Palono w kościele [ogniska] w Wielko Sobote. Najsajmpierw jest uroczystość paschalna, to znaczy zapalajo wielko świece […] później jest palenie ognia, już od tej świecy zapalajo ognisko, to tarczyne, i to się brało te właśnie niedopalone, wszyscy ludzie co so w kościele, taki kawałeczek jakiegoś patyka właśnie niedopalonego, to się przynosiło do domu […] wsadzało się w strzeche i strzegło od pożaru, pioruna […]
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "Gąsiory"
[Dziecku przynoszono] przeważnie słodycze, przeważnie coś słodkiego, przeważnie cukier czy coś żeby miało słodkie życie.[...] też jak do chrztu podawało się dziecko, to już chrzestna konkretnie musiała zanieść właśnie coś słodkiego [...] i koniecznie jakieś ubranko, żeby nie niszczyło ubrań
Ja już byłam taka dziewczynka może z dziesięć lat i przyszli do nas, do taty bo tata mój strzygł chłopów nie, po prostu jako fryzjer. I przyszły z sąsiedniej wioski, to było tak z pięć kilometry do kościoła, bo u nas kościół był we wsi. Nie chodziły chłopy do kościoła tylko sobie co niedziela w karty sobie grały. I tak schodzili się do jakieś domu i tam non stop w karty, zamiast do kościoła to w karty. I tak było...
Tata jak opowiadał jak jechał tam jakiś chłop z młyna i o godzinie dwunastej na jakimś mostku baran leżał ogromny i koń stanął dęba, nie chciał dalej ciągnąć yyy po prostu w ogóle nie chciał jakoś... I ten się dopiero zaczął modlić, zaczął jakieś tam modły odprawiać i po jakimś czasie koń ruszył no i pojechał dalej, ale to się powtarzało nie jeden raz, bo to kilkakrotnie takie zdarzenia były.
[…] jednak [uroki] są prawda, ja nigdy w życiu nie wierzyłam i nic nie wierzyłam i jeszcze drugi taki przypadek. Też kobieta mnie zobaczyła i tak dostałam strasznych boleści na żołądek, że normalnie wiłam się, nic mi nie pomagało i też to wiem, że to był urok na pewno. Dopiero ktoś tam.. moja babcia - to jeszcze było za dziecka - moja babcia zaczęła, wiesz takie umiała zdmuchiwać jakieś tam tego...i coś tam tego i dopiero mi to przeszło, a...
A jeszcze jaki u nas był zwyczaj w naszy wsi, to ja pamiętam jak dziś. Byłam małym dzieckiem, chłopaki, kawalerka, na zapusty tak zwane, na kusaka, kawalerka robiła koło od wozu, takie normalne, takie żelaźniaka, umocowywała na jakiejś takiej osi, robiły parę – chłopa i babe, w portkach ubrany chłop, baba normalnie w spódnicy, ale bardzo elegancko ubranej sukience, jakiejś tam balowej. I to było ze słomy zrobione, z takiego strzeszaka i na tym kole było, i taki był do...