Myślę, że to też gdzieś ten okres –[19]62 [19]63 rok, czyli fotografowałem to jako szesnasto, czy siedemnastolatek. O ile pamiętam, to była boczna ulicy Szewskiej, czy boczna Kowalskiej. Tam jakieś dzieciaki się poruszały, tu jest jeden chłopiec. Powstały tam chyba dwie albo trzy fotografie.
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "Ulica Szewska"
Przeprowadzka ze wsi do miasta to była awans - Barbara Bogdańska - fragment relacji świadka historii
Z początku była olbrzymia trudność ze zdobyciem mieszkania. Powstała chyba w latach 60., jako pierwsza w ogóle w Polsce - Lubelska Spółdzielnia Mieszkaniowa, LSM. [Zarządzał tym] pan, którego pamiętam z dzieciństwa, bo przyjaźnił się ze znajomymi rodziców - pan Stanisław Kukuryka. Później był ministrem rolnictwa, ale to on założył LSM, a zaczęło się to od osiedla Mickiewicza. Oczywiście mieszkanie w spółdzielni mieszkaniowej trzeba było kupić, natomiast na mieszkanie komunalne czekało się dość długo. Pamiętam też jak powstawała jedna z pierwszych...
Miałam Polar, polską lodówkę, kupiłam właśnie na ulicy Szewskiej w siedemdziesiątym czwartym roku. Do dzisiaj nie chodzi, ale do kwietnia chodziła. Dostałam drugą lodówkę od siostry, to ta lodówka stała bodajże ze sześć lat. No i teraz była decyzja - czy wywalić starą, czy wywalić tę, którą dostałam od siostry. Zadecydowałam [że starą], ponieważ już uszczelki i zamrażalnik zaczęły wysiadać.Odmrażanie było zupełnie inaczej. Tam trzeba było zabezpieczyć na dole, bo nie było takich miejsc, gdzie ściekała woda, tylko na przykład...
Gospodarze przywozili mleko, śmietanę. Gospodarz szedł popić, a gospodyni stała z córką i sprzedawała: świetne sery z odciśniętą dmówką, itp. Po lewej stronie jatki. Widać trybunalską wieżę. W dół idzie ulica Szewska. Była studnia, tam poili też konie. To jest dawny widok, bo widać wieżę ciśnień. Wieżę ciśnień zlikwidowano po koniec lat 20. Zlikwidowano wieżę, bo stację ciśnień przeniesiono za koszary. Jak byłam dzieckiem, to myślałam, że wieża to książęca baszta, w której zamyka się niegrzeczne księżniczki. Tu Łabędzki. Łabędzki...
W ogóle Stare Miasto to wszyscy unikali, bo tam same żydostwo było. To jak ktoś nie miał specjalnego interesu tam iść, to nie szedł dla samego spaceru. Brudno było, smrodliwie i Żydów pełno. Nie powiedziałbym, żebym ich specjalnie nie lubił, to nie o to chodzi. Nie było czego się bać. Smród był. Skupisko było –Lubartowska, Szewska i Stare Miasto. To było całe skupisko Żydów. To było coś innego niż chrześcijanie. Z pejsami chodzili i brody mieli. To jest jedna rzecz,...
W czasie okupacji było bardzo ciężko o jedzenie, jadło się wtedy wszystko - wróbla, wronę, gołębia, nutrie, koninę. Wtedy konina była źle widziana na stołach, ale matka robiła ją dobrze i myśmy jedli. Na ulicy Szewskiej była taka jatka gdzie była tylko konina i końskie kiełbasy. Miałem kolegę ze szkoły, który trzymał nutrię i z nutrii robił kiełbasy, bardzo dobre, jak byli goście to ja nie mówiłem z czego to jest kiełbasa, że z koniny czy z nutrii, ludzie i...
Moja matka umarła w 1931 roku. I ja chodziłem do Bożnicy mówić kadysz. Myśmy mieli sklep spożywczy na ul. Szewskiej 1. Był tam budynek z drzewa. Było tam podwórze, co stawały furmanki ze wsi Motycz, Krępec. Był to sklep spożywczy, przyjechali ze wsi i kupili u nas. Żydzi potrzebują mąki. We wsi nie potrzebują mąki, bo mąka była w domu. Sól, nafta, cukier, ryż, kawy, herbata, mydło. W Lublinie jest cmentarz żydowski stary. Naprzeciw był Żyd bogaty. W lecie on...