Brama była i przy bramie taki budyneczek, [kiedy] samochód jechał, to [strażnik] musiał otworzyć, zamknąć. Na przykład kiedy z dożywianiem siostry przyjeżdżały, to też musieli im otworzyć, one się tam wylegitymowały, miały jakiś papier, że im wolno było, ale to same siostry, nie było chłopów. One jeździły końmi i taka beka [była], to nie był wóz, tylko specjalna taka beka na kołach. To duża beka [była], ja sobie nawet nie wyobrażam, ile litrów, może z pięćset litrów było tej pojemności....
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "Gorzków"
Mój mąż siedział na Zamku jako kawaler, zabrali go, wrócił. W [19]43 roku zabrany był, w grudniu. Tutaj tacy wygnańcy byli, taki Panek miał dwóch synów, jeden syn był w SS, a drugi był partyzantem, ale to potem zrobili się koledzy, mój mąż z tymi wygnańcami, z tym Mietkiem, z tym co był tutaj, a ten Niemiec, tak jak kiedyś było w takim filmie, zaraz po wojnie dawali ten film, że Niemiec amunicję, broń do partyzantów [przekazywał], tak samo i...
Najspampierw jak my przyszli tam na Majdan, to ja [miałam] gorączkę straszną, wymioty i mnie czyściło. Myśleli, że ja może co zjadłam. A to mi jajko ugotowali, jak to mówili kiedyś na wsi, tak na gęsto, to może po jajku mi się zatrzyma to. Gorączkę miałam taką, że zaczęłam już pleść w gorączce. Oni widzą, że nie żarty, dopiero mnie zawieźli tam do Gorzkowa, ale gorączka to mnie trzymała długo, bardzo długo. Potem całymi pasmami mi włosy wylazły, goła pała...
Gdzie jaka [kałuża] – piłam, mi się pić chciało, to tak piłam wodę, [jak wracałyśmy do Wirkowic], w lesie. I zachorowałam na tyfus, czy się zaraziłam w Lublinie, czy może z tej wody, bo mama nie piła, to nie zachorowała, a ja u Kiełbusa [zachorowałam]. Ale tam był, w Gorzkowie, ordynator, który uciekł ze Lwowa. Tak mówi ten wuj: „Pojedziemy do tego ordynatora”. No i my pojechali, on od razu mnie obejrzał i mówi, że to jest tyfus brzuszny, ale...
Lany Poniedziałek No, świeciły tam w sobotę wielkanocną wszystko, pierwszy dzień, ale drugi dzień, to ja nigdy nie zapomnę, bo dlatego że chłopcy mieli metrowe, półmetrowe sikawki, nabierali wody i ganiali dzieci. Ale przy naszej studni, tutaj była taka panienka, znaczy było dwie, bo po sąsiedzku, to, a że u nas było duże koryto, tatuś zrobił dla pojenia krów i konia, więc kładli ją w koryto i wiadrem wode na nią leli ze studni. To niesamowicie. Tatuś wziął w lokatorstwo...
Diabeł jako pan w kapeluszu ubrany na czarno Opowiadała mi pani, tylko to spod Gorzkowa, że nikt nie widział, kopali ziemniaki, a ona mówi, że idzie do nich pan w kapeluszu. I mówi, a mówio tak ci co z nią kopali ziemniaki, mówio - „Gdzie ty widzisz jakiegoś pana?” - „No idzie, o na czarno ubrany w kapeluszu, idzie do mnie i mnie woła - mówi - gdzieś”. „Po co mi cie woła?” - „No woła mnie” - mówi. A...