O Wołk-Łaniewskich mogę mówić godzinę, ale powiem, że Stanisław Wołk-Łaniewski był tak zwanym sędzią pokoju, takie stanowisko było w czasach rozbiorów Polski, w dziewiętnastym wieku. Był właścicielem Bronic koło Nałęczowa z przyległymi folwarkami, między innymi Leśce, Brześce i obszar ten obejmował również teren folwarku Drzewce, na którym się znajdowały źródła, gdzie obecnie pobiera się wodę Cisowiankę. W tym folwarku za czasów Stanisława Wołk-Łaniewskiego został wybudowany murowany, dwupiętrowy spichlerz. Identyczny spichlerz istnieje w Łańcuchowie, bo też go pobudował Stanisław Wołk-Łaniewski, który...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "Bronice"
Kiedyś była pszczoła borówka tak zwana - nieduża taka pszczółka ciemnego koloru. Później pojawił się gatunek, [którego] z literatury nie znam nazwy, to była taka żółta [pszczoła] pod osę coś takiego [podobnego]. I właśnie te "osy" były takie cięte pszczoły, niesamowicie cięte, ale były bardzo miodne. Kiedyś się mówiło za dawnych czasów, jak wchodziłem w temat [pszczelarstwa], że pszczoły cięte, czyli te mocno żądlące, to są pszczoły miodne, bardzo dużo [produkujące] miodu. To się pokrywało z prawdą, a pszczoły takie...
Po kilku latach, jak zrobił się taki bum na czarną porzeczkę, no to wszyscy czarna porzeczka i czarna porzeczka. Z czym to się wiązało? Z opryskami, z chemią. I z tych dwudziestu siedmiu rodzin zostało mi chyba siedem. Przez zimę się obsypało znowu sześć, została jedna rodzina i znowu zacząłem rozmnażanie. W tej chwili mam dwanaście [rodzin], chociaż niechętnie mam. To znaczy niechętnie w sensie takim, że to dla mnie za dużo. Tak trochę żartem, ale to jest trochę prawdą,...
Natomiast jak ujmuję gniazdo, to trzeba wyjąć ramki, a na wosk mocnym takim szkodnikiem jest mol [barciak większy], tak zwana motylica po pszczelarsku, która to wszystko zniszczy, ale żeby mi nie zniszczyła, to [wkładam] liście i gałązki z orzecha włoskiego i gałązki piołunu między rameczki i jest spoko. Nie podać, to mol wejdzie, zetnie wszystko. Nawet mniej więcej co 2-3 lata odkładam różne takie odrzuty tego wosku. Worek [jak] będzie słabo zabezpieczony i nie będę zwracał uwagi, tylko gdzieś [go]...
Tu [w Bronicach] jestem od kwietnia do końca listopada. Jeszcze w zależności od pogody, bo jak przeszedłem na emeryturę, to moim takim marzeniem było, że pójdę na "Wichurę", tak to nazywam. Na codzień mieszkam w Lublinie, ale idę na "Wichurę", bo to jest budynek, w którym można mieszkać naokrągło: zima, lato i tak dalej. Zrobiłem sobie łazieneczkę tak, że są warunki pozytywne i na "Wichurę" wystarczające. Sauny nie ma co prawda, ale jest prysznic, jest woda, gaz, tak że jest...
Zanim rójka wyjdzie, już jest takie kręcenie i nie leci w ciemno, tylko ma miejsce już ustlalone. Ale zanim poleci w to miejsce docelowe, wychodząc z ula siada gdzieś w pobliżu pasieki, zbiera się cała armia i dopiero choda. Już widziałem, że coś się dzieje, już szykuje się rójka. To chodziłem tam w pobliżu i co 10-15 minut patrzyłem. W tym roku cztery rójki mi wyszły, dzień po dniu. Był dobry miód ten pierwszy, czyli wielokwiat. Zadowolony jestem z tego...
Pracuję na ulu warszawkim poszerzanym. Tych uli mam dwanaście i cztery mam staropolskie. Czym się różni - warszawski poszerzany, jak sama nazwa wskazuje, jest wewnątrz szerszy, czyli automatycznie ramka każda jest szersza. Jest to około 24 centymetrów szerokości samej węzy, natomiast w staropolskim to jest bodajże 18 centymetrów, czyli [są] dużo węższe. Pojemność warszawskiego poszerzanego jest jak u mnie czternaście ramek. Wchodzi [taka liczba] na maksa w gniazdo. Natomiast [do] staropolskiego wchodzi po osiemnaście ramek, ale suma sumarum to jest...
W przyrodzie byłem zakochany i do tej pory jestem. Króliki też trzymałem, a [pszczelarstwo] to jest moja pasja powiedzmy, że od urodzenia i na razie nie gaśnie. Lubię przy tym [pracować], lubię zajrzeć [do pasieki], nie raz jak pójdę i załóżmy chmurka wyjdzie, to się oprę o ul, a tu jest zatrzęsienie [pszczół]. W sadzie mocno jest zalesione i jest tylko taki wylot, jak się patrzy w górę, i tym lejem pełno pszczół [leci]. Mówię: "Kurka bez kasku jest niebezpiecznie"....
Nie podoba mi się też jedna rzecz, że jak ktoś nie jest zrzeszony w związku pszczelarskim, czyli taki załóżmy pszczelarz jak ja, który doświadczenie ma, nie chwaląc się mam doświadczenie kilku dziesięcioletnie, ale do związku się nie zapisuję, bo [przez moje] dziesięć czy piętnaście uli nie ma sensu. Związkowiec płaci na przykładzie Apiwarolu, czyli tego [preparatu] do warrozy, 15 złotych, ja płacę 55 złotych - to jest kolosalna różnica. No pomijając, że ja mam mało, związkowiec ma dużo pszczół. Druga...
Zawsze się śmieje z rodzinki mojej, że wszyscy uczuleni na jad, a na miód nikt. Syn jest dobry w tym, ale jest właśnie uczulony na jad i zaraz obrzęk mu się robi. Teraz brałem wiosenny miód, to małżonka mi pomagała. Była właśnie przy odsklepianiu tych rameczek. Jak wspomniałem, że mam tę jedną rodzinę mocno ciętą. Podszedłem do tego ula w pierwszym rzędzie i być może [był to] błąd, niesamowicie żądliły. Fakt faktem jeszcze troszeczkę wrócę, że odpowiednia pogoda musi być,...