Józef Łobodowski (1909–1988)
Poeta nigdy nie umiera całkowicie,
jeśli zostają po nim dobre wiersze
Józef Łobodowski, Poezje
Zaraz obok Czechowicza twórca awangardy lubelskiej. Wiódł barwne życie buntownika i słynął z licznych awantur oraz ostrych wypowiedzi. Wybitny poeta, prozaik, publicysta i tłumacz. W swojej twórczości podejmował wątki Lublina i Lubelszczyzny. Niezrównany piewca Ukrainy, oddany sprawie polsko-ukraińskiej. Z tych fascynacji Wschodem przyległo do niego żartobliwie przezwisko „ataman Łobodi”. W jego dorobku literackim ogromne znaczenie miały przekłady utworów ukraińskich, rosyjskich na język polski. Z drugiej strony jego pobyt w Hiszpanii, gdzie pracował w Radiu Madryt, sprawił, że stał się miłośnikiem tej kultury oraz romansów i ballad cygańskich.
Spis treści
[Zwiń]Miejsce i rok urodzenia
Dzieciństwo
Wczesne dzieciństwo Józefa Łobodowskiego upłynęło w Lublinie. W 1914 roku, po wybuchu I wojny światowej, rodzina przyszłego poety została ewakuowana w głąb Rosji. Do 1917 roku mieszkał w Moskwie, a następnie przeniósł się na północny Kaukaz, osiedlając w Jejsku. Tu rozpoczął naukę w rosyjskim gimnazjum. Niedługo potem, w czasie rewolucji, umarł ojciec przyszłego poety, a w transporcie jadącym do kraju – starsza siostra, Janina.
Posłuchaj>>> opowieści siostry Łobodowskiego
W 1922 roku Stefania Łobodowska wraz z dziećmi, Wandą i Józefem, powróciła do Lublina, gdzie Łobodowski podjął edukację w renomowanym Gimnazjum im. Jana Hetmana Zamoyskiego. W 1928 roku został redaktorem szkolnego czasopisma „W Słońce”. Był to dwutygodnik poświęcony literaturze, sztuce, nauce i życiu, wydawany przez literacko uzdolnioną młodzież tego gimnazjum.
Okres młodości
Studencka droga młodziutkiego „poety-awanturnika” nie trwała długo; manifestowanie radykalnych poglądów politycznych przez studenta pierwszego roku prawa spowodowało usunięcie go w dniu 5 lutego 1932 roku z uczelni.
Lubelska młodzież literacka skupiała się wokół dobrego znajomego poety, Józefa Czechowicza, i kiedy ten w roku 1933 przeniósł się do Warszawy, Łobodowski ruszył w ślad za nim, wynajmując na Powiślu przy Dobrej 9 „wspólny pokój” razem z Henrykiem Domińskim, Stanisławem Piętakiem, Bronisławem Michalskim i Wacławem Mrozowskim.
Pod tym adresem przebywał autor Uczty zadżumionych niezbyt często, gdyż w latach 1933–1934 odbył służbę wojskową w Szkole Podchorążych w Równem („starannie na zagładę sposobiony rocznik” – wyprorokuje w wierszu Rekruci), miał obowiązki redaktorskie w Lublinie, a wreszcie ożenił się z Jadwigą Kuryłło (małżeństwo zostało zawarte w archikatedrze lubelskiej w dniu 1 marca 1938 roku. Związek trwał dwa lata, Łobodowscy nie mieli dzieci) i zamieszkał w innej dzielnicy Warszawy.
„Enfant terrible” Lublina
Łobodowski zapisał się jako najbardziej aktywna postać w środowisku literackim Lublina. To on, na początku lat trzydziestych, założył i przez krótki czas redagował dwa radykalne pisma kulturalne, „Barykady” (1932) i „Dźwigary” (1934–1935). Widzimy go w redakcji „pisma młodej demokracji” „Trybuna” (1932–1934). W okresie przedwojennym największy rozgłos przyniosły młodziutkiemu literatowi dwa zbiory wierszy: Rozmowa z ojczyzną (Lublin 1935, drugie wydanie, Warszawa 1936) oraz Demonom nocy (1936); ten drugi został wyróżniony Nagrodą Młodych Polskiej Akademii Literatury.
