Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Kocioł przy ulicy Narutowicza 30 - Maria Rytel - fragment relacji świadka historii AudioTekst

Moja matka miała kuzynów, którzy byli w AK. A na Narutowicza, chyba pod 30, mieszkały dwie takie panie niezamężne, starsze, panie Brzozowskie. One też do AK należały. I właśnie ta rodzina mojej matki miała dwóch synów. Jeden Wroński się nazywał, drugi Świderski, którzy też byli w AK i pożyczyli pieniądze od tych pań Brzozowskich na Narutowicza. I im nie oddawali, ale przyszli, bo ciągle się tutaj kręcili. W tym domu [przy ulicy Górnej 7a] to było ciągle tak: ten przychodził,...

Czytaj więcej

Kocioł UB i ciągłe represje - Barbara Bogdańska - fragment relacji świadka historii Tekst

Później zaczęła się akcja sądzenia akowców, których oczywiście komuniści oskarżali o kolaboranctwo z okupantami, po to żeby ich w majestacie prawa skazać. Ojciec w tym momencie napisał do Ministra Sprawiedliwości takie pismo, że prosi o przeniesienie do adwokatury, bo nie może się zgodzić na to, że prokuratorzy i Służba Bezpieczeństwa narusza niezawisłość sędziego. Ministrem sprawiedliwości był wtedy niejaki pan Faliński, czy jakoś tak, który był również ministrem sprawiedliwości w rządzie PKWN-u. Ojciec w tym czasie był tutaj sędzią, i ten...

Czytaj więcej

Ucieczka z domu i przyjazd do Lublina - Halina Niedźwiadek - fragment relacji świadka historii Tekst

Koleżanka ciągle buntowała mnie i tłumaczyła żebym zostawiła ten dom i wyjechała, bo oni mnie tylko wykorzystują, wcale im na mnie nie zależy. Za jej namową postanowiłam wyjechać z Nałęczowa do Lublina. To było w 1945 roku, pamiętam że wtedy jeśli gdzieś chciało się wyjechać trzeba było mieć przy sobie takie zaświadczenie kim się jest, gdzie się urodziło itd. Ja wsiadłam do autobusu bez tego dokumentu, a człowiek który sprawdzał pasażerów chyba wyczuł że nie posiadam dokumentu. Nie wiem, wydaje...

Czytaj więcej