udostępnienie online najcenniejszych zasobów, Lubelskie Studio Teatralne, Brama Grodzka, Centrum Kultury 7. Powstało Lubelskie Studio Teatralne Te wszystkie teatry były właśnie do końca lat osiemdziesiątych, i egzystowały w „Chatce Żaka” Tam było „Provisorium” „Grupa Chwilowa” „Scena 6” Później, z jakichś tam powodów, pogonili ich jakby, i z UMCS-em już nie mieli nic wspólnego. I oni przenieśli się do Bramy Grodzkiej, bo tu powstało Lubelskie Studio Teatralne. Tutaj wtedy był Borowiec, Opryński, Henio Kowalczyk i tam jeszcze inni. Później, rok, nie...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "Brama Grodzka"
Nazywam się Bogdan Stanisław Pazur, syn Stanisława i Anieli z domu Górniak, urodziłem się 19 grudnia 1934 roku w Lublinie „na Żydach”. „Na Żydach” to znaczy przy ulicy Krawieckiej 2, bo tak to się kiedyś mówiło. Była to kamienica na rogu Zamkowej 1 i Krawieckiej 2. Zamkowa to ulica biegnąca od Bramy Grodzkiej do zamku, jak sama nazwa wskazuje, i pierwsza ulica w prawo – to była ulica Krawiecka. W lewo to była Psia Górka, a dalej Szeroka. Najbardziej ekskluzywna...
Podzamcze, mówiąc językiem człowieka wrażliwego, było genialne do malowania, do fotografowania, ten prymityw, ten strój, ten ubiór, ten wygląd zarośnięty, te bardzo ubogie drewniane chałupy na Podzamczu... Właściwie wszystko się zaczynało od Bramy Trynitarskiej [przyp. red. Bramy Grodzkiej], to oczywiście było bez kanalizacji, byli szewcy, krawcy, oni mieli taki kąt do spania dosłownie, a pracowali na tak zwanym powietrzu - okropnym powietrzu, bo to nie było czym oddychać. Jednocześnie była architektura, był ciekawy sztafaż i był ten moment zarobków. Oczywiście...
Bramę Grodzką zastałam po wojnie, tak jak była przed wojną, ona nie była uszkodzona. Pamiętam, że tam był piekarz. W takich małych rondelkach do pieca się wstawiało [ciasto] i to się jadło. To było gorące, nazywało się bubałech – po żydowsku. Nie wiem, czy Polacy to jedli. To starsze kobiety sprzedawały zimą – było gorące, otwierało się, kładło się kawałek zimnego masła. Och, jakie to było dobre! To była gryczana mąka i to było [pieczone] w piecu takim nieelektrycznym przecież,...
Mój dziadek miał na imię Paweł Dudek, czyli [matka] była Dudkówna. Paweł Dudek chyba w [19]41 roku został aresztowany z Królewskiej 7, według mnie to przez jakąś pomyłkę, może jakieś nazwiska się gdzieś znalazły, bo to już był stary człowiek. Tam zresztą pracował też jego czeladnik, bo [dziadek] prowadził zakład krawiecki. I ten czeladnik poszedł za nim jak go prowadzili właśnie przez Bramę Grodzką, a dokładnie przez klatkę schodową, przed Bramą Grodzką schodziło się na dół, żeby dostać się do...
Na spacery chodziło się do Saskiego Ogrodu, albo chodziło się nad Bystrzycę. Chodziło się na łąki, chodziło się do lasu, chodziło się do Świdnika. Jak przyjeżdżali do nas krewni to chodziło się na takie wycieczki, cały dzień. Wujka miałam takiego, który był myśliwym, więc nawet z nim na polowanie chodziłam. I się na powietrzu przebywało dłużej. Lublin był oczywiście też mniejszy wtedy. Stare miasto to było takie zażydzone, że sami Żydzi byli w Starym Mieście. Teraz Stare Miasto lubelskie porównać...
Wtedy budynki były remontowane. Z tym że remontowano fasady, a w środku było różnie. Natomiast cały budynek liceum został zniszczony we wrześniu 1939 roku. Tylko fasady zostały. Odbudowano go już na szkołę, dlatego następny budynek nie ma klatki schodowej. Wejścia do niego są tylko ze szkolnej klatki schodowej. Kiedyś miał swoją, tylko że nie było potrzeby jej budowania. Tam mieściły się sale do matematyki, polskiego, historii sztuki. Na górze wszystko było rozrzucone.
