Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Mira Shuval

Mira Shuval, z domu Hoffer, urodziła się 20 września 1914 roku w Lublinie. Mieszkała z rodziną w domu przy ulicy Nadstawnej 20. Ojciec, Menachem Hoffer, pochodził z Białej Podlaskiej. Zmarł na zapalenie płuc gdy Mira miała 1 rok. Matka Lea, z domu Himelfarb, w wieku 23 lat została wdową z dwójką dzieci - Mira miała starszą o półtora roku siostrę Etel. Aby utrzymać rodzinę matka prowadziła mały sklepik spożywczy, mieszczący się w mieszkaniu przy ul. Nadstawnej 20. Mira już w wieku kilku lat pomagała matce w sklepie. Mama w 1929 roku ponownie wyszła za mąż, za mieszkającego piętro wyżej Szaloma Chodaczka, który był hurtownikiem i handlował drzewem. Po ślubie zamknęła sklep spożywczy, a sytuacja materialna rodziny znacznie się poprawiła. W wieku 39 lat mama urodziła jeszcze jedno dziecko, chłopca Mosze. Mira Shuval ukończyła Szkołę Powszechną nr 24. Była bardzo dobrą i bystrą uczennicą, w związku z czym od wychowawczyni dostała przezwisko „żelazna głowa”. Chciała się dalej kształcić w seminarium nauczycielskim, na co nie wyraził zgody bardzo religijny dziadek. Następnie uczyła się w Gimnazjum Humanistycznym. W młodości Mira Shuval prowadziła bardzo bogate życie kulturalne –uczęszczała na spotkania Zrzeszenia Akademików Żydów, które organizowało referaty, potańcówki i wycieczki. Chodziła też do Kultur-Ligi, gdzie można było czytać gazety i słuchać radia. Należała również do sekcji esperantystów. Po ukończeniu nauki założyła i prowadziła własne przedszkole. W wakacje pracowała jako wychowawczyni na półkoloniach organizowanych przez doktora Herszenhorna. Planowała wyjechać do Francji i studiować na Sorbonie, w czym przeszkodził jej wybuch II wojny światowej. Przed wojną Mira poznała Mosze Wajsmandera z którym zamierzała się pobrać. Po wybuchu wojny i spędzeniu kilku miesięcy pod okupacją niemiecką w Lublinie postanowiła opuścić rodzinę i wyjechać do dziadków, którzy wcześniej przenieśli się z Bielska Podlaskiego do Brześcia. Tam wzięła ślub, dziadkowie kupili jej mieszkanie, zaszła w ciążę i spędziła kilka szczęśliwych miesięcy, które sama określiła jako „pobyt w raju”. Po odmowie przyjęcia obywatelstwa sowieckiego razem z mężem została zesłana w głąb Rosji, do Republiki Komi, gdzie żyli w ciężkich warunkach i pracowali przy wyrębie lasu. Mira pracowała tam również jako opiekunka dzieci w przedszkolu. Po amnestii dla obywateli polskich w ZSRR przenieśli się na Ural. Po zakończeniu wojny wrócili do Polski i nie odnalazłszy w Lublinie nikogo z rodziny zamieszkali we Wrocławiu. Mąż zginął w pogromie kieleckim. Po jego śmierci Mira Shuval wyjechała przez Francję do Izraela. Do Hajfy przybyła w sierpniu 1947 roku, a stamtąd została skierowana do kibucu Mizra, gdzie mieszkała przez 15 lat. Następnie poznała swojego drugiego męża – Dova Shuvala, z którym mieszkała w Hajfie przez kolejne 26 lat. Mąż zmarł w 1988 roku. Po śmierci męża przeniosła się do córki, do Tel Awiwiu. Ostatnie lata spędziła w kibucu Bahan. Mira Shuval miała dwoje dzieci. Syn mieszka z rodziną w Los Angeles. Córka zmarła w 1990 roku.

