Na rogu Zamojskiej i Miłej, blisko sklepu LSS, w bramie był piekarz, Wałach się nazywał, gdzie piekł wspaniałe pieczywo. I tam się chodziło do niego. Od frontu był taki malutki sklepik, a wewnątrz tam była jego piekarnia i on tam mieszkał przy tej piekarni. Nazywał się Wałach, robił świetny chleb. No ortodoks wielki, bo jak czasami zabrakło nam chleba w sobotę, to mama mnie wysyłała z pieniędzmi, to on się wściekał, zawsze mówił: „Dlaczego ty przychodzisz dopiero teraz, nie mogłaś...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "Ulica Miła"
Mieszkanie było skromne, bo to było mieszkanie bez żadnych wygód, to znaczy była woda, światło, gazu nie było, był prymus jak się chciało coś szybko ugotować. To był jeden wielki pokój taki trzydziestometrowy. No oczywiście dwa okna, więc był dość widny. Drugi pokój mniejszy i bardzo maleńka kuchenka. Tam urządzone mieliśmy sympatycznie, przyjemnie... mama moja była taką estetką, tak że bardzo dbała o dom, ciągle coś tam do tego domu kupowała. Oczywiście za okupacji to się odwróciła sprawa, bo sprzedawała...
Na Milej mieszkały trzy rodziny żydowskie – bardzo przyzwoici ludzie, ja nie wiem... myśmy żyli bardzo zgodnie przed wojną z Żydami. Ja byłam dzieckiem, więc ja nie byłam tak antagonistycznie nastawiona, że to jest Żyd, a to jest Polak... bardzo sympatycznie się żyło. Była druga rodzina, to już nie pamiętam ich nazwiska, ale przyjaźniłam się z taką Luśką z tej rodziny. Na dole jeszcze mieszkał francuski Żyd, który nazywał się Lurie, który się przechrzcił, bo ożenił się z Polką i...
Dzieciństwo miałam bardzo miłe, bardzo radosne, miałam wspaniałych rodziców, cudowną matkę, wspaniałego ojca, bardzo mądrego... on był naszym takim autorytetem, oparciem dla nas. Był rygorystyczny bardzo, jak powiedział „nie”, to musiało znaczyć, że nie... No ale wtedy się inaczej chowało dzieci, jak teraz... niestety. Ja miałam tylko starszego brata, który właśnie tragicznie zginął razem z moim ojcem w 46 roku, tam w tej Kamiennej Górze. Ja urodziłam się w Zamościu i miałam kilka miesięcy jak moi rodzice przyjechali do Lublina....
Pamiętam, że przyszłam z pracy, bo ja pracowałam do siódmej wieczór w sklepie, sklepy były wtedy tak otwarte. Zanim przyszłam do domu, przecież to się piechotą chodziło to była już ósma. I mama moja powiedziała: „Ty wiesz, że dzisiaj zabrali od nas wszystkich Żydów do getta” Przyjechali tą krypą, taką niemiecką i wszystkich ich zgarnęli i wywieźli do getta. No ja się też załamałam, bo ja bardzo lubiłam te dziewczyny, tą Rajskę i tą Pesę, i tą Symę, to były...