"Jak Fajwł szukał samego siebie" – premiera spektaklu Teatru NN
Spektakl przygotowany w Teatrze NN.
Wykonanie: Witold Dąbrowski.
Muzyka: Robert Brzozowski.
Reżyseria: Tomasz Pietrasiewicz
Premiera: 27 lutego 2002 roku.
Opis i recenzja
Jak Fajwł szukał samego siebie
to druga część tryptyku Teatru NN powstała w ramach programu Opowiadania historii.
O tym jak Fajwł szukał samego siebie
to zabawna historia chełmskiego chasyda o imieniu Fajwł, który w natłoku codziennych obowiązków odbierających mu czas przeznaczony na studiowanie gubi... samego siebie. Musi więc udać się w świat aby się odnaleźć. Ma w tym pomóc służba u bogatego gospodarza.
Zabawna historia roztargnionego Fajwła – zadufanego i przemądrzałego chasyda jest jedną z wielu historii o chełmskich mędrcach. Pełna specyficznego humoru, wiejskiej gwary i muzycznych motywów żydowskich i polskich stanowi impresję na temat tamtego nieistniejącego już wielokulturowego świata.
Spektakl zbudowany został w oparciu o opowiadanie współczesnego czeskiego pisarza - Leo Pavlata.
Witold Dąbrowski
Opowieści chasydzkie to mądrość i uroda. Czarodziejski wdzięk i humor na granicy absurdu.A przy tym wszystkim uderzająca prostota i klarowność. Pamiętam sprzed lat pierwszą lekturę owianego już mitem Singerowego Sztukmistrza z Lublina bazującego na zaczerpniętym z nich sposobie narracji i pamiętam zadziwienie: przecież to zwykła historyjka o uczuciach, w jakie potrafią się zaplątać ludzie, love story, tyle że z zaginionego, zaprzeszłego świata. Ale z kartki na kartkę odkrywało się drugie dno, ze
zwyczajnościwynurzała się filozoficzna mądrość – losy jednostki osiągały kosmologiczny, porażający wymiar.(...) Przedstawiony premierowo w środę w Cafe Szeroka 28 minispektakl
O tym jak Fajwł szukał samego siebiejest drugim z cyklu planowanego tryptyku – pt.Był sobie raz. Już ekspozycja, przypowieść o worku z duszami, który się przedziurawił nad pewnym szczególnym miastem i tam wysypały się wyłącznie dusze mądre, przywołuje pierwszy z monodramów prezentowany przez Witolda Dąbrowskiego w towarzystwie podbarwiających jego słowa muzyków: tam akordeonisty, tu – kontrabasisty Roberta Brzozowskiego. Aktor – protagonista mruga do nas znacząco: to ten sam Chełm, który znamy z Był sobie raz, z opowieści o Szlemielu wracającym do domu z przekonaniem, iż trafia do jakiegoś identycznego, drugiego Chełma.Ci co opuszczają Chełm / wracają do Chełma / Wszystkie drogi prowadzą do Chełma / Cały świat to jeden wielki Chełm– śpiewa o pępku – przynajmniej w tych historyjkach – chasydzkiego świata. I wiemy już, że przemądry Fajwł, który rano odnalazł wszystko – sztrajmł – futrzaną czapkę z sobolim ogonem, buty, kurtkę – oprócz samego siebie leżącego w łożu, to brat Szlemiela, taka sama poczciwina, której dzieje mogą być mądrą nauczką.