Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

„Kotły”, pluskwy i „Pszczółka” – słownik życia codziennego w Lublinie 1944–1945

Słownik życia codziennego w Lublinie 1944–1945.


 

Spis treści

[RozwińZwiń]

DrożdżeBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Nieoficjalną walutą były drożdże. Edward Osóbka-Morawski wspominał:
Wobec wielkiego zapotrzebowania na drożdże do produkcji „bimbru”, cena ich na rynku była b. [bardzo] wysoka. Nie mając jeszcze wydrukowanej wiernej waluty i małych wpływów podatkowych, nawet rząd posługiwał się drożdżami dla zaspokojenia swojej jakiejś pilnej potrzeby, np. MAP prosił o przydział 50 kg drożdży na kupno drugiej maszyny do pisania. Oto jak ubogie w tym czasie było nasze państwo. Na „bimber” zużywano duże ilości zboża, a wszelkie drastyczne podwyżki opłat monopolowych od drożdży nie mogły powstrzymać ludności od tej szkodliwej produkcji. Za „bimber” kupowano łatwo benzynę, krowy itp. od żołnierzy Armii Czerwonej1.

„Kotły”Bezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Metodę „kotłów” opisała Zofia Leszczyńska: Inną metodą aresztowań, stosowaną bardzo często, były tzw. kotły (organizowane przez NKWD i służbę bezpieczeństwa) w mieszkaniach w sposób jak najbardziej utajony dla otoczenia. Wchodzące tam osoby były zatrzymywane, rewidowane i aresztowane. Podczas trwania „kotła” nikt z mieszkańców nie miał prawa wyjść na zewnątrz, a zatrzymanych wywożono w nocy. Znane są przypadki, że „kotły” takie trwały nie tylko kilka dni, ale kilka tygodni. Często po pojmanych w ten sposób ludziach ginął wszelki ślad. Odnajdywali się dopiero po kilku latach, zwolnieni z radzieckich łagrów2.
Złapani w „kotłach” i obławach następnie byli poddawani śledztwu, w czasie którego stosowano wyszukane tortury, dotkliwe bicie i szykany moralne. Wchodzeniu w „kotły” mogli zapobiegać sąsiedzi. Niejednokrotnie widząć, że coś u sąsiadów się dzieje, sprzątano piwnice z kompromitującyh materiałów lub ostrzegano innych przed pukaniem do obstawionego mieszkania.

PapierBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Tuż po wojnie dotkliwie utrudniał działanie różnorakich instytucji brak papieru. Powszechnie pisano na odwrocie druków pozostawionych przez Niemców3. Gazety, szczególnie „Gazeta Lubelska”, nie były kolportowane na zasadzie wolnego dostępu w punktach sprzedaży, ale poszczególne numery wywieszano w miejscach przeznaczonych do czytania.
Dostęp do papieru możliwy był poza oficjalnym obiegiem. Jan Karol Wende, sekretarz generalny Prezydium PKWN, w liście do Henryka Raabego pisał: Projekt [dekretu PKWN o utworzeniu UMCS – red.] zatrzymuję, choć wnioskuję, że macie trudności z papierem i pisaliście na niemieckiej makulaturze. Nie jest tak źle. Przyślijcie kogoś „pożyczę”, zaofiaruję przyszłemu Uniwersytetowi...4

PluskwyBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Czerwonobrunatne owady, o silnie spłaszczonym, owalnym ciele były plagą Lublina. Przedwojenna metoda zwalczania pluskiew była wyjątkowo czasochłonna, nieprzyjemna i nieskuteczna.
Wraz z dotarciem do miasta amerykańskiej pomocy UNRRA (ang. Administracja Narodów Zjednoczonych do Spraw Pomocy i Odbudowy) zwalczano insekty za pomocą proszku DDT. Pierwsze doświadczenia studentów UMCS w zastosowaniu proszku DDT nie rokowały powodzenia. Dominik Fijałkowski wspominał: W pomieszczeniach było pełno pluskiew. Administracja dawała nam takie proszki DDT. Jeden ze studentów nazbierał do pudełka po DDT sporo pluski ew. Myślał, że one wszystkie zdechną. Na drugi dzień pokazał nam to pudełko. Po otwarciu pudełka okazało się, że te pluskwy zaczęły łazić po tym pudełku, i wcale nie zdychały. Były białe, jakby posypane pudrem białym. Od tamtej pory przestano nam dawać pudełka z proszkiem i nastąpiła wymiana mebli [...]5.

PrzeludnienieBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

W 1940 roku Lublin liczył około 131 900 ludności, w 1943 – około 95 600, w 1944 – około 83 800. W 1945 roku liczba mieszkańców wzrosła do 114 000, po czym rok później spadła do 99 4006. Oficjalne dane statystyczne niekoniecznie muszą oddawać przepływ ludności na przełomie 1944 i 1945 roku, wskazują jednak na migrację ponad 30 000 osób.  
Przeludnienie miasta i problemy mieszkaniowe, dotkliwe zwłaszcza dla ludności napływowej, odnotowane były we wspomnieniach oraz regulowane przez dekrety władzy komunistycznej.
Ze wspomnień Heleny Boguszewskiej: Nie zdawaliśmy sobie sprawy, co to jest, co to znaczy w Lublinie zagadnienie mieszkania. Przecież o wszystko było trudno: o ręcznik, o mydło, o szklankę wody, o siennik do spania, o koc. A cóż dopiero o mieszkanie. Po daremnym oczekiwaniu, chodzeniu, gadaniu, orientujemy się, że o własnym pokoju na dzisiejszą noc nie ma co marzyć7.

Rosjanie w LublinieBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Stereotypowy obraz żołnierzy Armii Czerwonej zachowany w pamięci, streścić można stwierdzeniem: zdobywcy rowerów i łowcy zegarków. Niezależnie od stereotypów, obecność Armii Czerwonej na terenach administrowanych przez PKWN, była uciążliwa dla ludności, jak i sprawujących władzę. Edward Osóbka-Morawski w swoim politycznym pamiętniku zanotował: Armia radziecka b. [bardzo] szeroko interpretuje to pojęcie [trofea wojenne], konfiskując magazyny żywnościowe dla ludności cywilnej, surowce pozostałe w fabrykach, maszyny fabryczne, samochody. Na skutek interwencji w tej sprawie członków PKWN u Stalina, naczelne dowództwo Armii Czerwonej wydając stosowny, rozkaz ograniczyło proceder. W zwalczenie szabru sojuszniczej armii włączyli się kolejarze, którzy niejeden pociąg z trofeami odstawili na boczne i ślepe tory8.
PKWN wprowadził świadczenia wojenne na rzecz Armii Czerwonej i Wojska Polskiego. Najpierw wprowadzono je na zboża i ziemniaki, następnie na mięso, mleko i siano9.

UbraniaBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Problem braku odzieży dotyczył głównie osób, które przyjechały do Lublina. Sytuacja niektórych z nich musiała być trudna skoro w sprawie ubrań dla swoich pracowników interweniował rektor UMCS. W piśmie do przewodniczącego PKWN z 6 listopada 1944 roku prosił o przydzielenie materiału na ubrania oraz zapomogi na ich wykonanie dla czterech pracowników, których stan ubrań był tak fatalny, że uniemożliwiał im występowanie publiczne. Równocześnie rektor Raabe zaznaczył, że stan ubrań większości profesorów był fatalny10.
Innym rozwiązaniem tego problemu były zakupy na targu przy ulicy Świętoduskiej. Tam jednak uszy więdną od zawrotnych cen używanych łachów, przerzuconych przez łokcie przekupniów. 600 złotych kosztowała wypłowiała koszula, 150 złotych – krawat , 1600 złotych – tak zwana „sukienka”, 800 złotych – pantofle dziecięce11.

 

Opracował Łukasz Kijek

PrzypisyBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

1 E. Osóbka-Morawski, Dziennik polityczny 1943–1948, Gdańsk 1981, s. 48.
2 Z. Leszczyńska, Przestępstwa sędziów i prokuratorów w Polsce lat 1944–1956, red. W. Kulesza, A. Rzepliński, Warszawa 2001, s. 139.
3 Powstanie i organizacja Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w świetle źródeł, wybór i oprac. J. Malarczyk, Lublin 1968, s. 26.
4 Tamże, s. 26.
5 [online:] http://biblioteka.teatrnn.pl/dlibra/dlibra/docmetadata?id=42245&from=&dirids=1&ver_id=&lp=1&QI=, [dostęp: 30.09.2013].
6 Rocznik Statystyczny Województwa Lubelskiego 1970, Lublin 1970, s. 15.
7 W stołecznym Lublinie, red. M. Bechczyc-Rudnicka, Lublin 1959, s. 63–64.
8 E. Osóbka-Morawski, Dziennik polityczny 1943–1948, Gdańsk 1981, s. 41–42.
9 Tamże, s. 41–42.
10 Powstanie i organizacja Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w świetle źródeł, wybór i oprac. J. Malarczyk, Lublin 1968, s. 46.
11 W stołecznym Lublinie, red. M. Bechczyc-Rudnicka, Lublin 1959, s. 69.

Zdjęcia

Historie mówione

Słowa kluczowe