Ja nie jestem pewny przede wszystkim, gdzie oni zostali zamordowani. Był taki czas, że ja szukałem mojego brata, dlatego że pani Bogenowa mówiła mi, że moja mama parokrotnie próbowała brata w Wilnie jeszcze przeszmuglować na stronę aryjską, że ona sama widziała, jak moja mama postawiła tego małego na oknie, po drugiej stronie była już strona aryjska, pokazywała na tego małego i trzymała w ręku jakieś pieniądze. Więc próbowała go jeszcze ratować. Czasami tak sobie myślałem, że może on gdzieś żyje,...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "Wilno"
W [19]56 roku w czasie wakacji – ja miałem trzynaście lat – pojechaliśmy do Wilna, bo wtedy można było jechać, w [19]56 roku po raz pierwszy pozwolono jechać do najbliższej rodziny. Mój ojciec tam miał brata rodzonego, jeszcze mama żyła ojca. Nie jechało się jeszcze tutaj na Kuźnicę, tylko przez Baranowicze trzeba było jechać. W dni parzyste pociągi szły w jedną stronę, w nieparzyste szły w drugą stronę, więc jak coś nie wyszło, to trzeba było całą dobę czekać na...
historia - Rzeczpospolita Pszczelarska; pszczelarstwo; Surdacki, Stanisław (1914-2003); Surdacki, Ignacy (?- 1935); rodzina Surdackich; Surdaccy (rodzina); nauka pszczelarstwa; dwudziestolecie międzywojenne; Bęczyn; Urzędów; Dzikowski, Błażej (?-1940); pasieka Błażeja Dzikowskiego w Urzędowie; Państwowa Średnia Szkoła Rolniczo-Leśna w Żyrowicach; Żyrowice; Mościcki, Ignacy (1867-1946); matura; służba wojskowa; Tomaszów Lubelski; Demianowicz, Antoni (1897-1980); Jasiński, Stanisław (1900-1984); Wilno; praca instruktora pszczelarstwa; Lublin; II wojna światowa; wojna obronna 1939; Armia Czerwona; niewola radziecka; ucieczka z niewoli radzieckiej; konspiracja antyhitlerowska; Bataliony Chłopskie; pasieka Stanisława Surdackiego w Urzędowie; pszczoły;...
[Kiedy] wybuchła wojna to myśmy tylko z tej Zielonki obserwowali jak płonie Warszawa. Przed nami roztacza się panorama bitwy powietrznej. Nasze samoloty, dwójkami, latały naokoło, patrolowały, czekając na ewentualny nalot niemiecki. To była niedziela chyba, był nalot na Warszawę, słychać było i widać było już łunę pożaru, paliła się Warszawa, a tu przed nami latały dwójkami samoloty polskie i w pewnym momencie zaatakowały wracające znad Warszawy samoloty niemieckie i pojedynczy samolot niemiecki, wdał się w walkę z naszymi i spadł...
Postanowiliśmy uciec z getta – ja, moi dwaj bracia i mąż mojej siostry. Młodszy brat, młodsza siostra i siostra, [której mąż uciekał ze mną] zostali w domu. Przybyliśmy nad Bug, tam była granica terytoriów okupowanych przez Niemców, a z drugiej strony były wojska radzieckie. W nocy [przeprawiliśmy się na] drugą stronę Bugu. To nie była taka prosta rzecz, strzelali do nas z tej strony i z tamtej strony, ale dobiliśmy [do drugiego brzegu]. Tam żołnierze radzieccy łapali tych ludzi, którzy...
Przedstawię tę drugą rodzinę od strony mojego ojca, Mieczysława Butowicza. Adam Butowicz, czyli ojciec mojego ojca, a mój dziadek, ożenił się z Aleksandrą z Drabowiczów. Rodu szlacheckiego, ale biedni byli, nie ma co ukrywać. Na Wileńszczyźnie wybuchały często powstania przeciwko Rosji, przeciwko temu ujarzmieniu, że nie możesz być Polakiem. W jednym z takich powstań zginęli rodzice mego dziadka Adama. W bogatszych domach często były obszerne piwnice i tych powstańców, rannych niedobitków, [tam] znoszono. Piwnice zalano wodą i zgładzono w ten...