W roku 1937 Łobodowski stworzył i wydał Lubelską szopkę polityczną, na krótko wznowił też „Kurier Lubelski”, jako kontynuację gazety z lat 1906–1913. Zaproszony do Łucka przez ówczesnego wojewodę Henryka Józewskiego, założył tygodnik „Wołyń” (1937–1938), poświęcony problematyce ziem kresowych i opozycyjny w stosunku do polityki rządu wobec mniejszości narodowych. Przyjęcie propozycji nie było przypadkowe; Łobodowski miał sentyment do „kraju lat dziecinnych” i od dawna interesował się problematyką ukraińską, potępiając w publicystyce represje władz polskich wobec Ukraińców i propagując pojednanie obydwu zwaśnionych narodów. W tym czasie ogłosił kilka wierszy o tematyce ukraińskiej, które weszły później do wydanego na emigracji tomu Złota hramota. Do tematyki ukraińskiej w latach późniejszych jeszcze wielokrotnie powracał. Uważał się za kontynuatora polskiej romantycznej szkoły ukraińskiej. W gronie przyjaciół zyskał miano „atamana Łobodi”.
Okres wojny
W ostatnich dniach sierpnia 1939 roku rozpoczął Łobodowski swą epopeję żołnierza-tułacza. Wcielony do wojska, walczył pod Wiśniczem, Łańcutem, Bolechowcem. Żałował, że nie bronił Warszawy: „Nie było mnie przy tobie, gdyś padała w gruzy / czarnym pociskom wroga na przestrzał otwarta”. Po kapitulacji przedostał się na Węgry, gdzie przebywał w obozach dla internowanych. Tam stworzył pierwsze wiersze wojenne opatrzone tytułem Z dymem pożarów, które zostały wydane w roku 1941 w nicejskiej Oficynie Samuela Tyszkiewicza.
Łobodowski wydostał się z obozu, przez zieloną granicę przeszedł do Francji i 10 listopada znalazł się w Paryżu. W lutym 1940 roku został aresztowany, następnie zwolniony do obozu dla demobilizujących się wojskowych w Notre Dame de Livron pod Tuluzą. Tam nielegalnie wydawał miesięcznik „Wrócimy” (10 numerów, 60–80 stron każdy, wyszukana szata graficzna), wypełniony artykułami w pasjonujący, ale i trafny sposób omawiającymi sytuację bieżącą. W sierpniu 1941 roku przeprawił się do Hiszpanii, z zamiarem, jak mówił, dostania się przez Portugalię do Anglii, do wojska polskiego, jednak w drodze został zatrzymany („Poezja” 1988, nr 5) i na półtora roku osadzony w więzieniu w Figueras. Po zwolnieniu osiadł na stałe w Madrycie.
Stał się propagatorem polskiej kultury w tym kraju, ogłosił kilkaset artykułów o Polsce i to on właśnie był proszony przez tamtejsze media o opinię w sprawach polskich.
Hiszpania w życiu poety
W połowie lat czterdziestych wydał Łobodowski dwie książki w języku hiszpańskim: Por nuestra libertad y vuestra (Madrid 1945) i Literaturas eslavas (Madrid 1946). Od 1949 do 1974 (źródła podają również, że do 1975 roku) współpracował z sekcją polską rozgłośni Radia Madryt. Polską literaturę wzbogacił o przekłady dzieł pisarzy hiszpańskich: Lope de Vegi, Tirso de Moliny, Celderona de la Barki, Jose Sorillo, Garcii Lorki, San Juana de la Cruz, J.R. Jimeneza i wielu innych. Obywatelstwa tego państwa nie przyjął jednak. „Nie powiem ci: druga ojczyzno, bo ojczyzna to nie weksel wymienny” – pisze.
Był autorem publikacji na łamach pism emigracyjnych, takich chociażby, jak londyńskie „Wiadomości” (prowadził stały felieton Worek Judaszów), „Orzeł Biały”, również paryska „Kultura” i „Zeszyty Historyczne”. Bywał częstym gościem w Paryżu i Londynie, gdzie – zaliczany do grona najpopularniejszych pisarzy – odgrywał istotną rolę w emigracyjnym życiu literackim. Jak się po latach okaże, dożywotni pobyt Łobodowskiego w Hiszpanii pozostawił ślad w tłumaczeniach z poezji hiszpańskiej, które jednak nie będą znane w Polsce.
