Do szkoły chodziłem ze swoją dwa lata młodszą siostrą niedaleko. Szkoła była na Lipowej pod numerem trzecim, tam, gdzie obecnie znajduje się PZU. Był to ciekawy budynek i bardzo ciekawa szkoła. Bo takich szkół w Lublinie było dwie. Jedna to była właśnie ta – imieniem Jana Kochanowskiego, druga to była szkoła pani Papiewskiej. Natomiast szkoła, do której chodziłem miała 7 klas, bardzo nielicznych, maksymalnie po 15 dzieci. Były to dzieci ludzi zamożnych ludzi na stanowiskach, ludzi znaczących. W mojej klasie wyjątkowo było dużo dzieci oficerskich. Dlatego że Lublin był w okresie międzywojennym siedzibą okręgu Korpusu nr 2 z generałem Smorawińskim, który tak tragicznie zginął w Katyniu w roku 1940. W mojej klasie były dzieci pułkowników, podpułkowników, majorów, kapitanów i ja – syn chorążego lotnictwa....