Najbardziej Żydów pamiętam, jak Niemcy ich z Radzynia wieźli, furmanki jechały i całe rodziny, taki transport, nie wiem, jak to nazwać. I ich do Międzyrzeca wszystkich kierowali. To jest 27 kilometrów, oni na furmankach jechali. Sołtysi nakazywali ludziom, żeby jechali i przewozili. To było konieczne, sołtysi byli upoważnieni do tego. Wójt nakazał, żeby, załóżmy, z Jurek było tyle i tyle furmanek, pojechali do Radzynia po Żydów. Ile tam tych pojazdów miało być, dziesięć, nie wiem tego. I to nie tylko...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "Międzyrzec Podlaski"
8. To nie jest taka prosta sprawa określić kto jest zły, kto jest dobry Trzeba przypomnieć, że Żydzi, w 1939 r., jak weszli Rosjanie, to tzw. bundowcy, ci Żydzi należący do Bundu, witali ich transparentami, ponieważ wierzyli, że Stalin potrafi Żydów uratować przed Hitlerem. Wiemy przecież ile Żydów było w Rosji i ilu współpracowało ze Stalinem. Zresztą zostali zamordowani potem, ale gdzieś tam zaistniała wiara Żydów, tych młodych szczególnie, że komunizm ich uratuje. I oni witali Rosjan transparentami, a katoliccy...
9. Wyjazd z Międzyrzeca Ja zaraz po wojnie wyjechałam do Krzeszowic. Tylko zdążyłam zrobić jedną klasę chyba w gimnazjum i wyjechałam z Międzyrzeca. Zresztą atmosfera była ogromnie przygnębiająca, bo NKWD Polaków, tylu obywateli międzyrzeckich, wysłało do łagrów. Nie było brata, ojciec umarł, była atmosfera jakiejś takiej nędzy powojennej i takiego jakiegoś upadku. Bardzo chciałam wyrwać się z Międzyrzeca po wojnie. I miałam to szczęście, bo przebywałam w Krzeszowicach dwa lata, gdzie znalazłam wspaniałych przyjaciół i harcerstwo, i jakoś się tam...
7. Wszędzie są ludzie dobrzy i źli Trudno uogólniać, ludzie są wszędzie dobrzy i źli. Natomiast jak jest sytuacja sprzyjająca, prowokująca do agresji, to ludzie się przyłączają. Moja siostra opisała, bo ja tego nie widziałam, jak dwóch chłopców, nastolatków, kamienowało Żydówkę, dziewczynę którą znałyśmy. Wyciągnęli ją ze strychu i po prostu kamienowali. Więc były i takie przypadki. Były tzw. szabry –w momencie, jak pustoszały domy żydowskie, no to ludzie rzucali się na te domy i po prostu kradli, zabierali jak...
6. Obława NKWD na ojca i brata Jak weszli Rosjanie w 1944 roku, to w nocy była obława NKWD. Przyszli i zabrali mojego brata i ojca, bo brat miał siedemnaście lat. Był na Majdanku wcześniej, a potem był w AK. Rosjanie zabrali go i wysłali do łagrów. Ojca, ponieważ był starszy, to po jakimś czasie wypuścili. Ale u nas mieszkali Rosjanie, tzn. kwatery musiały być, bo jak Rosjanie weszli, no to zajmowali, jak był jakiś pokój wolny. I mieszkał u...
5. Cały rynek w Międzyrzecu był wypełniony klęczącymi Żydami Przedtem przeżyłam rzecz bardzo tragiczną, kiedy wysłano nas - mnie i moją siostrę starszą, mama wysłała gdzieś do sklepu, na rynek, po chleb. I nagle patrzymy - cały rynek wypełniony klęczącymi, siedzącymi Żydami. I co jakiś czas stał Litwin, szaulist, Niemiec, ale było ich bardzo niewielu, może czterech, pięciu. A cały rynek był wypełniony Żydami. I to była właśnie ta eksterminacja, prowadzenie Żydów na dworzec, ładowanie do wagonów i do Treblinki....
4. Istniał tzw. „łapacz” - Polak, który współpracował z Niemcami Wiem, że były bombardowania i że babcia, która była osobą niezwykle pobożną, nawet powiedziałabym dewocyjną, to klęczała przed obrazem, przed lampką i modliła się, bo były bombardowania. Ale specjalnie tego nie przeżyłam jako koszmar jakiś. Natomiast pamiętam 17 września, jak weszli Rosjanie. Przez bardzo krótki czas, bo to był ten okres, kiedy Rosja zajęła aż po Międzyrzec, ale szybko się wycofali. I było moje zadziwienie, bo mieli karabiny na sznurkach....
