[…] zawsze to było takie przysłowie, że z życzeniami w wigilię powinien przyjść mężczyzna, a nie kobieta, bo nie będzie się wiodło, że jak przyjdzie kobieta. A żeby nawet nie przyszła coś pożyczać, bo też tego, że wigilia to już takie święto było, prawda, i tak każden szanował to. […] U nas też właśnie był taki zwyczaj, że owiązywało się po wigilii ten, drzewka, żeby rodziło, słomą, albo jakimiś tam papierami i, ale powrósełko się robiło z, ze słomy. Nie...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "Zakręcie"
[…] najśmieszniej było jak na Szczepana gdzieś tam się na wsi cie, było cielak jakiś i panny. Jak gdzie panienki były to chłopcy brali tego cielaka tam za, coś tam obiecali temu gospodarzowi, że mu pomogą i brali cielaka i prowadzili tam gdzie dużo panienek jest. I jak najgorzej, bo cielak to jest przestraszony, napaskudził i on [śmiech] to było tyle śmiechu i złości, bo one się złościły te dziewczęta, że właśnie przychodzą z cielakiem do nich i w ogóle.
No, do żniwa wstawało się wcześnie, o czwartej rano i szło się bo, no przeważnie się do dwunastej, żeby później ze dwie godziny odpocząć, bo to było najgorzej gorąco. Nie było przesłanych, teraz zegary są przesuwane, a kiedyś, no zależało od dnia. Inny raz to się, no jak trzeba było dokończyć te żniwo, prawda, czy kosą, czy sierpem, no to już się kończyło, żeby ten zagoneczek już nie został, żeby go nie wracać, bo zależy kto miał. Jak było, był...
No, to wianuszki, na zielną, prawda. Więc mięta, pokrzywa, takie zioła z lasu, grzmotnik jakiś tam, ja nie pamiętam nazw, ale prawda, musiała być pokrzywa kwitnąca przykładowo i mięta też żeby ten, no i robiono z, tego, z rumianku. Więc te wszystkie zioła co w domu można i dużo też chodziło się do lasu dzień wcześniej żeby nazbierać jeśli był las blisko. A jak nie to się kupowało czasem taki wianuszek jeden, bo tam starsze ludzie wili i sprzedawali, no...
Tylko mówili, że chodzą gawędziarze tam jacyś, albo dziadowie tam o, dziad jakiś przyszedł i on opowiadał historie nawet, że spod, że pięćdziesiąt kilometry to się działo, prawda. A skąd on ten szedł? Czasem się przyznawał, czasem nie. Ja byłam za mała, żeby to słuchać, ale słyszałam, że tam coś opowiadał to, czy tamto, że co się działo gdzieś tam, nawet o wisielcach mówili, że jak ktoś naprawdę kogoś tam czy zabił, czy coś no to za to, za karę,...
U nas tutaj na Wieprzem znowuż mówili, że jak poszło się kąpać młoda dziewczyna sama, tam czy z koleżanką, to topielica wciągała. Była topielica taka, że do Wieprza wciągała, że miała takie, wyglądała jak kobieta, miała długie włosy, tylko zawsze zarzucała sobie na twarz. To takie bajki u nas chodziły i każden mówił, mężczyźni nawet mówili, nawet i młodych chłopców u nas tutaj wciągnęła, tak. Mówili, że był, mówi, niby to wir był i tam w miejscu w tym do...
No to najważniejsza była ryba smażona i śledź. A później były pierożki, i uszka, i kasza, i, i groch, no i, no, różne, barszcz, prawda, kapusta, jak była. Różne kapustę robili, prawda. Robili z grzybami, i z fasolką. Była fasolka duża, że się moczyło w miodzie i się jadło. No, no różne to, zależy w którym domu. Znaczy, bo czasem na tej wsi było inaczej, a na tej inaczej. Tak że różne potrawy były, tak że, no mówię, że na,...
A po żniwach wykopki, sianie było, każden był, prawda, no, a najfajniej było jak już były wykopki, bo ogniska i u nas był taki stary dziadek, że kożuch wykręcał odwrotnie. To, co w zimie trzeba było do ciała kożuch, no to miał tak, a jak już w jesieni, latem to odwrotnie wywracał kożuch, kładł i on z nami, z dziećmi tam pasł krowy i zawsze coś nam jakieś bajki opowiadał, w ogóle, ogniska pilnował, bo nie raz chłopcy skakali przez...
[…] była fajna tradycja u nas, że dziewczęta, która nawet nie umiała musiała się nauczyć haftować i pisać pisanki, że jak szła na Wielkanoc święcić je, to musiała mieć przynajmniej najmniej trzy pisanki i pięć, i którego chłopca lubiała, czy chciała to mu właśnie w tej wyszywanej serwetce dawała pisanki. A najgorzej był biedny chłopiec, który nic nie dostał. To był z niego się tak śmieli, on później wstydził się wyjść do kolegów. A dziewczęta to chciały, no. Nieraz chłopiec...
„Słuchaj – mówi – wiesz co? Tutaj na łące – mówi – tam niedaleko mnie – mówi – to tańczą czarownice”. Mówi: „Widziałam ich – mówi - sześć”. Mówi: „I jeszcze jak ktoś jej tam – mówi – wyjdzie o dwunastej w nocy i im przeszkodzi, to – mówi – krzywdę zrobią”. Mówi: „Ale wiesz, co jeszcze? Żebyś o tym wiedziała. Jak nie chcesz, żeby twoje dzieci rodziły dzieci, to konopnymi nićmi pępek zawiąż, to już dziecka nie będzie miała....
[…] na Andrzeja, no to właśnie to różne tam kukiełki robili, to pączki, ale naj, najśmieszniej było, że jak była niedaleko rzeka, bo u nas to do Wieprza kilometr, prawda, ale jak były, tutaj jest za Żółkiew, czy w ogóle, no i dziewczęta robiły te malutkie pączki, żeby i tam wkładały i koraliki, i jakiś pierścionek, czy coś tam, no i później, co pies złapał to prawda, to medalik, to która wyjdzie za mąż tam, takie były wróżby. A najgorzej,...
No były nieraz takie też była tutaj taka niedaleko mieszkała u nas kobieta, która po porostu urzekała. Jak weszła na podwórek, ona może tego nie chciała, ale jak tylko mówiła tak: „Yyych, ale prosię” – ona przeważnie lubiała wchodzić do obory i na cielę, na prosięta patrzeć jak były małe. Zaraz zdechło. Ona odeszła i zaraz zdechło. Że latało zdrowe i o, tego. Tak hyknęła, to ja byłam koło studni, takich boleści dostałam, że się wiłam z boleści. Była taka...