Mirosław Derecki - rodzina
Mirosław Jan Stanisław Derecki urodził się 19 lutego 1936 roku w Lubartowie. W wielu źródłach można jednak odnaleźć 19 sierpnia 1936 roku jako datę urodzenia przyszłego dziennikarza.
Do legendy rodzinnej zalicza się przyczyny tego podwójnego datowania, nie wiedząc, czy stało się to z winy lubartowskiego organisty, czy też był to efekt fantazji ojca małego Mirka. Niemniej sam Mirosław Derecki obchodził swoje urodziny zawsze zimą, twierdząc, że „zdecydowanie bardziej pasuje do niego marzycielsko-refleksyjna natura zodiakalnej Ryby niż królewskiego, dumnego Lwa”.
Spis treści
[Zwiń]Rodzice
Ojcem Mirosława był Leonard Derecki, lubartowianin, z zawodu farmaceuta, który prowadził skład materiałów aptecznych oraz aptekę w Ostrowie Lubelskim. Matka, Maria Pic de Replonge, pochodziła z rodziny o francuskich korzeniach. Maria była córką Konstancji ze Skibińskich i Wilhelma Dominika Pic de Replonge, także farmaceuty, którzy mieli jeszcze trzech synów: Jana (najstarszego), Józefa i Edwarda.
Mirek był jedynym dzieckiem państwa Dereckich, którzy po ślubie osiedli w Lubartowie przy ulicy Legionowej. W aptece Leonarda Dereckiego przy Rynku można było dostać – oprócz wyrobów farmaceutycznych – preparaty roślinne i ziołowe. Prowadzenie jej z pewnością nie było łatwym zajęciem, tym bardziej, że wkrótce naprzeciwko pojawiła się konkurencja.
Dziadek Pic de Replonge
Mirosław Derecki był bardzo związany z dziadkiem ze strony matki, Wilhelmem Pic de Replonge, którego w późniejszych czasach często wspominał z wielkim sentymentem:
„Wilhelm Dominik urodził się w 1886 roku na Ukrainie. Po ukończeniu gimnazjum w Białej Cerkwi pojechał do Moskwy, by na tamtejszym uniwersytecie studiować farmację; uzyskał dyplom w 1896 roku. Losy swe na wiele lat związał z Moskwą, zarządzając tam kilkoma aptekami. Później przeniósł się do Śmiły w guberni kijowskiej, gdzie w 1910 roku założył własną aptekę i zorganizował Wytwórnię Chemiczno-Farmaceutyczną. Był jej kierownikiem i udziałowcem. W Lubartowie osiadł w 1920 roku i w niedługim czasie w pobliskich Karczmiskach założył aptekę, którą prowadził do końca życia”.
Wilhelm był prawnukiem Franciszka Pic de Replonge, francuskiego dyplomaty na dworze wiedeńskim, który musiał opuścić służbę z powodu krytyki rewolucji francuskiej. Wyemigrował wówczas do Lwowa.
Dziadek Wilhelm był osobą szczególną w życiu Mirka. Z jego osobą miał związane najpiękniejsze wspomnienia:
„Ulubione chwile z dziadkiem zdarzały się, kiedy ten pozwalał małemu Mirkowi wsunąć się pod jego kołdrę, umościć się przy jego boku i usłyszeć zawsze ten sam początek: Wiesz, miałem kiedyś taki kufer... Na te słowa, chłopca przeszywał dreszcz, nieruchomiał zasłuchany w dziadkową «bajkę». W kufrze bowiem znajdowało się wszystko to, co wtedy pasjonowało małego Mirka: zbroje rycerskie, ułańskie czaka, szable, portret Marszałka Piłsudskiego... Dziadek Wilhelm w ten sprytny sposób uczył wnuka od najmłodszych lat historii i literatury. Dziadek wyciągał ze swego kufra kolejne rekwizyty, a ja zupełnie o tym wtedy nie wiedząc, uczyłem się historii i... języka rosyjskiego. Dziadek uwielbiał recytować Kryłowa i Lermontowa, jeszcze dzisiaj pamiętam spore ich fragmenty”.
Dzieciństwo w Karczmiskach
U dziadków w Karczmiskach, w atmosferze małomiasteczkowej sielanki, mały Mirek spędził większość swego dzieciństwa. Bardzo silnie oddziaływała na niego bliskość wszechobecnej przyrody. Tak wspominał ten czas:
„Pamiętam dotyk świeżo rozmarzniętej ziemi, po której pierwszy raz po zimie biegało się na bosaka, rozgrzany letni piach, ostre, kłujące ścierniska na skoszonych polach i zapachy: kwitnących w ogrodach floksów, margerytek, nasturcji, maciejki”.
