[...] w Wigilię, to się opasywało słomą, taki się pasek wiło ze słomy, ło taki i to gospodarz boso musiał pójść. […] Poszedł boso i każde drzewko musiał zawiązać. To będzie rodzić obficie. No i tak to jest. Ale jeden tam sąsiad nasz, to było to już pamiętam, nigdy jabłonka nie rodziła, ale ktoś mu doradził: „Ty weź siekier i w wigilie i idź z tą siekierą i powiedz tak: „Jak nie będziesz rodzić, to cię na drugi rok zetne!”I...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "Stary Majdan"
Byłam raz we Włodawie, do okulisty siedziałam w kolejce, ale tam przyszli ludzie dwoje też do okulisty, ta żona była też do okulisty, no i dziecko przyjechali wypisać ze szpitala, bo dziecko leży w szpitalu już tyle dwa czy trzy tygodnie i przywiązują dziecko do łóżeczka, bo dziecko taki ma strach, bo i się tak. I tak łopowiadają mnie to i tam inne panie słuchają […] Ja słucham, słucham i mówie do tej pani […] pani, mówie ja, to dziecko...
Moja mama to umiała zamawiać, nie powiem że nie. To do niej dużo ludzi przyjeżdżało. […] przychodziła do mojej mamy, bo ją wiater trącił, taki wir, jak lata, i tak na niego naszła, czy na nią naleciał, bo ten wir jak lata to wie pani. I ten wir naleciał, wykrzywiło ji buzie mocno. I ona wiedziała, że ta Gusika, to była Gusowa, dała mamie, i ona przyszła i mówiła może ty masz, bo zobacz. Ślina jej bez przerwy z buzi...
Wode, jak wykompali dziecko, to babcia mówiła, ja tam nie wiem, to broń Boże na droge nie wylewać, bo ludzie będą chodzić i to dziecko będzie całe życie pod nogami, to tak mówiła, to wiem dokładnie, bo to pamiętam, jeszcze to mama to mnie mama mówiła: „Pamiętaj dziecko chuć na droge wody nie wylewaj!”
[…] to słyszałam, jak opowiadali, że Matka Boska ukazywała się na lipie i później tam zrobili jakiś ołtarzyk, ale to było bardzo dawno […] No i ten kwiat, to jako napój przeciw kaszlowy, przeciw przeziębieniowy. To i ja to teraz robie. Narwę sobie tych kwiatków, w cieniu trzeba ususzyć, w cieniu, bo na słońcu, to one bezwartościowe zostaju, a w cieniu się ususzy ładnie i potem sobie herbatki robie na zime.
No to drzwi to się otwiera i teraz jak gospodarz czy gospodyni umiera, do obory do dobytku, żeby już krowy przykładowo wiedzieli, że gospodarz. A jakby przykładowo ktoś miał pszczoły, to gospodyni musiała podejść do ula i stukała w ul, że gospodarz już odchodzi. [...] w jeden, do jednego tak pukała. [...] to widziałam nawet nie tak dawno u nas zmarł taki, co miał dużo pszczół, to ta gospodyni podchodziła i pukała do tych pszczół, to ona już tak bardzo...
[…] wianuszki, to służyły jak czasem wymiona krowom puchną, to trzeba było napar robić z tego, abo jak się krowa ocieli, nie, to trzeba było nakruszyć z każdego wianuszka troszeczkę i święconej wody, i wlać do tej wody i pierwsze picie dać krowie z tymi wianuszkami.
[…] wychodzimy już po procesji, to się łamie gałązkę, dwie czy trzy, ile kto tam chce, przynosi się do domu, troszkę trzeba wsadzić w pole, tam gdzie zboże, to grad nie zbije – takie były przesądy. To wkiej były słomiane strzechy, teraz już nie ma tego dachu, to ja sobie za strzechę wkładałam, żeby jak burza idzie nie strzeliło czasem w ten dom, bo to różnie przecież się zdarza. To ja sobie tam wkładam. Przecież i palmę włożyłam teraz, bo...
No gdzieś tam coś opowiadali, że z dębu liście to lecznicze byli, ale ja to tego nie wiedziałam, tylko ja mówie, co tu ktoś mówił niedawno. […] to mówili, że tak lecznicze dęby, nawet i te żołędzie też są z widłami, te widły wyłuskać i gotować, czy coś tam, to też coś tam działali, ale co to ja nie powiem, tego nie robiłam i nie wiem.