Pierwsze kontakty miałem przez Darka Dybciaka we wsi Gęś. Potem przez Bernarda Nowaka we wsi Chmiel. W domu rodzinnym Marka Gorlińskiego chyba ze dwie duże pozycje zrobiłem. Tam była fajna taka historia, bo drukowałem w normalnym pomieszczeniu, gdzie zimą było ciepło, choć gospodarze niewiele palili. Pewnego razu podczas drukowania przyszła jakaś sąsiadka. Widziała mnie z kupą papieru, bo strasznie brudziłem w tym czasie, było dużo odrzutów. Marek ją potem przekonał, że to ktoś przyjechał i telewizor naprawiał. Nic się nie...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "Gęś"
Z Darkiem Dybciakiem wsiadaliśmy w małego fiata Arka Gutkowskiego i jechaliśmy drukować do wsi Gęś, do domu Kowalików. Przy kuchni była weranda z dużym stołem – tam stał powielacz, stary model Gestetnera. Darek nadkładał matrycę, puszczaliśmy maszynę w ruch. Po 5-10 stronach matryca pękała, to było przekleństwo. Ja odbierałem papier, składałem. Nie było to zbyt skomplikowane, ale czasochłonne. Najgorsza z tego wszystkiego była jakość druku, niestety nie najwyższa i nie najlepsza. Później dostałem lepszy model Gestetnera – to już było...
Wybuch „Solidarności” zastał mnie na studiach w Lublinie. W sumie to był piękny czas, ale jakoś specjalnie się nie angażowałem, nigdy nie należałem do żadnej organizacji. Zaangażowałem się dopiero po wprowadzeniu stanu wojennego. Już w pierwszych dniach byłem na strajku w Fabryce Samochodów Ciężarowych, ale tylko przez jeden dzień, bo nas wysłali z matrycami, w których nie wiem co było, do Lubelskich Zakładów Naprawy Samochodów. Z kolegą z KUL-u zanieśliśmy to i wróciliśmy do domów. W czasie rozbicia strajków mnie...