Mirek wiele czasu spędzał z wujkami Pic de Replonge, którzy imponowali mu jako świetni jeźdźcy, a do tego żołnierze. Mały Mirek szczególnie upodobał sobie Baśkę – klacz z Karczmisk:
„Baśka nosiła lekko i płynnie, bez wysiłku i z satysfakcją odmierzając nogami kolejne kilometry dróg, dzwoniąc podkowami na wyboistych szosach-szutrówkach, pracując miękko kopytami na rozgrzanych słońcem piaszczystych, leśnych traktach. Była wówczas w swoim żywiole. Nawet mnie, małolata, traktowała w takich okolicznościach opiekuńczo, gdy tkwiłem trochę niepewnie na jej grzbiecie, posadzony w siodle z niefrasobliwym komentarzem: «Niech się przyzwyczaja od małego. Najwyżej spadnie i się potłucze. A jak dorośnie – będzie miał jak znalazł».
Derecki o rodzinie
Mirosław Derecki z pasją genealoga podchodził do dziejów swojej rodziny. Dał tego wyraz w licznych reportażach poświęconych osobom tak z rodziny matki, jak i ojca. Opisał w nich historie z życia członków najbliższej rodziny, m.in. swojego ojca, Leonarda Dereckiego, obydwu dziadków: Stanisława Dereckiego i Wilhelma Pic de Replonge, ale także licznych kuzynów, cioć i wujków...
- Dziennik podróży do Argentyny (1), z cyklu: Weekend wspomnień Mirosława Dereckiego, „Gazeta w Lublinie” 1996, nr 126, s. 5, ilustr. [podróż ojca Mirosława Dereckiego do Argentyny w 1926 roku].
- Dziennik podróży do Argentyny (2), z cyklu: Weekend wspomnień Mirosława Dereckiego, „Gazeta w Lublinie” 1996, nr 131, s. 7, rys. [podróż ojca Mirosława Dereckiego do Argentyny w 1926 roku].
- Żołnierskie szczęście, z cyklu: Weekend wspomnień Mirosława Dereckiego, „Gazeta w Lublinie” 1997, nr 237, s. 5, fot. [Leonard Derecki, ojciec Mirosława Dereckiego].
- Matura 1927, z cyklu: Weekend wspomnień Mirosława Dereckiego, „Gazeta w Lublinie” 1997, nr 120, s. 6, fot. [Marian Derecki, stryj Mirosława Dereckiego; gimnazjum w Lubartowie].
- Pamiątka z Mandżurii, z cyklu: Weekend wspomnień Mirosława Dereckiego, „Gazeta w Lublinie” 1996, nr 120, s. 6, fot. [Stanisław Derecki, dziadek Mirosława Dereckiego, i jego kontrakty budowlane w Irkucku i w Harbinie – początek XX wieku].
- Wielkanoc na ul. Górnej, z cyklu: Weekend wspomnień Mirosława Dereckiego, „Gazeta w Lublinie” 1997, nr 74, s. 5, fot. [święta spędzane przez Mirosława Dereckiego u ciotki Gieni Filipowiczowej w Lublinie].
- Ze sztambucha Gieni, z cyklu: Weekend wspomnień Mirosława Dereckiego, „Gazeta w Lublinie” 1997, nr 231, s. 5, ilustr. [Genowefa Filipowicz, ciotka Mirosława Dereckiego].
- Mr. Philips z Lubartowa, z cyklu: Weekend wspomnień Mirosława Dereckiego, „Gazeta w Lublinie” 1997, nr 80, s. 5, fot. [Ireneusz Maciej Filipowicz, cioteczny brat Mirosława Dereckiego].
- Odlot bocianów. Fryzjer z Karpackiej Brygady, „Kamena” 1970, nr 11, s. 1, 7, fot. [Zygmunt Filipowicz z Lubartowa].
- Szczur Tobruku. Fryzjer z Karpackiej Brygady (2), „Kamena” 1970, nr 12, s. 6, fot. [Zygmunt Filipowicz z Lubartowa].
- Od Beliny do Andersa, z cyklu: Weekend wspomnień Mirosława Dereckiego, „Gazeta w Lublinie” 1992, [„Gazeta na Weekend”], nr 47, s. 4 [Albin Pic de Replonge, wujek Mirosława Dereckiego].
- Miłość szwoleżera, z cyklu: Weekend wspomnień Mirosława Dereckiego, „Gazeta w Lublinie” 1997, nr 244, s. 5, fot. [Edward Pic de Replonge, wujek Mirosława Dereckiego].
- Puszynka, z cyklu: Weekend wspomnień Mirosława Dereckiego, „Gazeta w Lublinie” 1996, nr 75 [!] (powinien być nr 76), s. 6, fot. [Helena Pic de Replonge, cioteczna babka Mirosława Dereckiego, i jej kot Puszynka].
- Puszynka, [w:] Ostry zakręt: Antologia współczesnej prozy, wybór, wstęp, biogramy Matylda Wełna, Lublin 1997, s. 43–47 [Helena Pic de Replonge, cioteczna babka Mirosława Dereckiego i jej kot Puszynka].
- Straż Przednia, z cyklu: Weekend wspomnień Mirosława Dereckiego, „Gazeta w Lublinie” 1997, nr 248, s. 7, ilustr. [Jan Pic de Replonge, wujek Mirosława Dereckiego].