Urodziłam się dziesiątego kwietnia [19]39 roku we wsi Punżanki, tak opiewa metryka chrztu świętego. Czyli parę miesięcy przed wojną. Jeszcze w wolnej, tej normalnej, że tak powiem, Polsce. Wojna się rozpoczęła we wrześniu. Ja miałam wówczas pięć miesięcy, brat miał siedem lat. I któregoś dnia mama - jak to kobieta, kobiety ponoć wyczuwają sytuację, jeżeli coś zagraża - postanowiła, że zrobi swoim rodzicom niespodziankę. Niecałe trzydzieści parę kilometrów od Wilna [jej] rodzice mieli swoją posiadłość, trzydzieści hektarów ziemi i swój...
Pamiętam taki wypadek, że tatuś nam obiecał, że nam zafunduje lody, ale chodziło o lody w restauracji, nie takie na patyku. I szliśmy w tym kierunku. Bo mieszkaliśmy na przedmieściu Wilna, a szliśmy do centrum. I zbierali ludzie na samolot. Chyba spodziewali się wojny, ale wojsko nie było dobrze uzbrojone, więc społeczeństwo fundowało samolot. I tatuś tak nakierował rozmowę, że my zamiast na te lody daliśmy do puszki na samolot. Potem miał wyrzuty sumienia i słyszałam jak zasypiałam mówił do...
Nazywam się Ludwik Paczyński, urodziłem się w roku, kiedy odszedł wielki Marszałek, w kilka miesięcy potem, 15 sierpnia. Mama moja twierdziła zawsze, że po pierwsze to było święto Najświętszej Marii Panny, po drugie Cud nad Wisłą, po trzecie to były urodziny Napoleona, a po czwarte ja się urodziłem przecież! Ja się urodziłem w alei Róż w Wilnie, do tej pory jest ten budynek kliniki. I to dziwne, że przede mną urodził się mały Makojnik, syn scenografa wileńskiego, [który] potem po...
Jestem Janina Rutkiewicz, z domu Niedziela. Urodziłam się 1 stycznia 1926 roku w Lublinie. Mieszkałam razem z rodzicami przy ulicy Narutowicza 40. W czasie tego pobytu uczęszczałam do szkoły. Pierwszą klasę skończyłam [w szkole podstawowej imienia] Konarskiego, a później już Urszulanki, tam i gimnazjum skończyłam. Maturę robiłam u Dobrzańskiego, w gmachu [liceum] Zamojskiego. To była przyspieszona [matura], bo mnie się bardzo spieszyło. Później studia w Poznaniu na Akademii Handlowej obecnej Wyższej Szkole Ekonomicznej. No i powróciłam do Lublina. W międzyczasie,...
Ojcu jako byłemu żołnierzowi zaproponowano zamieszkanie na kresach wschodnich, chodziło o tzw. kolonizowanie. Wychowałem się więc w środowisku młodzieży i dzieciarni białoruskiej, potem w Wilnie, w domu na przedmieściach. Wilno było mieszaniną kultur i narodowości. W tym samym domu, w tej samej klatce schodowej mieszkała Rosjanka z bratem, z dawnej carskiej urzędniczej kadry, niżej pod nami byli też prawosławni, którzy mięli dwie córki, jedna śliczna jak stworzenie boskie, a druga jak nieboskie stworzenie brzydka. Ta śliczna poderwała Niemca i mięli...
Każdy wiedział, że tam Żydzi idą na śmierć. To znaczy pierwszymi tam rozstrzelanymi to była młodzież polska, uczniowie gimnazjum św. Augusta i Jezuitów. Od razu - jak to młodzież - założyła jakieś organizacje. Nie wiem, tego nie znam. W każdym razie taka kobieta przynosiła nam właśnie z Ponar jajka, śmietanę, mleko cały nabiał. I ona właśnie opowiadała co się tam dzieje. Z tym, że Polaków to wieźli samochodami. Natomiast Żydów to prowadzili. Ci Żydzi szli godzinę, bardzo długo, bo: „Żydów...