To już po zakończeniu studiów [na Politechnice Warszawskiej]. Ja pracowałam jeszcze rok na politechnice, a to właściwie dlatego, że się w pewnym sensie, można powiedzieć, sprzedałam za podpisanie legitymacji studenckiej. Bo jak zawsze, jak już mówiłam Żyrardów–Warszawa, Warszawa–Żyrardów to była moja codzienna wędrówka. Więc na studia też tak samo codziennie, no i miałam bilet miesięczny, który na legitymację studencką można było łatwo kupić i cena jego była mniej więcej taka jakby we w tę i we w tę do Warszawy...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "Lublin"
Pierwsza fotografia była wykonana przez fotografkę, naszą sąsiadkę, panią Zajączkowską, a jest tutej moja mamusia i ja. Wykonanie tej fotografii było, nawet po drugiej stronie jest napisane, trzeciego lipca tysiąc dziewięćset trzydziestego siódmego roku, czyli zaledwie miałam parę miesięcy. To była chyba właśnie moja pierwsza zrobiona fotografia. Następne już chyba zimowe albo jesienne. To jest fotografia z moim tatusiem. A dlaczego tak mówię, że jesienne? Nie ma tutej nigdzie daty, ale ja już jestem cieplutko ubrana, więc można by było...
Tutej mam dwa ciekawe zdjęcia zrobione w Ciechocinku. [Byłam tam] w czterdziestym piątym roku z mamusią i z resztą rodziny. Jakieś sposoby na wykonanie tego rodzaju wyjazdu to były z Czerwonego Krzyża. I tutej moja mamusia, i ja w Ciechocinku. Także cały lipiec i gdzieś do połowy sierpnia żeśmy tam byli. I jeszcze reszta rodziny tam była, mamusi siostrzenica, czyli moja siostra cioteczna. W ten sposób właśnie tam żeśmy sobie spędzali ten czas. Zresztą bardzo przyjemne były tam miejsca i...
Tutej jest [zdjęcie] w ogrodzie mojego wujka w Milanówku, czyli Tomasza Medyńskiego i jego żony Marii Medyńskiej. Pamiętam, że pokazywałam na [innym] zdjęciu [jak] tam w czasie okupacji ktoś był z rowerkiem i mnie wsadzili na rowerek. No i tutej jestem w kwiatach. Ładnie to wygląda. Sama jestem bardzo zadowolona z tego zdjęcia, że ślicznie w kwiatach wyglądam.
Wycieczka mojej grupy [studentów Politechniki Warszawskiej], a więc to będzie, nawet [jest] napisane – tysiąc dziewięćset pięćdziesiąty dziewiąty rok, i to jest coś znajomego, a więc właśnie w Lublinie. Jesteśmy w Lublinie na wycieczce po Polsce, można tak powiedzieć. Czyli Warszawa przyjechała do Lublina. Mnie urzekły arkady, które są tam w tych domach, bo to wszystko jest renesans, prawda? Te renesansowe budynki to jest coś pięknego, ja jestem zresztą zakochana w zabytkach, także Lublin mnie urzekł, no i nie wiem,...