Antonina Łopatyńska (1909–1977)
Antonina Łopatyńska z domu Pomorska, ps. „Antoszka”
Od dzieciństwa była związana z harcerstwem. Współpracowała między innym z Danutą Magierską i Marią Walciszewską. Brała udział w organizowaniu świetlic dla tzw. trudnej i bezrobotnej młodzieży. Po odbytych w 1939 roku kursach na wypadek wojny zostało jej przydzielone zadanie organizowania opieki nad dziećmi.
Od początku wojny urządzała z innymi harcerkami punkty wydawania gorących posiłków dla żołnierzy jadących na front, a później zdobywała dla nich cywilne ubrania, ułatwiając w ten sposób ucieczkę. Po przybyciu do Lublina uchodźców organizowała świetlice dla dzieci. Punkty te stopniowo były przekształcane w ochronki, w których opieka nad dziećmi w wieku od 4 do 14 lat była już lepiej organizowana.
Od lipca 1940 pełniła funkcję kierowniczki referatu do spraw opieki nad dzieckiem. Do końca wojny działało w Lublinie 7 ochronek, w których łącznie znajdowało się ok. 1000–1200 osób. Personel w większości stanowiły harcerki. Początkowo pracowały jako wolontariuszki, a później zarabiały 135 złotych miesięcznie (kilogram masła kosztował 165 złotych.) Opiekunki zajmowały się też konspiracją i ukrywały żydowskie dzieci. Łopatyńska uprzedzała harcerki o niemieckich kontrolach, ułatwiała też podnoszenie kwalifikacji. Zachęcała do organizowania nie tylko samokształcenia, ale i ognisk i spotkań towarzyskich.
Dwukrotnie wysyłała też dziewczyny na Zamojszczyznę dla ratowania dzieci z pacyfikowanych wsi. (Mówi się nawet o kilkudziesięciu ocalonych, którzy zostali później w Lublinie umieszczeni w rodzinach zastępczych.) Na jej wniosek RGO w lipcu 1942 roku utworzyło Pogotowie Opiekuńcze dla dzieci ulicy, które działa do dziś.
Łopatyńska zajmowała się też organizowaniem jadłodajni. Zabiegała u Niemców o wydawanie przez nich przysługujących Polakom racji żywnościowych, ale też pozyskiwała wielu ofiarodawców.
Wystarała się też u Niemców o możliwość dożywiania chorych więźniów Majdanka. W 1943 roku zorganizowała dla nich Wigilię. Udało się wtedy przekazać 3500 paczek żywnościowych i 6 beczek barszczu, po 400 litrów każda. W każdym baraku znalazła się też choinka udekorowana przez podopiecznych ochronek.
Po wojnie nie przyjęła propozycji pracy w ministerstwie i organizowania zakładów opieki społecznej w całym kraju. Do końca życia współpracowała z harcerstwem.
Opracowano na podstawie „Zeszytów” wydawanych przez ZHP Chorągiew Lubelska