3. Początek wojny Wiem, że były bombardowania i że babcia, która była osobą niezwykle pobożną, nawet powiedziałabym dewocyjną, to klęczała przed obrazem, przed lampką i modliła się, bo były bombardowania. Ale specjalnie tego nie przeżyłam jako koszmar jakiś. Natomiast pamiętam 17 września, jak weszli Rosjanie. Przez bardzo krótki czas, bo to był ten okres, kiedy Rosja zajęła aż po Międzyrzec, ale szybko się wycofali. I było moje zadziwienie, bo mieli karabiny na sznurkach. To dla dziecka było bardzo śmieszne i...
1. Pejzaże z dzieciństwa i rodzina [Zapamiętałam] przede wszystkim pejzaż, kwiaty, drzewa. Prawdopodobnie, to dzięki mojej matce, która miała naturalne poczucie piękna i wszędzie mnie ze sobą zabierała. Jako bardzo małe dziecko, odkąd pamiętam, może miałam trzy lata, może mniej, to właśnie las i drzewa - takie prawdopodobnie były moje pierwsze doznania zachwytu, które pozostały mi właściwie do tej pory. Przyroda, drzewa, lasy, kwiaty. To jest to, co otacza, co prowokuje mnie do tego, żeby mieć poczucie szczęścia. Rodzice byli...
2. Dawny Międzyrzec Podlaski Jako dzieci biegałyśmy po całym Międzyrzecu, ale specjalnie nie pamiętam jakiś takich kontaktów przed wojną. Właściwie dopiero wojna wyostrzyła moje widzenie, bo człowiek dorastał. Oczywiście rynek, to były sklepy, a właścicielami byli Żydzi. Wiem, że buty kupowano tam, że jakieś słodycze - to wszystko było w rynku. Były synagogi, cmentarz żydowski był naprzeciwko cmentarza katolickiego. Widziało się Żydów, w soboty pięknie ubrane małe dziewczynki. Wiadomo było, że w sobotę słychać śpiewy, widać świece w domach żydowskich,...
18. Chcieliśmy, aby pozostał jakiś ślad po Żydach w Międzyrzecu Jak byłam w Stanach, to poznałam kilka osób, które potem przyjechało do Międzyrzeca. Właściwie cmentarz już nie istniał, zostało tam kilka macew. Ale chodziło nam o to, żeby był pomnik, żeby był jakiś ślad tego, że ci Żydzi mieszkali tam, i że istniała jakaś wspólna sympatia dla tych Żydów wśród Polaków. Myśmy organizowali koncerty i konkursy poezji, literatury żydowskiej. Ale mieliśmy niestety to nieszczęście, że proboszczem był ksiądz antysemita i...
Na pewno w tamtych czasach wybrałbym jeszcze raz zawód szewca. A dzisiaj są inne czasy, może bym się wahał; teraz ludzie wiedzą, że żyją. Lubiłem ten mój zawód; jakbym nie lubił, tobym nie pracował w nim tyle lat. Żebym nie zachorował, dalej bym to robił, do dziś. 73 lata w tym zawodzie pracowałem. 33 lata byłem prezesem, to nie robiłem tego bezpośrednio, ale miałem z szewstwem do czynienia na co dzień. Człowiek po prostu ma zamiłowanie do tego, co robi;...
Jestem szczęśliwy, tylko najgorsze nieszczęście, że mi za wcześnie żona umarła; miałem 60 lat, jak umarła. 5 stycznia minie 30 lat, jak jestem wdowcem i sam żyję. Tylko to nieszczęśliwe, tak jestem bardzo szczęśliwy. Tutaj w Międzyrzecu jest córka i zięć, Bernard. Miałem dwóch synów i dwie córki. Jedna córka mi zmarła 5 lat temu, 58 lat miała; najpierw jej córka zmarła i później ona zmarła. Mam prawnuczkę, co już 18 lat ma, w gimnazjum jest. Teraz druga prawnuczka się...