Wtedy kiedy poszedłem do Liceum Sztuk Plastycznych na ulicy Grodzkiej, rodzice przenieśli się na LSM. Mieszkaliśmy na ulicy Grażyny. Byliśmy jednymi z pierwszych mieszkańców. Tam stało tylko kilka bloków. Stamtąd chodziłem do liceum. Uczęszczałem do niego w pierwszej połowie lat sześćdziesiątych. Szkoła była niesamowita. Malutka –wszyscy się znali. Obojętnie, czy ktoś chodził do pierwszej czy piątej klasy. Nas było około stu osób. Potem liceum się rozbudowało. Kiedy byłem uczniem, to uczyły się tam dwie klasy pierwsze. Już jedna była druga,...
Ja pamiętam Bramę Grodzką, to był bruk, kamienie były. Ja nie wiem jak teraz. Mówili, że nie chcą tego zmienić, że to przypomina te czas sto lat temu. Przecież Lublin był pierwszą stolicą Polski. Nie było Krakowa, Kraków został odbudowany późno. I Warszawa to w ogóle jest nowe miasto. To później po Lublinie był Kraków, a po Krakowie Warszawa. I tam były kamienie, nie było trotuaru, takiego asfaltu albo chodników, tylko kamienie. A tu z drugiej strony bramy ja pamiętam...
Tak, spacerowaliśmy [z rodzicami na Stare Miasto]. Zawsze.Dużo nie pamiętam. Pamiętam, że przechodziliśmy przez ulicę Grodzką i inne ulice zanim doszliśmy do Kalinowszczyzny. Bo żeby rodzice mamy nie byli obrażeni, nie chcieliśmy autem podjechać, to spacerowaliśmy przez Stare Miasto do Kalinowszczyzny.Przez Bramę Grodzką również [szliśmy].Była ładna, a dziś jest troszkę zniszczona… [Dalej szliśmy na]... Czwartek? Nie pamiętaj dokładnie tych ulic... ulicą Szeroką. Tam była też ta duża synagoga. Kiedyś weszłam z rodzicami zobaczyć, i stamtąd pieszo szliśmy na Kalinowszczyznę. Pamiętam,...
Bramę Grodzką wszyscy prawie mieszkańcy Lublina znali i ona należała do rodziny Klajmanów. Klajman. Więc moja kuzynka, z domu Liwerant, wyszła za mąż za Klajmanów. Więc powiem teraz o rodzinie Klajmanów. Tam ojciec to był jedyny pracownik, który pracował w magistracie przed wojną. Miał dwóch synów i córkę. Jeden syn, Dawid Klajman, był lekarzem ocznym. Córka grała na skrzypcach, była skrzypaczką. A trzeci syn był orekh din, adwokatem. I ten adwokat był ożeniony z kuzynką mojej mamy, z najbliższą kuzynką...
poszukiwaniu Lubliniaków. Izrael 2006, Misterium Pamięci, Brama Grodzka Udział w Misterium Pamięci „Jedna Ziemia – Dwie Świątynie” we wrześniu 2000 roku w Lublinie To było dla mnie niespodzianką, bo ja nie byłem przygotowany na to. I wtedy był dosyć taki przykry spór między naszym prezydentem miasta, bo on też nie wiedział o co chodzi, jemu nikt nie powiedział. On sobie przygotował jakieś przemówienie po hebrajsku, a myśmy z żoną przetłumaczyli mu to na polski. Myśmy to rozdali. To nie bardzo...
Pani Wanda Taczanowska była nauczycielką historii sztuki – to się nazywało: wiedza o sztuce. Pani Taczanowska – zwana przez wszystkich powszechnie „Wandzia”, miała taką białą główkę, idealnie białą jak papier, to znaczy taką siwiznę koloru białego papieru. Pani Taczanowska odegrała niebywałą rolę w mojej edukacji – nie tylko w mojej, a którą to rolę zacząłem sobie uświadamiać dopiero na studiach, a w pełni sobie uświadomiłem dopiero po studiach, jak zacząłem pracować na uczelni wyższej. Pojąłem [wtedy], jaki myśmy odebrali, chcąc...
Lubelskie Studio Teatralne było taką instytucją, jak każda inna instytucja kultury, w ramach którego działały samodzielnie cztery teatry. Był jeden dyrektor, zresztą bardzo demokratycznie zatrudniony – mimo wrednych czasów, czyli była to osoba, którą te teatry sobie wybrały. To był pan [Sławomir] Jankowski. Po dwóch latach, może po trzech, trzeba było panu Jankowskiemu podziękować za pracę, ale to też na życzenie kolegów, którzy go wybrali wcześniej. On swoje zrobił, zorganizował to wszystko i w miarę dobrze to funkcjonowało. Następnym i...