Mira Shuval - relacja świadka historii

Mira Shuval opowiada swoją historię w sposób żywy i barwny, a mimo zaawansowanego wieku pamięta wiele szczegółów dotyczących życia codziennego, nazwisk sąsiadów i nauczycieli, legend i anegdot. Relacja dotyczy dzieciństwa i młodości w przedwojennym Lublinie. Mira Shuval mówi o swojej rodzinie, ojcu, który zmarł na zapalenie płuc gdy miała 1 rok i o matce, która po śmierci męża musiała ciężko pracować, żeby utrzymać rodzinę. Wspomina mieszkających w Białej Podlaskiej dziadków i rodzinę ze strony ojca, którzy bardzo im pomagali i u których spędzała wakacje i święta w dzieciństwie. Jak sama mówi, jej „rodzina była ogromna”, pamięta swoje dwie prababcie, Batję i Jehudit, dziadków, opowiada o siostrze Etel i braciszku Mojszele. W pamięci zapisał się zwłaszcza dziadek Jehuda Himelfarb i wspólne pisanie listu do naczelnika poczty ze skargą na listonosza, który zostawiał listy w sklepiku zamiast roznosić je osobiście. Wspomnienia z dzieciństwa dotyczą także pracy w sklepie spożywczym matki i Szaloma Chodaczka – drugiego męża matki. Mira Shuval wiele uwagi poświęca tradycjom i zwyczajom panującym w jej dosyć pobożnej rodzinie – zakazie szycia w soboty, obowiązkowi poszczenia w święto Jom Kippur i świętowaniu szabatu podczas którego spożywało się gefilte fisz i chałkę. Mira Shuval prowadziła przed wojną bardzo bogate życie kulturalne. Mówi o Zrzeszeniu Akademików Żydów, Kultur-Lidze, licznych referatach, potańcówkach i wycieczkach w których brała udział. Należała również do sekcji esperantystów, gdzie uczyła się języka, a wiele słów pamięta do dziś. Z relacji możemy się dużo dowiedzieć o działalności doktora Herszenhorna i półkoloniach które organizował w Lublinie, a na których Mira Shuval pracowała w młodości jako wychowawczyni. Opowieść Miry Shuval wzbogacają trzy legendy żydowskie – o rabinie, który w Jom Kippur nie poszedł się modlić, bo usłyszał płaczące dziecko i postanowił się nim zaopiekować, o cmentarzu żydowskim w Lublinie oraz o demonach, które zniknęły, gdy na drzwiach szkoły powieszono mezuzę. Mira Shuval opisuje wybuch II wojny światowej oraz spotkanie z żołnierzem niemieckim na klatce schodowej domu przy ulicy Lubartowskiej 18, po którym zdecydowała się opuścić Lublin. Mówi o przejściu granicy i ucieczce z przyszłym mężem do Brześcia, gdzie wcześniej przeprowadzili się jej dziadkowie. Kilka miesięcy spędzonych w Brześciu, podczas których wzięła ślub z Moszem Wajsmanderem, a dziadkowie kupili jej mieszkanie, wspomina jako „pobyt w raju”. Szczęśliwy czas zakończył się, kiedy odmówili przyjęcia obywatelstwa sowieckiego i zostali zesłani do Republiki Komi. Mira Shuval szczegółowo opisuje wielotygodniową podróż najpierw pociągiem, a następnie statkiem parowym do posiołka w głębi Rosji, gdzie musieli pracować przy wyrębie lasu. Wspomina warunki tam panujące – barak, poród w miejscowym szpitalu, białe noce. Wymienia nazwiska żydowskich rodzin z Lublina, które także się tam znalazły, m.in. Kopelmanów, Lermanów i Goldmanów. Po amnestii obejmującej polskich obywateli na terenie ZSRR rodzina przeniosła się na Ural, a stamtąd po zakończeniu wojny wrócili do Polski. Nie odnalazłszy w Lublinie nikogo z rodziny zamieszkali we Wrocławiu. Mira Shuval z goryczą wspomina spotkanie kolejarza na dworcu w Lublinie, który przywitał ich słowami: „Jeśli jesteście Polakami to was witamy, a jeśli jesteście Żydami to was wyrżniemy”. Dzieli się także wspomnieniem o tragicznej śmierci męża, który wracając pociągiem z Lublina, dokąd pojechał sprzedać dom, zginął w pogromie kieleckim. Opowieść z lat powojennych dotyczy wyjazdu z Polski do Palestyny w 1946 roku, przybycia do Hajfy, życia w kibucu Mizra, ślubu z Dovem Shuvalem i śmierci córki w 1990 roku.