W 1981 roku poszedłem na emeryturę. Rok albo półtora siedziałem w domu, nic nie robiłem. Żona mi zmarła, zostałem sam i pomyślałem, co ja będę robił? Założyłem zakład w 1983 roku i tam siedziałem, pracowałem do 2008 roku, do końca października. Potem poszedłem do szpitala, zrobili mi operację i już nie dam rady dalej tego robić, rzuciłem wszystko i koniec, ale warsztat i maszyny nadal stoją. To były tylko usługi. Nic nowego nie robiłem, materiałów nie miałem; tylko usługi, reperacja...
Pojechałem do Lublina. Tam na ulicy Bernardyńskiej był Wojewódzki Związek Spółdzielczości Pracy, potem przenieśli ich na ulicę Północną, a później z Północnej na Chopina. Tam zakładałem tę pierwszą spółdzielnię. W Lublinie trzeba było wszystkie dokumenty załatwiać. To był 1949 rok. Spółdzielnia zaczęła dobrze funkcjonować. Zorganizowaliśmy się, mieliśmy mieszkanie wynajęte na ulicy Lubelskiej, było 22 szewców. Dostawaliśmy nakładztwo, czyli nie mieliśmy swojego towaru, tylko nam dawali materiały w Lublinie i tu się robiło buty. Oni je rozprowadzali, a potem nam tylko...
Ludzie różnie się zachowywali. Jeden współczuł, jeden cieszył się, że dobrze się stało. Ciężko określić, których było więcej; byli tacy i tacy. Przeważnie to starzy ludzie współczuli, a młodzi się cieszyli. Młodzież była zdania, że dobrze Hitler zrobił. Przed wojną Żydzi wszystko opanowali, a później już my mogliśmy panować nad tym wszystkim. Rzemiosło, nie rzemiosło, wszystko. Mieliśmy domy – wcześniej to wszystko było opanowane przez Żydów. Dlatego się cieszyli, że dla młodzieży się zrobił raj; starzy współczuli tym Żydom, a...
Po wojnie toczyło się normalne życie; szedł człowiek na warsztat. U mnie pracowało dwóch uczniów, bo w 1944 roku zrobiłem dyplom mistrza – bez tytułu mistrza nie wolno było mieć ucznia, Izba Rzemieślnicza nie zezwalała. Nie mieszkałem tutaj od razu, tylko tu warsztat miałem, mieszkałem na tej samej ulicy Żelaznej, ale na samym rogu. Na początku były tylko zamówienia, nigdzie się nie handlowało, tylko tyle jak przyszedł ktoś i zamówił buty. Miarę się brało i robiło się buty. Ale było...
W lipcu 1944 roku przyszli do Międzyrzeca Rosjanie i wyszli stąd dopiero 17 stycznia 1945 roku. Tu był sztab Rokossowskiego i wszystko było zastawione, całe miasto było zapchane Rosjanami. Rosjanie pozajmowali mieszkania, szkoły, wszystko. Wojsko stało, bo szykowali się frontem, później poszli dalej, na Niemców. Do Warszawy czy do Wisły doszli i w 1944 roku stali na Wiśle, nie pomogli. Ściągali samochody, później ruszyli dopiero i tu stali, ale nikogo nie zaczepiali, nie było problemów z sąsiadami. Jak tu był...
Ludzie rozkupowali domy od Żydów. Jak przyszli Sowieci, normalnie zaczęły urzędy działać, zaraz powstał urząd miasta, burmistrza zaraz powołali. Był taki Oksiuta, rolnik z ulicy 22 Lipca, zaraz cały urząd się w mieście utworzył, sekretarz, kasjer, ten, co był za Niemca i przed przed wojną jeszcze był tutaj. Urząd zaczął pracować i dokumentny nie były zniszczone w Międzyrzecu, a Żydzi wynajdowali swoje własności i sprzedawali. Po wojnie w Międzyrzecu na stałe mieszkało trzech Żydów i jedna Żydówka, tu mieszkali na...
Bardzo dużo ludzi ukrywało Żydów, ale na wsiach, nie tu, w Międzyrzecu. Ci bogatsi Żydzi to się poukrywali po gospodarzach i dużo przeżyło. Taki Lejzur był, Rajchman był, co rowery miał, tylko Sowieci przyszli, już ich nie było widać, później zaraz poprzyjeżdżali ze wsi. Prawdopodobnie Rajchmana ukryła taka Andzia, to była kobieta może 60-letnia, stara panna i ona mu przynosiła jedzenie, pomagała mu. Po wojnie jeszcze pobył tu chyba z pół roku, sprzedał dom i do Ameryki wyjechał.