To mógł być 1985 rok. Ja już w międzyczasie przeszedłem z Wydziału Kultury Urzędu Wojewódzkiego – zostałem dyrektorem Wydziału Kultury i Sztuki Urzędu Miejskiego w Lublinie. Siedziba tego Wydziału mieściła się w Lubelskim Domu Kultury, ja tam pracowałem. Miałem jakiś większy wpływ na to, co w mieście można zrobić. Tam, gdzie teraz działa Ośrodek "Brama Grodzka", był lubelski Teatr Wizji i Ruchu, którym kierował pan Jerzy Leszczyński. To był taki teatr, którego działalność się już rozlatywała, to się chyliło, już...
Wojewódzkiego, Państwowe Liceum Sztuk Plastycznych, Brama Grodzka, Towarzystwo Kultury Teatralnej przy ulicy Grodzkiej 34, ulica Grodzka 34, kostiumernia, Lublin, PRL, Siedziba w Bramie Grodzkiej Dostaliśmy siedzibę po wyprowadzeniu się Szkoły Plastycznej z ulicy Grodzkiej. Wtedy dyrektorem Wydziału Kultury był Edward Balawejder, cudowny, wspaniały człowiek. I on nas tam umieścił, ponieważ Szkoła Plastyczna podlegała Wydziałowi Kultury, a nie Kuratorium. Mieliśmy tam dużo lepsze warunki niż w tej Szkole Muzycznej na Krakowskim [Przedmieściu]. [Wejście było od Grodzkiej 34] i schodami do góry....
Stowarzyszenie Teatralne „Gardzienice”, ulica Grodzka 34, Teatr Wizji i Ruchu, Brama Grodzka, Ośrodek Praktyk Teatralnych „Gardzienice”, stan wojenny Siedziba Stowarzyszenia Gardzienice w Bramie Grodzkiej Potem ktoś z tych dobrych, światłych ludzi, „partyzantów” – w najlepszym tego słowa znaczeniu, takich, którzy dla kultury Lublina odegrali wielką rolę, a którzy niekoniecznie byli ludźmi z pierwszych stron gazet, zaoferował nam lokal po Teatrze Wizji i Ruchu. Zaproponowano nam piwnice – trzy pomieszczenia. Lochy, jakiś kocioł, jakieś straszne rury, zimno jak cholera... Myśmy to...
[Brama Grodzka.] była taka, jaka jest, tyle, że bardziej odrapana, brudna. Nie było wiaduktu, dopiero na 10-lecie [PRL – u] go wybudowano. Schodziło [się] do dołu i pod górkę w stronę zamku. Wchodziło się tutaj od ulicy Grodzkiej – w tej chwili jest tam towarzystwo [plastyczne]. Po schodach w dół schodziło się do szatni. Pomieszczeń tam było niewiele, a dwie szkoły były – Liceum Sztuk Plastycznych i Liceum Kulturalno – Oświatowe. Ja się w ogóle dziwię, jak tu się mieściły,...
Tej drogi w ogóle nie było, która jest w tej chwili tutaj. Wjazd do Zamku, to tu stąd po kocich łbach był zjazd, był ten dołek taki i dopiero wzniesienie - wjazd do zamku. Również tu jest całkowicie zmieniony ten wjazd w tej chwili.Pamiętam trzy piętra. Takie duże pudełko (budynek), tu było. Na lewo od tego zjazdu była ulica Kowalska i ulica Wąska, to tak jakby było połączenie. Wąska ulica, to był róg Kowalskiej. Te budynki, które są pobudowane, wówczas...
Krawiecka to była najbiedniejsza ulica żydowska. Przechodziłem nią setki razy, z Kalinowszczyzny nie było innej drogi. Z ulicy Towarowej wychodziło się na Kalinowszczyznę, z Kalinowszczyzny na ulicę Białkowska Górka, później była Sienna, koło kierkuta i wychodziło się na ulicę Krawiecką koło Zamku. Krawiecką szło się pod Grodzką Bramę, Żydowską Bramę. Z Grodzkiej Bramy zjeżdżało się na dół, tam się droga rozwidlała na Szeroką, Kowalską, Podwale, Krawiecką i na Zamek, ale nie było tego połączenia co teraz jest. Z Krawieckiej zapamiętałem...