, i tam na parterze i na pierwszym piętrze były klasy. Podwórko było takie, nie za bardzo tam było. Klasa taka jak klasa, drewniane ławki. Wiem, że ojciec mnie zawsze odprowadzał do szkoły, Narutowicza 16.

LiteraturaBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Akta nieruchomości położonej w Lublinie przy ul. Narutowicza 16, APL, sygn. 3218.