Emigracja
Józef Łobodowski przeżył na obczyźnie niespełna pół wieku, nie widząc ojczystej ziemi ani matki i siostry. Żył literaturą – z dnia na dzień coraz bardziej, i polityką – coraz mniej. Opublikował jedenaście tomów poezji i siedem prozy powieściowej. W 1947 roku ukazała się Modlitwa na wojnę (Londyn), następnie Złota hramota (Paryż 1954), Uczta zadżumionych (Paryż 1954), Pieśń o Ukrainie (Paryż 1959), Kasydy i gazele (Londyn 1961), Czerwona wiosna (1965), Terminatorzy rewolucji (1966), Nożyce Dalili (1968), Jarzmo kaudyńskie (Londyn 1969), Rzeka graniczna (1970), W połowie wędrówki (Londyn 1972), Dwie książki (Paryż 1984), Mare Nostrum (1986), Pamięci Sulamity (Toronto 1987), Rachunek sumienia (Paryż 1987), Dytyramby patetyczne (Londyn 1988).
Poza wspomnianą już „tetralogią” o dziejach Józefa Zakrzewskiego Łobodowski wydał drugą trzytomową powieść, osnutą także na materiale własnych wspomnień, tym razem z okresu dzieciństwa spędzonego na Ukrainie w burzliwych latach rewolucji i wojny domowej: Komysze (1955), W stanicy (1958) oraz Droga powrotna (1961). Uwieńczeniem jego literackiego dorobku jest zdobyta w 1961 roku nagroda „Kultury”.
O twórczości
Bogaty dorobek poetycki autora Rozmowy z ojczyzną dopiero teraz w tym wyborze zostaje po raz pierwszy udostępniony krajowemu czytelnikowi. Wcześniej jego twórczością zainteresowali się badacze współczesnej literatury polskiej, m.in. w Toruniu – Janusz Kryszak, w Katowicach – Tadeusz Kłak, w Lublinie – Józef Zięba, Ludmiła Siryk i Jerzy Święch, w Krakowie – Ryszard Łużny. Wiele też miejsca poświęcił Łobodowskiemu Marek Zaleski w książce Przygoda drugiej awangardy (Ossolineum 1984) oraz Irena Szypowska.
Okazuje się, że twórczości Łobodowskiego nie można pominąć przy omawianiu problemów poezji polskiej, zarówno drugiego dziesięciolecia międzywojennego, jak i dziejów poezji powojennej. Łobodowski zajmuje w tych dziejach znaczącą pozycję.
Janusz Kryszak tak go scharakteryzował:
„Mówiąc schematycznie Łobodowski jest poetą, którego wyobraźnię cechuje naturalna skłonność do wizyjnego ujmowania rzeczywistości, do transponowania przeżyć na zapisany już w języku literatury zespół stałych wyobrażeń i symboli, które swą aktywność poetycką w dużej mierze zawdzięczają tradycjom romantycznej szkoły ukraińskiej i kulturze Orientu. Mowa obrazów skojarzona z patetyczną retoryką, wyczulenie na zmienny rytm poetyckiej polszczyzny, ekspresywność wyobraźni i jej sensualizm, jednolitość tonacji uczuciowej, znajdująca wyraz w nawrotach stałych motywów, wreszcie tematyczna konsekwencja fascynacji Ukrainą, zapewniły poezji Łobodowskiego osobne miejsce w naszej literaturze. Tak osobne, że wydaje się dziś, zapewne nie bez racji, poetą osamotnionym, nader luźno związanym z głównymi nurtami ewolucji polskiej poezji współczesnej”.
Urzeczeni biologią i historią. Rzecz o Marianie Czuchnowskim i Józefie Łobodowskim. Polska literatura emigracyjna. Materiały z sesji naukowej – 10 czerwca 1981. Lublin 1983.
Przebywając większość pracowitego życia na emigracji, nie stał się znany, jak inni pisarze tworzący na obczyźnie. Wynika z tego fakt, iż poeta w istocie nie dbał o sukces, starał się jedynie wypełniać zadania, do których czuł się szczególnie powołany. Częściej doznawał goryczy zawodu niż satysfakcji, a mimo to pozostał do końca sobą, wierny pryncypiom, których nigdy nie zdradził. Literatura nie była dlań zajęciem, któremu warto poświęcić życie, nie przywiązywał – jak inni – zbytniej wagi do spraw natury formalnej i artystycznej. Obowiązek pisarza traktował raczej w kategoriach moralnych i obywatelskich. Nie znaczy to wcale, by obce mu były problemy sztuki, gdyż często wracał do nich w swojej twórczości. Walczył na wielu frontach, do końca twórczy i aktywny, niesyty nowych bodźców, które w późnym okresie miały wyraźnie odmienić jego twórczość. Zaiste, miał prawo wyznać o sobie: „Nie urodziłem się dla żadnej z ziemskich bitw, lecz ani jednej z nich mi los nie odjął”.
Opracowanie: Anna Rogowska-Mrówczyńska, Aleksandra Zińczuk
oraz udostępnienie domowego archiwum.