Czytaj więcej

Mira Shuval - relacja świadka historii

Druga relacja Miry Shuval to głównie wspomnienia dotyczące życia w przedwojennym Lublinie. Pani Mira zaczyna swą opowieść od wspomnień dotyczących nauki w Szkole Powszechnej nr 24. Była bardzo dobrą uczennicą, a czytać nauczyła się jeszcze zanim poszła do szkoły. Dzięki temu, podczas wizyty inspektora w szkole, który zauważył jej zdolności, przeskoczyła od razu do klasy wyżej. W pamięci zachowała się szczególnie lekcja matematyki, podczas której, w odróżnieniu od innych dzieci wszystko zrozumiała, a zaskoczona nauczycielka od tej pory nazywała Mirę „żelazną głową”. Mira Shuval wymienia nauczycielki ze szkoły – panią Wajsberżankę, Kiejzman, Dubnicką oraz nauczyciela religii Szapiro. Wspomina również szkolne koleżanki – Rapaport, Giewerc, Majzels, Dornfeld, Dorkę Singer. Opowiada o najlepszej przyjaciółce – Minie Dyner, która mieszkała z rodziną w Bramie Grodzkiej. Mina Dyner nie kontynuowała nauki w gimnazjum. Po skończeniu szkoły powszechnej zaczęła pracować w dwóch sklepach obuwniczych należących do jej rodziny, które mieściły się na ulicy Nowej i Noworybnej. Mira Shuval przypomina sobie przedwojenne piosenki, które śpiewała dzieciom na półkoloniach, opowiada o przedszkolu, które założyła po ukończeniu szkoły. Pamięta również zapachy przedwojennego Lublina – to głównie zapach kwiatów, a zwłaszcza bzu, oraz zapachy w pobliżu targu żydowskiego, który określa jako „specjalny zapach gdzie wszystko się miesza, i mięso, i ryby i owoce”. Wspomina również eleganckie sklepy i cukiernie na Krakowskim Przedmieściu, a zwłaszcza piękne ciasta w cukierni Rutkowskiego. Krakowskie Przedmieście to także spacery, zawsze w eleganckim stroju, jak mówi, „kobiety bez kapelusza na Krakowskim Przedmieściu się nie pokazywały”. Przedwojenny Lublin to także dzielnica żydowska, biedota i ciężkie warunki życia. Mira Shuval opowiada o ulicy Grodzkiej, Kowalskiej i Szerokiej, Nadstawnej, Cyruliczej i Targowej. Pamięta również ochronkę dla dzieci żydowskich oraz ulicę Krawiecką 41. Wiele uwagi w swej opowieści poświęca mieszkańcom swojego trzypiętrowego domu przy ulicy Nadstawnej 20. Pamięta właściciela domu – Zajfsztajna, wielu sąsiadów, dozorcę oraz listonosza. Mówi o chederze, prywatnym domu modlitwy i sali weselnej, które również znajdowały się w tym budynku. Bogactwo szczegółów znajdziemy w opisie tradycji i zwyczajów związanych ze ślubem i weselem żydowskim. Mira Shuval opowiada m.in. o chupie, tańcach, prezentach, wystroju sali, tłuczeniu szklanek, orkiestrze i zabawach w trakcie wesela. W pamięci Miry Shuval zachował się także rabin Szlomo Eiger i jego rodzina, którzy mieszkali w pobliżu, na ulicy Szerokiej, a u którego pracował jej dziadek. Pani Mira pamięta interesujące szczegóły z życia rodziny – romans wnuczki rabina z polskim oficerem oraz drugą wnuczkę rabina, która zakochała się w swoim wujku, najmłodszym bracie swojej matki. Mira Shuval opowiada także tragiczną historię Żydówki, która przeszła na wiarę chrześcijańską i wyszła za mąż za Polaka. Po ślubie rodzice, uznając ją za zmarłą, wyrzekli się jej i przestali utrzymywać kontakty. Później, w czasie wojny, dzieci tej Żydówki, wiedząc o trudnej sytuacji swoich żydowskich dziadków, zanosiły im jedzenie do getta. Złapani przez Niemców musieli biegać po ulicy nago z tabliczkami na szyi, a na koniec zostali zastrzeleni. Wspomnienia z okresu II wojny światowej dotyczą tylko czterech pierwszych miesięcy okupacji, które Mira Shuval spędziła w Lublinie. W relacji mowa m.in. o łapankach, pracy przymusowej. Dokładnie opisana jest postać Szamy Grajera, który współpracował z Niemcami.

Czytaj więcej