- Baśka, z cyklu: Weekend wspomnień Mirosława Dereckiego, „Gazeta w Lublinie” 1996, nr 87, s. 6, fot. [Józef Pic de Replonge, wujek Mirosława Dereckiego, i jego koń Baśka; pobyt Mirosława Dereckiego u dziadków w Karczmiskach w 1942 roku].
- Baśka, [w:] Ostry zakręt: Antologia współczesnej prozy, wybór, wstęp, biogramy Matylda Wełna, Lublin 1997, s. 38–43 [Józef Pic de Replonge, wujek Mirosława Dereckiego, i jego koń Baśka; pobyt Mirosława Dereckiego u dziadków w Karczmiskach w 1942 roku].
- Rodzinne związki Wincentego Pola, z cyklu: Weekend wspomnień Mirosława Dereckiego, „Gazeta w Lublinie” 1996, nr 108, s. 5, ilustr. [rodzinna legenda o związkach rodziny Pic de Replonge, dziadka Mirosława Dereckiego, z Wincentym Polem].
- Stąd do Suraża, z cyklu: Weekend wspomnień Mirosława Dereckiego, „Gazeta w Lublinie” 1996, nr 93, s. 5, fot. [losy rodziny Mirosława Dereckiego, przybyłej z Ukrainy (Śmiła) na Lubelszczyznę w 1920 roku].
- Święta w Karczmiskach, z cyklu: Weekend wspomnień Mirosława Dereckiego, „Gazeta w Lublinie” 1996, nr 296, s. 7, fot. [Boże Narodzenie 1943 roku; apteka Wilhelma Pic de Replonge, dziadka Mirosława Dereckiego, i dwór Strażyców w Karczmiskach].
- Życie w aptece, z cyklu: Ludzie i medycyna, „Medicus” 1991, nr 10, s. 3–5, fot. [apteka Wilhelma Pic de Replonge, dziadka M. Dereckiego, w Karczmiskach].
- „Zachwycająca piękność” z teatru w Krakowie, z cyklu: Weekend wspomnień Mirosława Dereckiego, „Gazeta w Lublinie” 1996, nr 114, s. 5, ilustr. [Franciszek Pique, prapradziadek M. Dereckiego, i jego córka – Aniela Pique-Szturmowa].
Małżeństwo
W 1972 roku Mirosław Derecki ożenił się z Ewą Mościbrodzką. Ślub był kameralny i miał miejsce w ich ukochanym Kazimierzu Dolnym. Rodzina i przyjaciele dowiedzieli się o tym post factum, otrzymując zamiast zaproszenia – bilet z informacją o zawarciu związku małżeńskiego…
Ewa i Mirosław poznali się jeszcze w okresie studiów – on studiował wówczas weterynarię, zaś Ewa była studentką historii sztuki na KUL. Ewa Derecka tak wspomina ich pierwsze spotkanie:
„Kiedy byłam po pierwszym roku historii sztuki, to poznałam studenta, wówczas wolnego słuchacza Akademii Medycznej, Mirka Dereckigo. Poznałam go przez moją koleżankę, w autobusie. Nigdy nie przypuszczałam, że będę z nim związana przez czterdzieści lat, bo wydał mi się taki jakiś dziwny, właśnie już «przemodelowany», w sztruksowych spodniach, w rozciągniętym swetrze. A ja jeszcze byłam w bluzce koszulowej i granatowej spódnicy. Nie bardzo do siebie przystawaliśmy, co zresztą później ktoś – jak byliśmy już małżeństwem, podsumował: «O, to najbardziej niedobrana para, jaką mi się zdarzyło widzieć». A ja mówię: «Czy wobec tego pan uważa, że ten związek nasz się rozleci?». A on na to: «No nie, ja już tydzień państwa obserwuję i to chyba będzie tak, że pani stwardnieje, a pan zmięknie...». I tak się chyba stało”.
Ewa Mościbrodzka-Derecka była przy mężu do końca, wspierając go przez 25 lat w chorobie.
Opracowała Dominika Majuk
Literatura
Augustowska Anna, Tyle mam jeszcze do napisania, „Gazeta w Lublinie” 1998, nr 25, s. 4 [czterdzieści lat pracy twórczej Mirosława Dereckiego].
Derecki Mirosław, 35 lat i ja, „Kamena” 1979, nr 1, s. 8, portr. [spojrzenie Mirosława Dereckiego na minione trzydziestopięciolecie].
Mitkowska Ewelina, Reportaże Mirosława Dereckiego, UMCS 2001 (praca magisterska).
Mitrut Kazimierz, relacja świadka historii z Archiwum Historii Mówionej Ośrodka „Brama Grodzka – Teatr NN”, nagr. Joanna Majdanik, 2015.
Mościbrodzka-Derecka Ewa, relacja świadka historii z Archiwum Historii Mówionej Ośrodka „Brama Grodzka – Teatr NN”, nagr. Dominika Jakubiak, 2005.
Ziniewicz Iwona, Mirosław Jan Stanisław Derecki – życie i twórczość, Lublin 2007 (niepublikowana praca licencjacka UMCS).